Wpisz i kliknij enter

Asymmetry Festival 5.0 – nasza relacja

W  2016 roku Wrocław stanie się Europejską Stolicą Kultury. Do tej daty pozostało jeszcze trochę czasu, i warto zwrócić uwagę, że największe miasto Dolnego Śląska zasłużyło sobie już teraz na nieco inny przydomek, mianowicie – Europejskiej Stolicy Ciężkich Brzmień.

Majówka to zazwyczaj czas totalnego chilloutu i ucieczki od trudów codziennego życia do – dopiero co zazieleniałych – parków, lasów, nad jeziora, morza, oceany i gdzie tam jeszcze kuszą nas biura podróży.  Jednak fani muzyki alternatywnej od kilku lat wybierają sobie nieco inny sposób spędzenia długiego weekendu. Asymmetry Festival to ich święto, na które odbywają rokrocznie wiosenną pielgrzymkę.

2a

Tym razem festiwal został przeniesiony z postindustrialnych murów Browaru Mieszczańskiego do nowoczesnego Centrum Kongresowego, mieszczącego się przy Hali Stulecia. Już teraz mogę stwierdzić, że było to znakomite posunięcie organizatorów imprezy. Browar jest miejscem niezwykle klimatycznym, przestrzenią idealnie wpasowującą się w charakter Asymmetry. Szkoda tylko, że jest po prostu za mały na wydarzenie takich rozmiarów. Centrum Kongresowe to z kolei zupełnie inna bajka. Spore pomieszczenie, w którym mieściła się scena główna, szerokie korytarze, miejsce na catering, ogródki piwne itd. Co najważniejsze, nikt się o siebie nie obijał i każdy mógł zająć dogodne dla siebie miejsce, by delektować się występami artystów.

18a

Nagłośnienie bardzo w porządku, toalet całe mnóstwo, ludzie przyjaźnie nastawieni i otwarci, bez problemu można było pogadać z zespołami. Czy należy chcieć czegoś więcej? Ano,należy. Umiejscowienie mniejszej sceny w Sali Konferencyjnej, wypełnionej fotelikami, to jednak spore nieporozumienie. Mam nadzieję, że za rok ktoś pomyśli, jak rozwiązać ten problem.

1a

Zaproszenie do Wrocławia zespołów Mayhem, Vader i Aggaloch – które reklamowano jako jedne z głównych atrakcji tegorocznego Asymmetry – było dla mnie sporym zaskoczeniem. Wszystkie te kapele prezentują dość tradycyjne podejście do wykonywanego rzemiosła, a wrocławski festiwal promował zazwyczaj muzykę nowatorską w swojej formule, eksperymentalną, nieszablonową. Z drugiej strony rozumiem ten krok organizatorów, którzy chcieli przyciągnąć publikę z szerszych kręgów muzycznych.

50a

Trzydniową przygodę z Asymmetry Festival 5.0 rozpocząłem od występu estońskiego Nevesis. Brudne brzmienie gitar, zachrypnięty wokal i wyraźne ukłony w stronę pustynnych, rozległych krain stonera. Dość przyjemnie się tego słuchało. Podobnie jak trójki uroczych dziewczyn z grungowej załogi Deatchcats. Trochę było w tym Nirvany, trochę Hole, trochę Pixies. Nic odkrywczego, ale ich występ zapisuje na plus. Pierwszym mocnym ciosem tego wieczoru był Balázs Pándi – uważany za jednego z najszybszych perkusistów na świecie. Rzeczywiście dał niezły pokaz swoich umiejętności. Obłędne brzmienie bębnów i nanoszone na nie efekty elektroniczne wprowadziły publikę w schizofreniczny, obłąkany świat dźwięków – odpychający i urzekający jednocześnie. Pozytywnym zaskoczeniem był dla mnie Tolmunud Mesipuu, łączący w zgrabny sposób avant rock, psychodellę i punka. Duet przypadł na pewno do gustu fanom Zu, Naked City czy Melvins. Agalloch wypadł za to dość blado. Chociaż Panowie w dość ciekawy momentami sposób wplatali w metalową naparzankę elementy lżejsze, niemal taneczne.

