Wpisz i kliknij enter

Andy Stott – Luxury Problems

Nowa elektronika jest wyjątkową odmianą muzyki popularnej – bo od zarania swego istnienia wygenerowała niespotykaną gdzie indziej ilość gatunków. Pomijając krótki okres, w którym house i techno pozostawały czystą sztuką użytkową, już od początku lat 90. w obu nurtach pojawiły się silne tendencje eksperymentalne. To dlatego tak szybko brzmienia te zostały wyjęte poza klubowy kontekst – dając impuls do licznych poszukiwań dźwiękowych o awangardowym charakterze.

Po dwóch dekadach rozwoju nowej elektroniki dochodzimy chyba do granic możliwości poszerzania się jej granic. Nic więc dziwnego, że powoli zaczyna następować proces odwrotny – artyści zaczynają przetwarzać istniejące już wcześniej pomysły, poddając je mniej lub bardziej radykalnej deformacji. Jednym z bardziej znanych twórców techno, który odważył się na takie posunięcie był Andy Stott na dwóch wydanych w minionym roku płytach – „Passed Me By” i „We Stay Together”.

Oba krążki spotkały się z entuzjazmem krytyki i fanów – choć zawarta na nich muzyka daleka była od przyjaznych dla ucha brzmień. „Zdezolowany house” – bo tak trzeba chyba tłumaczyć termin „knackered house” przyklejony nagraniom brytyjskiego twórcy miał swe niewątpliwe źródła w śmiałych eksperymentach z redukowaniem dźwięku typowych dla Actressa, które z kolei sięgały swymi korzeniami bezceremonialnych dekonstrukcji klubowych rytmów podejmowanych niegdyś choćby przez Thomasa Brinkmanna. Stott nadał jednak swym produkcjom mocno dubowy sznyt – co wpisało się idealnie w modę na wszelkie formy bass music.

Nowy album angielskiego producenta stanowi logiczną kontynuację preparacji z ubiegłorocznych krążków. Naczelną ideą ośmiu znajdujących się na nim kompozycji jest również deformacja. Stott najczęściej spowalnia znane z techno czy house`u struktury rytmiczne – otrzymując hipnotyczne bity o wprost halucynogennej sile („Expecting”). Przeważnie uzupełnia je mocnymi liniami basu o rave`owej proweniencji – oczywiście wykręcając je na lewą stronę („Lost And Found”). Jedyną nowinką jest w tym kontekście przywołanie rebelianckiej bombardierki spod znaku wczesnego jungle`u – ale też przepuszczonej przez zmultiplikowany filtr dubowy („Up The Box”).

Nie brakuje również na „Luxury Problems” dronowych wyziewów – splatanych ze strumieni skorodowanego szumu („Numb”). W kilku momentach Stott skłania się wręcz ku industrialnym hałasom, traktując je jednak jedynie jako kontrapunkt do bardziej rytmicznych części kompozycji („Hatch The Plan”). Na podobnej zasadzie funkcjonują tu glitchowe efekty – tworząc zawiesiste introdukcje („Sleepless”). Największym zaskoczeniem są pojawiające się niczym deus ex machina krótkie sample rodem z muzyki disco, wszczepione jak obce ciało w linearną strukturę nagrania („Luxury Problems”).

Stott wie jednak, że dociśnięcie pedału do dechy w kwestii deformacji dźwięku mogłoby prowadzić do kompletnego chaosu. Dlatego sięga po zupełnie nieznany jego ubiegłorocznym dokonaniom element – kobiece wokalizy. Śpiewa jego dawna nauczycielka muzyki – Alison Skidmore. I choć jej głos jest oczywiście poddawany licznym preparacjom, wnosi zupełnie świeży powiew do dusznej muzyki brytyjskiego twórcy. Dzięki temu nagrania z albumu wykraczają poza znaną z „We Stay Together” i „Passed Me By” ideę dźwiękowej deformacji. W efekcie zaczyna się odwrotny proces – kreacji –  najsilniej objawiając się w tytułowym „Luxury Problems”, przypominającym wręcz… trip-hopową piosenkę.

Dzięki udziałowi Alison Skidmore nowa muzyka Andy`ego Stotta jest bardziej uczłowieczona. Głos wokalistki dodał jej nie tylko zbawienny element melodii, ale i wpłynął na przejrzystość konstrukcji poszczególnych kompozycji. A to wyszło tylko na dobre twórczości angielskiego producenta.

Modern Love 2012

www.modern-love.co.uk

www.facebook.com/ModernLovelabel

www.facebook.com/pages/Andy-Stott







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
yulquen
yulquen
11 lat temu

gość ma patent . i to jaki. rok temu na unsound poczułem się jak na BC, a teraz after party, thx NM

trackback

[…] Gzyl · Recenzje · 24 października 2012 · 13 Komentarzy Andy Stott – Luxury […]

fukuzawa
fukuzawa
11 lat temu

elegancka kompozycja,choć przyznam że nie specjalnie znam dorobek stotta. co do albumu roku to mam dziwne wrażenie że bedzię dość wysoko w zestawieniach i ‚topach’.

mika_el
mika_el
11 lat temu

Wokal dodał tej płycie dużo uroku. Dobry materiał.

Kid Loco
Kid Loco
11 lat temu

Buriala to nie przebija ale kto wie, moze i zachowam sobie ten szajs „na zawsze” na moim mp3 playerze. Dobra robota Andy!

solcys
solcys
11 lat temu

a kiedy recenzja nowego Redshape’a i Monoloc’a? 😉

D.
D.
11 lat temu

ja tam słyszę „zimno mi w nocy”

Hemorrhage
Hemorrhage
11 lat temu

zaczarował mnie ten album. Płyta roku 2012 !!!

Heliosphaner
Heliosphaner
11 lat temu

Nawet „…u ojca w ciemną noc” 🙂 Album-bomba!

rambutan
rambutan
11 lat temu

Spora czesc z tej plyty slyszalem juz pod koniec sierpnia na secie Stotta.
Polecam fajny kanal, ciekawi artysci tam co tydzien graja, niezle archiwum rowniez

http://youtu.be/dCmJ5KmCKMs

solcys
solcys
11 lat temu

@Bartooki, Patryk
rzeczywiście ;D

Patryk
Patryk
11 lat temu

@Bartooki:

doookładnie. „w ciemną noc”, tak ja to słyszę. już myślałem, że zwariowałem 😉

dadaista
dadaista
11 lat temu
Reply to  Patryk

To tzw. pareidolia 😛

Bartooki
Bartooki
11 lat temu

nic dodać, nic ująć.Album perełka i mój murowany kandytat do nr. 1 Albumu Roku 2012 :>

PS. Wy też słyszycie słowa po polsku w kawałku Numb „ciemno i noc” ? czy tylko mnie tak haluny nachodzą…

Polecamy