Wpisz i kliknij enter

Le Carousel – Le Carousel

Ten popularny producent z Belfastu zasłynął z mocnego techno, które publikowały tak znane wytwórnie, jak Cocoon, Soma czy Gigolo. Tym razem odsłania przed nami swą fascynację zupełnie innymi brzmieniami.

Pod szyldem Le Carousel ukrywa się bowiem jego zespół złożony z zaprzyjaźnionych z nim irlandzkich muzyków. Poprzedzające debiutancki album projektu dwie cyfrowe EP-ki mogły być nieco mylące – bo zawierały kolekcję remiksów o zdecydowanie tanecznym charakterze. Dlatego dopiero odsłuch długiej płyty daje pełny obraz twórczości projektu.

Krążek rozpoczyna i kończy dźwiękowa koda stworzona przez odgłosy jarmarcznej muzyki towarzyszącej tytułowej karuzeli. I już ten motyw wprowadza odpowiedni klimat – przyjemnego powrotu do czasów dzieciństwa. Wątek ten pomysłowo rozwijają dwie pierwsze kompozycje z zestawu – „Lose Your Love” i „Good Times”. To łagodnie płynące disco w balearycznym stylu, w którym główną rolę grają rozmarzone wokalizy, podszyte subtelnie drgającymi akordami zbasowanych klawiszy. Podobny w tonie jest umieszczony nieco dalej utwór „Stick Together” – choć ma on bardziej soundtrackowy ton ze względu na zamaszyste partie filmowych smyczków.


Echa słodkich chórków podszytych studyjnymi pogłosami rodem z popu lat 60. odnajdujemy w „Carousel”. Z tego samego okresu pochodzi też połamany pochód bębnów niosący „Winter Months”. W obu przypadkach te motywy w stylu retro zostają jednak łagodnie wtopione w nowocześnie brzmiące partie syntezatorów. Najbardziej rozbudowany charakter ma w tym zestawie kompozycja „Lost Years”. Zaczyna się od ambientowego wstępu – by potem nabrać epickiego brzmienia poprzez niemal prog-rockowe partie gitary praz organów i finalnie zakończyć się miarową pulsacją dyskotekowego bitu. I trzeba przyznać, że brzmi to porywająco!

Wywiedziony z kraut-rocka hipnotyczny motorik rytm jest podstawą nagrania „My Saviour”. Irrandzki producent uzupełnia go pomysłowym duetem wokalnym, osadzonym na psychodelicznym tle. Potem skok w czasie – i „Away” uderza nowofalowym basem i strzelistymi syntezatorami spiętymi nostalgicznym śpiewem lidera. Wypisz-wymaluj: zaginiony utwór New Order. A na koniec znów skok do lat 60. – i wymodelowana na słodkie piosenki wykonywane wówczas przez żeńskie grupy „Forget Me Not”, ze względu na zgrzytliwe gitary, mogący się również kojarzyć z Jesus & Mary Chain czy the Raveonettes.

Wszystkie te nagrania emanują ciepłą i przyjemną nostalgią – jak wizyta w dawnym domu rodzinnym, przywołująca luźno skojarzone ze sobą strzępki wspomnień, wrażeń, zapachów i dźwięków. Nic więc dziwnego, że muzyka ta wywołuje głębokie emocje – pozostawiając w sercu bolesne ukłucie, że czas ten już minął na zawsze i nigdy nie powróci.

Phil Kieran Recordings 2013

www.philkieran.com

www.facebook.com/philkierandj







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Jusia
Jusia
11 lat temu

Bardzo mi się podoba, uwielbiam takie dźwięki 🙂

Polecamy