42a

W dobrej formie zaprezentował się Vader, jednak nie jest to zespół z mojej bajki. Metalowa sieczka jakoś mnie nie kręci. Za to fani ciemnej strony mocy byli w siódmym…piekle. Oddali się w pełni pod jej władanie podczas koncertu Mayhem. Wiadomo, Mayhem to szatan, szatan to Mayhem. Były świece, maski, trupie czachy i wszystko to, czego wymaga muzyczna czarna msza. Attila Csihar wył, charczał i wydawał całą paletę nieartykułowanych odgłosów – nawet pomiędzy poszczególnymi numerami. Fani narzekali później, że zespół zagrał krótki set. Mi to jakoś nie przeszkadzało…

35a

Z drugiego dnia festiwalu z całą pewnością warto wyróżnić post metalową ucztę, jaką zaserwowała nam Cult Of Luna. Skandynawska grupa wykonała utwory ze swojej najnowszej płyty „Vertikal”, ale sięgnęła także po starsze kompozycje. Dzięki temu set lista była dość mocno zróżnicowana. Mogła podobać się nieskrępowana ekspresja zespołu prezentowana na scenie. Ciężko było ustać przy tej dźwiękowej nawałnicy w miejscu. Świetnym przyjęciem publiki cieszył się inny skandynawski band – Shining. Gdy 10 lat temu rozpoczynali swoją przygodę ze sceną, oscylowali głównie wokół jazzu. Z upływem czasu zaczęli szukać inspiracji w innych gatunkach i łączyć ze sobą metal, hard core, punk i, oczywiście, sam jazz. Efekt tych poczynań jest piorunujący. Zwłaszcza, kiedy doświadcza się twórczości Shining na żywo. Potężna dawka energii wprawiła publiczność w szaleńcze pogo. Chyba na żadnych innym koncercie tegorocznej edycji Asymmetry ludzie nie bawili się tak wyśmienicie Zupełnie w inny nastrój wprowadził nas The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble. Niepokojące, mroczne ambientowe plamy rozpływały się gęsto przy urywanym akompaniamencie instrumentów dętych. Ku zadumie.

31a

Trzeci i zarazem ostatni dzień Asymmetry należał do Amenra. Występ Belgów przyćmił nawet znakomite, psychodeliczne show w wykonaniu Ufomammut. Ciężkie, zwaliste riffy runęły ze sceny i pogrzebały publikę w niszczycielskim transie. Potężna ściana dźwięku dosłownie zwalała z nóg. Amenra to bogowie sludge’u, ich koncerty to ekstatyczna eucharystia, która pokazuje prawdziwą moc muzyki. Moc, która jest w stanie przeprowadzić nas na drugą stronę rzeczywistości. Wspomniany wyżej Ufomammut także dobrze wie, co najbardziej lubią sludge metalowe tygryski. Włosi zręcznie łączyli lżejsze, hipnotyczne zapętlone motywy z tymi bardziej burzliwymi i gwałtownymi. Szkoda, że skupili się głównie na dwóch ostatnich albumach „Oro: Opus Primum”  oraz „Oro: Opus Alter” i nie sięgnęli po kawałki z „Idolum” czy „Lucifer Songs”, ale to tylko mój osobisty żal.

20a

Sporym uznaniem wśród osób zgromadzonych na festiwalu cieszył się występ oleśnickiej grupy Entropia. Na ich koncertach byłem już kilka razy i muszę przyznać, że młody zespół rozwija się w niesamowicie szybkim tempie. Choć nie grają nic oryginalnego i nie tworzą żadnej nowej jakości, to mają w sobie „to coś”. Warto zapoznać się z ich twórczością, bo już niedługo może być o Entropii napradę głośno.

14a

Głośno na pewno było o przyjeździe do Wrocławia ekipy Buzza Osborne’a. Melvins to zespół z najwyższej półki, a ich koncert na Asymmetry tylko to potwierdził. Buzz przebrany w szaty czarnoksiężnika zaprezentował nam swoją własną, specyficzną wizję krainy Oz. Pełen energii i wdzięku dawał czadu na całego. Dale Crover na perkusji to prawdziwy mistrz! Z prawdziwą przyjemnością oglądało się jego wyczyny (warto zaznaczyć, że Crover bębnił kiedyś w Nirvanie). Zresztą cały skład zaprezentował się znakomicie.

9a

5 edycja Asymmetry Festival, choć nieco gorsza od swoich poprzedniczek, okazała się imprezą udaną. Pod względem muzycznym, technicznym, organizatorskim było bardzo ok. Zawsze można się do czegoś przyczepić, ale chyba bardziej warto skupiać się na pozytywach. A tych nie zabrakło. Pozostaje nam czekać na przyszłoroczną odsłonę festiwalu i zastanawiać się, czym tym razem zaskoczy nas ekipa Roberta Chmielewskiego…

44a

43a

41a

40a

39a

38a

37a

36a

34a

33a

32a

30a

22a

21a

19a

17a

16a

15a

13a

12a

11a

10a

8a

7a

6a

5a

4a







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Midnighter
Midnighter
10 lat temu

Potwierdzam.
Bez odbioru.

Lechu
Lechu
10 lat temu

Gdzie ta nowa muzyka na Asymmetry? Bardziej chyba odgrzewane kotlety.

trackback

[…] RELACJA NOWA MUZYKA Asymmetry Festival 5.0 –nasza relacja […]

Hedfunk
Hedfunk
10 lat temu

Dzikusy i szatany

Polecamy