House`owy album roku.
Co miesiąc liczymy kolejne udane płyty – a tu nagle ukazuje się nowy krążek firmowany przez hamburski Smallvile i od razu mamy pewnego kandydata do miana albumu roku w kategorii muzyki house.
Tym razem to wyjątkowy materiał – bo firmuje go duet założony przez właścicieli coraz popularniejszej wytwórni. Pod szyldem Smallpeople ukrywają się bowiem dwaj młodzi producenci – Julius Steinhoff i Just von Ahlefeld. Spod ich rąk wyszły jak na razie cztery winylowe dwunastocalówki – ale od razu ozdobiły one katalogi takich cenionych wytwórni, jak Laid, Underground Quality, no i oczywiście Smallville.
Nic więc dziwnego, że kiedy ogłoszono, że Steinhoff i von Ahlefeld przygotowują debiutancki album – spodziewano się czegoś wyjątkowego. I nie ma rozczarowania – „Salty Days” to rewelacyjna porcja różnych odmian muzyki house, zarówno śmiało odwołująca się do klasyki gatunku, jak i odważnie celebrująca jego teraźniejszość.
Zaczyna się od masywnego deep house`u w stylowej odsłonie – „When Its There” i „Move With Your Vision” pulsują głębokimi bitami i wypasionymi basami, na które nakładają się organiczne dźwięki Hammonda w pierwszym z nagrań i wysamplowany monolog jakiegoś murzyńskiego nawijacza w drugim. Wszystko to osadzone zostaje na pastelowym tle, tworzącym lekko rozmarzony nastrój całości.
Potem niemieccy producenci uderzają w mocniejsze tony. „Down Over Me” to fenomenalnie rozegrana wycieczka do Chicago. Tym razem w warstwie rytmicznej dominują twarde uderzenia automatu perkusyjnego, a pomiędzy nimi przeplatają się stonowane akordy o acidowym brzmieniu. Wątek ten kontynuuje umieszczony nieco dalej na płycie „Beauclair”. Tym razem bity są nieco podłamane – a resztę aranżacji tworzą kolejne nakładki syntezatorowych pasaży podbite miarowo wibrującym pochodem matowego basu.
Podobnie oldskulowe brzmienia znajdujemy w dwóch innych kompozycjach. „Black Ice” i „Salty Days” wiodą nas jednak wprost do Detroit. Pierwsza to wysmakowane deep techno o typowo nocnym klimacie – tworzonym przez sążniste fale monochromatycznych klawiszy wypływające z tła utworu. Druga – to już oparty na klaskanym rytmie hard house, który z powodzeniem mógłby się znaleźć w dyskografii mistrzów tego typu grania w rodzaju Blake`a Baxtera czy Eddiego „Flashin” Fowlkesa.
Wraz z „The Loon`s Groove” przenosimy się do Nowego Jorku. Decyduje o tym lekko podrasowane na klasyczne nagrania Masters At Work tribalowy rytm – idealnie pasujący do wypełniających kompozycję odgłosów dzikich zwierząt. Hipnotyczny deep house powraca jeszcze w dwóch nagraniach – „And You And You” i finałowym „Say What You Want To Say”. W pierwszym z nich trafiamy na mistrzowskie wręcz skojarzenia funkowej wibracji giętego basu z ambientowym strumieniem zaszumionego dźwięku, a w drugim – na piętrową aranżację, łączącą acidowe cmoknięcia i nostalgiczne akordy klawiszy w formule nostalgicznej liryki miłosnej.
Co tu dużo pisać – ten album po prostu trzeba posłuchać. Steinhoff i von Ahlefeld prezentują na nim nieprawdopodobne wręcz wyczucie stylu. Gdybyśmy nie wiedzieli, że to dwaj biali producenci z Hamburga – bez problemu dałoby się nam wmówić, że to nowe dzieło któregoś z czarnych innowatorów z Detroit lub Chicago. Jak na razie bez dwóch zdań „Salty Days” to house`owy album roku!
Smallville 2012
www.facebook.com/pages/SMALLVILLE-RECORDS
Bardzo dobry i wysmakowany deep. Na kolana wprawdzie nie padłem i w zestawieniach rocznych pewnie przepadnie, ale radość daje.
Nie przepadnie! 🙂
jeśli o Ciebie chodzi, na pewno. miałem na myśli siebie 😀
Too much footwork can damage your brain! 🙂
obawiam się, że niestety to już się stało 😉 teklife!
Trzeba sprawdzić, następnie kupić 🙂 .
A must!
Jak znajdę w dobrej cenie – kupuję ! 🙂