Wpisz i kliknij enter

Benoit Pioulard – Hymnal

Obraz znikającego za oknem opustoszałego dworca, miasto pogrążone we mgle. Śpiew przesycony pogłosem – dobiegający jakby z dna zatęchłej jaskini – odrealniony, jednak dziwnie przyjazny. Odgłos bijących w oddali dzwonów, które z każdym uderzeniem zmieniają barwę dźwięku – sen na jawie, czy może ciężkie od wilgoci powietrze płata figle? Sygnalizująca powrót do portu syrena okrętowa przywraca na moment zmysły, by w ostateczności okazać się kolejną projekcją wyobraźni.

Benoit Pioulard nie jest francuskim bardem, który podpisał kontrakt z wytwórnią Kranky w 2006 roku. To w rzeczywistości Thomas Meluch będący obywatelem USA. Swoją twórczością zdążył zainteresować nie tylko aktualny label Tima Heckera – Morr Music oraz Ghostly International także mają w swoich katalogach jego domorosłą twórczość zagęszczoną field recordingiem prowadzonym na taśmach magnetofonowych.

Pioulard sprawia wrażenie człowieka renesansu – samodzielny kompozytor o szerokim spektrum działania, pisarz, fotograf i malarz w jednej osobie. Kolejny fakt – za żonę pojął kobietę na co dzień parającą się zegarmistrzostwem. Czy nie łatwo jest wyobrazić sobie ją pochyloną nad stołem pełnym drobnych kół zębatych z lupą w ręku oraz jego, siedzącego gdzieś w kącie pokoju z gitarą na kolanach? Najlepiej w statycznej chmurze kurzu dzielącej z tym nietypowym małżeństwem przestrzeń?

Meluch wie co robi – analogowa jakość nagrań, minimalistyczna perkusja, okazjonalna harmonijka, organy, tudzież partie symfoniczne – wszystko to składa się w intrygującą całość. Jednak pomimo bogato zaaranżowanych utworów, okrążających wahadłowo instrumentalny ambient oraz estetykę piosenki pop, „Hymnal” nie zachwyca na długo.

Unoszący się nad płytą miękki, ciepły szum – znak rozpoznawczy Pioularda, odkreśla go grubą linią od folkowych purystów. Dodatkowa pasja w tworzeniu ambientowych miniatur, którymi poprzetykane są kompozycje bardziej żywsze, powinna stanowić dodatkową wartość płyty „Hymnal”. W rzeczywistości obnaża ona wątpliwą wartość utworów akustycznych, gdyż o ile do impresjonistycznych eksperymentów powraca się z dużą przyjemnością, to oparte na prostych patentach gitarowych pioseneczki  dosyć szybko gaszą zainteresowanie. I niemała w tym zasługa monotonnego śpiewu tego niefrancuskiego barda. Co w jednym momencie okazuje się jego zaletą, w innym jawi się jako pokaźnych rozmiarów wada.

Pioulard skazuje się na tułaczkę po rubieżach muzyki tła świadomie. Przemierzając te rejony z gitarą akustyczną w rękach i eterycznymi historiami na ustach czuje się swobodnie, jak przybysz, który szybko zaadaptował się do pozornie obcego mu środowiska. Jestem przekonany, iż w zaciszu domowego studia nagra kiedyś wybitną płytę, łącząc mglisty powab ambientu z melancholią folkowych pieśni. Niestety, jeszcze nie teraz.

Kranky | 4.03.2013

http://www.pioulard.com/nest.htm

http://www.kranky.net/artists/benoitpioulard.html







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy