Wpisz i kliknij enter

Lucy – Churches Schools And Guns

Wspaniałe świadectwo fascynującego rozwoju muzyki włoskiego producenta.

Z dzisiejszej perspektywy czasu widać wyraźnie, że debiutancki album Luki Mortellaro sprzed trzech lat był jednym z najważniejszych wydawnictw, które otwarły nowy rozdział w dziejach współczesnej elektroniki. Od momentu premiery „Wordplay For Working Bees” znów najważniejszym nurtem gatunku stało się techno, dubstep okazał się zupełnie nieatrakcyjny nawet dla samych „ojców” stylu, nastąpił renesans popularności klasycznego IDM-u, a ambient nabrał mrocznego i industrialnego tonu. To oczywiście atrakcyjne uproszczenie – ale w dużej mierze prawdziwe.

Włoski producent nie spieszył się z wydaniem drugiego albumu. Zamiast powtarzać pomysły z debiutu, co zapewne przyniosłoby mu tylko większą popularność, poświęcił się dźwiękowym eksperymentom. Świadectwem tych ambicji okazał się duet Zeitgeber utworzony z Jochemem Paapem, podobnym mu, ale dwa razy starszym od niego producentem, który również swego czasu porzucił klubowe techno na rzecz bardziej abstrakcyjnej elektroniki. I wydaje się, że to właśnie te doświadczenia ukształtowały w dużej mierze nowy album Lucy’ego – „Churches Schools And Guns”.

Tytuł, którzy niektórzy odczytali jako nawiązanie do sytuacji w USA, wskazywałby że możemy mieć do czynienia z konkretną jazdą w stylu brutalnego techno. Tymczasem nic z tych rzeczy. Płytę otwiera dronowa miniatura, wyznaczając jednak już swym tytułem dosyć czytelnie dalszy trop, którym poprowadzi nas jej autor („The Horror”). W kolejnym utworze natrafiamy bowiem na paranoiczny nastrój zagrożenia, tworzony przez spowolnione bity i sample ludzkiego głosu. Klimat ten rozbija jednak wnoszący upragniony haust świeżego powietrza wyraźny motyw syntezatorowy – rodem z niemieckiej kosmische musik. Kontynuację „Leave Us Alone” znajdujemy dopiero w „Human Triage” – a to za sprawą chóralnej ekspozycji, wtopionej w majestatycznie płynące fale IDM-owych klawiszy, nadające całości soundtrackowy wymiar. Kosmiczne syntezatory o ilustracyjnym sznycie powracają w „Catch Twenty Two” – tym razem niosą jednak etniczną melodię podszytą dubowym pulsem.

„The Self As Another” to pierwszy na płycie zwiastun nowej wizji techno według włoskiego producenta. Prosta rytmika zostaje lekko przełamana – a centrum nagrania wypełniają rozjeżdżone pasaże zawodzących klawiszy. Pełniejsze rozwinięcie tych pomysłów znajdujemy w „Laws And Habits”. Tym razem breaki zostaje zredukowane – a na plan pierwszy wysuwają się industrialne perkusjonalia i skorodowane szumy. Wszystko to podszywają jednak ambientowe smugi – nadając całości lodowate tchnienie. Klubowa rytmika rodem z berghainowego techno uderza dopiero w „Follow The Leader” – włoski producent znajduje jednak dla niej zaskakujący kontrapunkt w postaci tybetańskich trąb i śpiewów. Drugie nagranie utrzymane w tym stylu to „The Illusion Of Choice” – bo i tutaj rwane loopy oraz podwodne efekty są osadzone na tektonicznym bicie.

„We Live As We Dream” stanowi odświeżającą wizję chropowatego IDM-u – zestawiając glitchową rytmikę z zimnymi syntezatorami. Bardziej ambientowy charakter ma „All That Noise” – a jedynym sygnałem tytułowych hałasów są tutaj industrialne zgrzyty. W „The Best Selling Show” słychać jakby echa matematycznych dekonstrukcji Autechre – uzupełnione jednak katarynkową melodią i zdubowanymi pogłosami. Wszystko to prowadzi do zaskakującego finału – rozmarzonej kołysanki, wyśpiewanej kobiecym głosem Emme, zanurzonym w elektroakustycznej gęstwinie dźwięków („Fallin”).

Zarówno muzyka, jak i tytuły poszczególnych utworów układają się w logiczną całość – niepokojącą wizję współczesnej cywilizacji, w której mnożą się kolejne pytania, a odpowiedzi coraz bardziej ubywa. Aby ją odmalować, włoski producent sięga po mocno abstrakcyjne brzmienia – łączące jednak wszystkie jego dotychczasowe fascynacje. Mimo eksperymentów z rytmiką, to bez wątpienia album techno. Ze względu na przestrzenny charakter – produkt dubowej obróbki dźwięku. Mroczny nastrój całości Lucy uzyskuje mniej oczywistymi środkami – zamiast industrialnego hałasu, więcej tu nerwowych glitchy lub ambientowej statyki. Stąd wniosek – „Churches Schools And Guns” to bardziej przemyślana płyta od „Wordplay For Working Bees”. I choć raczej nie będzie miała ona tak przełomowego charakteru, jak debiut Mortellaro, to stanowi wspaniałe świadectwo fascynującego rozwoju muzyki tego utalentowanego producenta.

Stroboscopic Artefacts 2014

www.stroboscopicartefacts.com

www.facebook.com/StroboscopicArtefacts

www.facebook.com/lucyofficial







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…]  [SA022] News on Clubbing Spain  [SA022] Review on Night Code  [SALP002] Review on Textura  [SALP002] Review on DJ Broadcast (NL)  [SALP002] Album of the week on Mouvement (FR)  [SALP002] Review on Exclaim  [SALP002] Review on Spex (DE)  [SALP002] Review on TAZ (DE)  [SALP002] Review on Ear Millk  [SALP002] Review on Hoy Estado (ME)  [SALP002] Review on Nowa Muzyka (PL) […]

sobek
sobek
10 lat temu

Lucy mistrz!

kardolini
kardolini
10 lat temu

A ja tego nie kupuję. I mam już serdecznie dosyć tych wszystkich (post-)industrialnych, dark-ambietowych technoidalnych tworów; Mike Parker jako jeden z nielicznych przetrwa próbę czasu, on nie potrzebuje żadnych wypełniaczy z serii „”Look, mum, I can do ambient, too!”, więcej jeszcze: nie potrzebuje nawet odstępstw od prostego 4×4! Pozdro_techno

Wojciech
Wojciech
10 lat temu

Stunning. Lepsza od debiutanckiego albumu. Ambient Techno!

Polecamy