Wpisz i kliknij enter

New Order – Lost Sirens

Wygląda na to, że rok 2013 upłynie w dużej mierze pod znakiem powrotów muzycznych legend, na których wielu zdążyło już postawić krzyżyk. Premierowe albumy zapowiedzieli m.in. Suede (po 11 latach milczenia) i David Bowie, który w dniu swoich 66. urodzin opublikował świeży utwór po 10 latach ciszy, wywołując tym samym prawdziwą burzę wśród fanów i dziennikarzy.

Z niebytu powróciła również targana personalnymi konfliktami grupa New Order, ale w przeciwieństwie do wyżej wymienionych, materiał brytyjskiej formacji nie jest nowy w ścisłym znaczeniu tego słowa. Zawartość Lost Sirens została bowiem zarejestrowana podczas sesji do poprzedniego krążka, Waiting For The Sirens’ Call, a więc prawie 10 lat temu, i miała trafić na kolejny. Tak się nie stało, bo w 2007 roku zespół zawiesił działalność, wznowioną ponownie cztery lata później. Ni to więc nowa płyta sensu stricto, ni kolekcja odrzutów, które zwykle – jeśli w ogóle opuszczają archiwa – trafiają na strony „B” singli, składanki i bootlegi.

Nie powinno zatem dziwić, że ten mini-album (niespełna 40 minut) nie wnosi prawie nic do dyskografii NO. Wszystko brzmi tak, jak zawsze w przypadku tej brygady: gitary wygrywają chwytliwe, ale i nieco banalne melodie pod wyraziste, najczęściej taneczne bębny, Bernard Sumner z werwą i zaangażowaniem wyśpiewuje standardowe teksty, Peter Hook (w tej chwili już eks-członek zespołu) kosi swoim firmowym brzmieniem basu, a całość jest utrzymana w charakterystycznym, słodko-gorzkim nastroju.

Własny styl czy stagnacja? Można się spierać, jednak faktem jest, że zaskoczenie – ale nie nowość – pojawia się tylko dwa razy, za to w postaci przeciwieństw: fatalny, wymuszony Recoil ociera się o dokonania… George’a Michaela; z kolei nowa wersja znanego z poprzedniej płyty I Told You So jawi się jako hołd dla The Velvet Underground. To zarazem najlepsza kompozycja na tym zupełnie przeciętnym wydawnictwie.

W jednym z wywiadów Sumner przyznał, że Lost Sirens to album niekompletny i nie sposób się z tym nie zgodzić. Po co więc został wydany? Zapewne dla rozwiązania problemów pierwszego świata: To zawód, którego nie lubię/Ale dzięki niemu opłacam czynsz i mam światło, śpiewa wokalista w jednej z piosenek i trudno mieć mu to za złe. Szkoda tylko, że niewiele mają z tego ci, którzy kupując płytę i idąc na koncert, dorzucają się do rachunków przedstawiciela tego niewątpliwie ciężkiego zawodu, jakim jest status gwiazdy rocka.

Rhino | 2013







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Daniel
11 lat temu

Opóźnienie wynikało z szarpaniny prawnej dot. nazwy i praw do materiałów. Na szczęście głupota ponownie przegrała (podobnie jak z Watersem ex PinkFloyd) na rzecz Muzyki.
Trudno jednak będzie doszukiwać się starego, dobrego NewOrder bez Hooka. Wielka szkoda. Jego bass zawsze wplatał nutę niepewności i rewelacyjnie stylizował większość nagrań. Ehhh.
Co do Openera, widziałem i trzeba im to oddać – pokazali dzieciakom, jak można się bawić, a małolaty skakały jak poparzone, po raz pierwszy słysząc Crystal, ThueFaith czy BlueMonday. Materiał był realizowany i emitowany w HD, ale z hd miał tylko rozdzielczość. Bitrate tworzył wspaniałe puzle 🙁 Podziękowania dla gamonia, który to wymyślił). Oczywiście oglądam go teraz często… 🙂

Sailor0
11 lat temu

Co do tej płyty to prawdą jest że wydali nagrania które mieli podczas pracy nad poprzednią płytą i chcieli wydać za raz po płycie The Sirens Call i ona miała ukazać się w 2008 roku jak pamiętam czy może wcześniej tuż. W ubiegłym roku zagrali koncert w Polsce podczas festiwalu OpenErr widziałem materiał z tego koncertu na YouTube, szkoda że nie wydano ich występu na płycie dvd. Choć mogła by wytwórnia Warner Music wydać to na nosnikach dvd i blue ray .

Polecamy