Wpisz i kliknij enter

Michael Mayer – Mantasy

Michael Mayer może sobie pozwolić na brak pospiechu.

Wszyscy wiedzą, że to właśnie on odpowiada za repertuar Kompaktu. Jego didżejskie sety cieszą się wielką popularnością. A dwie części miksów zrealizowanych pod hasłem „Immer” zapewniły mu stałe miejsce w historii muzyki tanecznej. Nic więc dziwnego, że od czasu wydania przezeń debiutanckiego albumu „Touch” minęło aż osiem lat.

Tamten album powstał w kilka tygodni. Podobno to słychać – ale wyrafinowany zestaw tech-house`owych killerów do dzisiaj robi dobre wrażenie. Do nowej płyty Mayer postanowił jednak przygotować się bardziej starannie. Być może dlatego tak długo przyszło nam na nią czekać. Ale w końcu jest – „Mantasy” właśnie trafiła do sklepów.

Naczelną zasadą drugiego krążka niemieckiego producenta jest zaskakująca różnorodność. Praktycznie każde nagranie z zestawu reprezentuje inną stylistykę. Zaczyna się łagodnie – od zaszumionego ambientu wypełnionego bajkowo brzmiącą partią perlistych klawiszy („Sully”). Ten urokliwy wstęp wyznacza jednak w wyraźny sposób dalszy rozwój muzyki. „Lamusetwa” zaczyna się od trzeszczących sampli orkiestrowych dźwięków z jakiegoś hollywoodzkiego melodramatu sprzed wielu lat – dopiero potem uderzają masywne breaki wsparte głębokim basem, które niosą melodyjny motyw wygrany na syntetycznych dęciakach.

„Wrong Lap” przywołuje wspomnienie wczesnych lat 90. – bo spowolnione uderzenia zwalistego bitu brzmią jak podkład rytmiczny pamiętnego „Killera” Adamskiego. Mayer upodabnia jednak kompozycję na funkowa modłę – wpisując w nią nerwowo drgający bas i plastikowy pasaż klawiszy. Tytułowe nagranie to czystej krwi italo-disco, rozpięte między moroderowym loopem o rozwibrowanym tonie a klawiszowym arpeggio rodem z kosmische musik.

Zupełnie nowe brzmienia pojawiają się dopiero w „Roses”. Tym razem niemiecki producent sięga po UK garage – wypełniając go wykręconym pochodem rave`owego basu i tajemniczo zawodzącymi syntezatorami. Podobnie zaczyna się umieszczony nieco dalej „Neue Furche” – ale po breakowym wstępie utwór łapie mocno house`owy puls, eksplodując falującymi akordami zbasowanych uderzeń.

Kolejną porcję ambientowych tonów dostajemy w „Baumhaus”. Tym razem jednak Mayer sięga po nietypowe dla tego gatunku dźwięki – tęsknego klarnetu i subtelnego wibrafonu. Ponieważ wpisane zostają one w sielskie odgłosy ćwierkających ptaków, układają się w idealny podkład do popołudniowego chill-outu. Niekonwencjonalnie wypada również „Rudi Was A Punk”. Niemiecki producent sięga tutaj po rozpędzoną rytmikę rodem z klasyki amerykańskiego rockabilly – zapętlając jednak szeleszczące bębny na kraut-rockową modłę tworzy z nich transowy podkład rytmiczny, na którym osadza podniosłe dęciaki i przesterowaną gitarę. Tak mógłby brzmieć nowy utwór dawnych freaków z S.Y.P.H. – gdyby zremiksowania ich muzyki podjąłby się Andy Weatherall.

Dopiero na koniec płyty dostajemy solidne techno – to „Voigt Kampff Test” wyraźnie odwołujący się do klasycznych dokonań kolegi Mayera z Kompaktu, którego nazwisko trafiło do tytułu kompozycji. Surowe bity wsparte warczącym basem oplatają jednak tutaj orkiestrowe sample – skontrastowane z kaskadą zgrzytliwych akordów. Oczywiście niemiecki producent nie byłby sobą, gdyby na swej nowej płycie nie wyraził swej miłości do syntetycznego popu – i efektem tego jest tutaj wieńczący dzieło „Good Times”, w którym melodyjny śpiew Jeppe Kjellberga z WhoMadeWho osadzony zostaje na house`owym podkładzie, oplecionym nostalgicznymi tonami fortepianu i smyczków.

„Mantasy” to płyta idealna w swej stylistyce. Bo łączy ona niczym nieograniczoną pomysłowość dźwiękową typową dla nowej elektroniki z wielka dbałością o melodyjność charakterystyczną dla klasyków szlachetnego popu. Co więcej – mimo, że czuć w tym materiale aptekarską wręcz dokładność w tworzeniu perfekcyjnych brzmień, nie jest on pozbawiony luzu, humoru i finezji. W efekcie Kompakt mógłby zakończyć działalność wraz wydaniem tego albumu – bo jest on wręcz doskonałą syntezą jego oryginalnej estetyki. Tak się oczywiście nie stanie – ale czy któremukolwiek z artystów z kolońskiej wytwórni uda się nagrać lepszą płytę niż „Mantasy”?

Kompakt 2012

www.kompakt.fm

www.facebook.com/KompaktRecords

www.facebook.com/michael.mayer.kompakt







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Daniel Barnaś
11 lat temu

Szczęśliwego Nowego Roku Paweł! 😀

mika_el
mika_el
11 lat temu

Uważam że materiał rozczarowuje. Jedynie co na tym krążku dobre to ambientowe „Sully” i „Baumhaus”. Dorzucę jeszcze „Rudi Was a Punk” i nie najgorszy singiel. Reszta słabo. Mayer mnie nie przekonał że wielkim artystą jest.

Gajsmajster
Gajsmajster
11 lat temu

Bardzo ciekawy album, którego siła drzemie głównie w różnorodności gatunkowej i szeroko pojętej odmienności.

P,S: Odsyłam do oficjalnego teledysku do utworu pt. „Good Times”
http://www.youtube.com/watch?v=QDYL1TrBJmM
Bardzo przyjemne video 🙂

Kanzler
Kanzler
11 lat temu

odnośnie ostatniego zdania, to właśnie myślę,ze John Tejada taką płytę nagrał;P co nie znaczy, że płyta Mayera jest zła;) pozdrawiam

Polecamy