Wpisz i kliknij enter

Gary Beck – Bring A Friend

Pożytek dla didżejów.

To setny album w dyskografii szkockiej wytwórni Soma. Nic więc dziwnego, że na jego autora jej szefowie wybrali ich rodaka z Glasgow. Gary Beck zaczął swą karierę w połowie minionej dekady – i w ciągu zaledwie siedmiu lat zrealizował niezliczoną ilość winylowych dwunastocalówek, który sprawiły, że krytyka i fani uznali go za jednego z najważniejszych twórców techno młodego pokolenia. Nagrywając choćby dla Saved, Drumcode, Perc Trax czy Electric DeLuxe, szkocki producent nie zaniedbał działalności własnej wytwórni – BEK Audio. Wydanie swojego debiutanckiego albumu powierzył jednak starszym kolegom z Somy.

„Bring A Friend” przynosi dziesięć nagrań, które układają się w barwną mozaikę różnych odmian tanecznego grania. Zaczyna się oczywiście od mocnego techno – bo „I Read About You” i „Algoreal” uderzają galopującymi bitami, które niosą pohukujące partie klawiszy wpisane w monochromatyczne tła. Obie kompozycje zdradzają fascynację Becka klasycznym trance`m sprzed dwóch dekad. I rzeczywiście – w utworze „D51” dostajemy perfekcyjną wizję stylu, w której słychać charakterystyczne zagrywki dla frankfurckiej szkoły tego grania: spowolnione tempo, acidowy loop i rozwibrowany motyw klawiszowy rodem z kosmische musik.

Wbrew swemu tytułowi „Before The Crash” otwiera na płycie segment lżejszych nagrań. To podrasowany rytmicznym klaskaniem tech-house, w którym nie brak jednak szorstkich akordów o sonicznym tonie. Na modlę latynoskiej samby wymodelowany został z kolei podkład „Skivera”. Oszczędna realizacja kompozycji sprawia, że w jej centrum znajduje się jedynie gęsta fala przestrzennych syntezatorów. Bardziej funkową pulsację odnajdujemy natomiast w tytułowym „Bring A Friend”. To również tech-house – o zdecydowanie minimalowej aranżacji.

W „Unware” zwracają uwagę metaliczne smagnięcia giętych blach – to znak, że Beck asymiluje również w swej twórczości najnowsze eksperymenty ze sceny podziemnego techno. O ile w nagraniu tym mają one charakter jedynie rytmicznych ozdobników, to kończący album „Operation” brzmi już pełną gębą niczym ostatnie dokonania Perca. Ciężkie uderzenia elektronicznego bitu uzupełniają tu przemysłowe perkusjonalia rodem z Test Department, a zawodzący loop pokrywa masywna fala skorodowanego szumu. „Hopkin” to z kolei zwrot w stronę muzyki rodem ze Skandynawii – bo zminimalizowana produkcja utworu przypomina hipnotyczne killery Cari Lekenbuscha.

Jeden utwór różni się tutaj zdecydowanie od reszty. To nastrojowe downtempo w „Little Moon” – brzmiące poprzez wypełniające je filmowe smyczki, jak soundtrack do jakiegoś angielskiego obrazu gangsterskiego w stylu noir.

„Bring A Friend” to solidny album. Choć trochę brak na nim oryginalności, słychać wyraźnie, że jego twórca ma lekką rękę do tworzenia klubowych wymiataczy. Didżeje będą mieli z tej płyty duży pożytek.

Soma 2012

www.somarecords.com

www.facebook.com/SomaRecords

www.bekaudio.com

www.facebook.com/bekaudio







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy