Wpisz i kliknij enter

Petar Dundov – Sailing Off The Grid

Nowy album chorwackiego producenta urzeka równie klasycznym pięknem, jak jego ubiegłoroczne arcydzieło .

Kilka tygodni temu Richard Brophy zauważył w swym artykule „Techno – The Middle Age”, opublikowanym w serwisie Juno Plus, że pojawiła się obecnie liczna grupa odbiorców nowej elektroniki w średnim wieku, która zdecydowanie preferuje spokojny odbiór ulubionej muzyki w komforcie domowego zacisza.

Wszak to naturalne – wszyscy ci, którzy zainteresowali się techno, house’m i ambientem pod koniec lat 80., mają już swoją młodość dawno za sobą. Większość z nich jest dzisiaj po czterdziestce, ma własne mieszkania lub domy, stabilną pracę i jeśli pozostała wierna muzycznym fascynacjom z młodości, najlepiej realizuje je już nie w klubie czy na festiwalu, ale właśnie we własnych pieleszach. Idealnym formatem dla takiego odbiorcy nie jest ani cyfrowa kompilacja, ani winylowa dwunastocalówka, ale staroświecki, kompaktowy album.

Perfekcyjnym przykładem takiego wydawnictwa może być trzeci (a może właściwie czwarty) album chorwackiego producenta Petera Dundova. Jego poprzedni krążek – „Ideas From The Pond” – był fascynującą syntezą głębokiego techno i epickiej kosmische musik. Artystyczny i komercyjny sukces płyty sprawił, że twórca przystąpił niemal natychmiast do pracy nad swym kolejnym pełnowymiarowym krążkiem. Tym razem postanowił nie odbiegać zbytnio od stylu opatentowanego na ubiegłorocznym zestawie, ale poświęcić się pełniejszemu spenetrowaniu leżących u jego podstaw inspiracji. W ten sposób powstało jakby rozwinięcie „Ideas From The Pond” – „Sailing Off The Grid”.


Również i tym razem Dundov stawia na rozmach – bo choć na płycie znalazło się tylko osiem nagrań, każde z nich trwa prawie po dziesięć minut. Zaczyna się od ukłonu w stronę Tangerine Dream – bo otwierający całość „Enter The Vortex” wypełniają majestatyczne dźwięki niemal prog-rockowych syntezatorów, znane z późniejszej twórczości niemieckiego zespołu z lat 80. Po ambientowym wstępie dostajemy fenomenalne italo-disco w stylu Giorgio Morodera – to „Yesterday Is Tomorrow” rozbrzmiewający soundtrackowym pasażami dramatycznych klawiszy w stylu pamiętnego „The Chase” z filmu „Midnight Express”.

Krautową wersję muzyki tanecznej z późnych lat 70. prezentuje z kolei „Moving”. Zamiast syntetycznego bitu za podkład robi tu motoryczna partia „żywych” bębnów, a rozwibrowane arpeggio wnosi melodyjne dźwięki przypominające swym egzotycznym brzmieniem elektroakustyczną harfę lub korę. Czyżby chorwacki producent składał hołd Andreasowi Vollenweiderowi? Całkiem możliwe – całe szczęście jego kompozycja jest pozbawiona tej nieznośnej ckliwości, cechującej muzykę słynnego Szwajcara. „Speheres” zaskakuje wyjątkowo romantycznym nastrojem. Dundov uzyskuje go stosując wolny rytm wybijany przez rockową perkusję i nostalgiczne piano – zanurzając to wszystko w przestrzennej elektronice.

Równie melancholijny charakter ma „White Spring” – tym razem jednak autor płyty przywołuje klasyczne brzmienia dla Vangelisa – szczególnie te soundtrackowe, rodem z „Blade Runnera” czy „Chariots Of Fire”. Za podkład służą mu jednak masywne breaki – oczywiście nieznane wówczas greckiemu kompozytorowi. W tytułowym „Sailing Off The Grid” powraca spowolnione techno – a Dundov uzupełnia statyczny puls i zwalisty bas soczystą partią rozwibrowanej gitary, przypominającej klasyczne dokonania Manuela Göttschinga, choćby ze słynnego „E2 E4”. Już sam tytuł „Sur La Mer Avec Mon Ami” wprowadza śródziemnomorski klimat – i potwierdzają go składające się na to nagranie ciepłe rytmy afrykańskich congów i pastelowe pląsy oldskulowego Rhodesa. Całość kończy się w stylu elektronicznej „Berlin school” – urzekając kosmicznymi pasażami w „Cradle”.

Faktycznie – nowy album Petara Dundova to nostalgiczna podróż w czasy młodości dzisiejszych czterdziesto- czy pięćdziesięciolatków. Jest tu bowiem miejsce na popularne na przełomie lat 70. i 80. syntetyczne brzmienia – ale efektowanie podrasowane na współczesną modłę. Tym razem mniej tu jednak techno, a zdecydowanie więcej typowej muzyki ilustracyjnej. Wszystko to urzeka jednak równie klasycznym pięknem, jak ubiegłoroczne arcydzieło chorwackiego producenta. Najlepiej odtworzyć sobie jeden krążek za drugim – oczywiście w domowym zaciszu. Wrażenie jest niesamowite!

Music Man 2013

www.musicmanrecords.net

www.facebook.com/musicmanrecords

www.petardundov.com

www.facebook.com/dundov







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
RAMbeat
RAMbeat
10 lat temu

Bardzo sycące dźwięki. Dzięki za polecenie.

driv3er_
driv3er_
10 lat temu

Czerpie garsciami z dorobku klasykow. Swietnie sie tego slucha.

jędrek
jędrek
10 lat temu

lubie juz

Polecamy