Wpisz i kliknij enter

Little Dragon – Nabuma Rubberband

Szwedzi przełamali swój dwuletni cykl twórczy i nad kolejnym albumem pracowali o rok dłużej niż dotychczas.

Czwarte z kolei muzyczne dziecko Yukimi Nagano i jej kolegów intryguje już samym tyułem. Nie ma w tym jednak nic zaskakującego biorąc pod uwagę fakt, że grupa emanuje przecież takim pozytywnym, bezpretensjonalnym art-szaleństwem, którego motorem napędowym jest niewątpliwie Yukimi. Wystarczy przypomnieć sobie jej kreacje podczas występów na żywo. Póki co jednak te w tym sezonie jeszcze przed nami, skupiam się więc na muzycznej tylko odsłonie zespołu.

Mamy wiosnę AD 2014. Jednak czy aby na pewno jestem tu, gdzie jestem? Już pierwsze dźwięki przywodzą mi na myśl powrót do przełomu lat 80/90. Jestem na dobrym tropie choć trudno przecież pójść innym, dźwięki mojego dzieciństwa są przecież tak charakterystyczne, że nie może być mowy o żadnej innej epoce. Moje przypuszczenia potwierdzają się gdy zerkam na instagram zespołu.

MJM

I tak właśnie skojarzył mi się otwierający album kawałek „Mirror”. Może nie aż tak dosłownie ale weźmy choćby sam tytuł, który na myśl przywiódł mi niemal natychmiast „Man in the Mirror” Michaela J. I tak oto ścieżka myślowa od pierwszych dźwięków skierowała mnie właśnie na ten „ejtisowy” tor. Bo jest tanecznie, kolorowo, wesoło i klawisze brzmią zupełnie jak z tamtych czasów. Dźwięki rysują w głowie neonowe kolory, które hitem wdarły się do mody mych lat dziecięcych.

W singlowym „Klapp klapp” słychać już majstersztykową fuzję oldschollu z tym, co nowe. Ten numer ma wszystko, by nazwać go hitem na miarę naszych czasów. Oczywiście będzie to hit tylko w określonych kręgach ale jednak – hit. Porywający, melodyjny, do tego łatwo wpadający w ucho tekst, moc energii.I teledysk z szamanką tańczącą dla zmarłych. Może dla niektórych to nie na miejscu, ale uwierzcie na słowo, twórca tego teledysku dobrze wiedział co chce przez ten obraz powiedzieć.

Choć to najbardziej dynamiczny album zespołu pojawia się tu to, czego tak bardzo brakowało w „Ritual Union”. A brakowało ściskających za gardło kawałków, tak zwanych „pościelowych”. Choć wspomniany dynamizm przeplata się niemal w każdym numerze z subtelną zmysłowością to najbardziej czuć ją w dwóch propozycjach – „Cat Rider” I „Pink Cloud”. „Cat Rider” zwala z nóg od pierwszej sekundy – płoną świece, jedwabna pościel otula z każdej strony w łożu rozmiaru king size. Do tego boski głos Yukimi, który brzmi wyjątkowo gdy płynnie przechodzi przez góry i doliny skali. Przy „Pink Cloud” odczucia są podobne i nie jestem w stanie zdecydować która z ballad jest zdecydowaną faworytką. Wybór jest po prostu niemożliwy.

„Nabuma Rubberband” to świetna porcja świeżych dźwięków od ekipy Little Dragon. Wszystko tak bardzo w ich stylu a jednak czuć progres, inspiracje nowymi trendami z doskonale wplecioną nutą tego, co już było. Powrót do lat 80-tych może być niebezpieczny jednak Szwedzi zabrali z nich to, co najlepsze i ani przez chwilę materiał nie trąci myszką. Całość można odsłuchać między innymi na kanale youtube zespołu. Czekam niecierpliwie na prezentację „Nabuma Rubberband” na żywo – Little Dragon będzie gościło w lipcu na płockim festiwalu Audioriver.

BECAUSE MUSIC | 2014

Profil na Facebooku »
Słuchaj na Soundcloud »

 

 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] Mamy wiosnę AD 2014. Jednak czy aby na pewno jestem tu, gdzie jestem? Już pierwsze dźwięki przywodzą mi na myśl powrót do przełomu lat 80/90. Jestem na dobrym tropie choć trudno przecież pójść innym, dźwięki mojego dzieciństwa są przecież tak charakterystyczne, że nie może być mowy o żadnej innej epoce. Moje przypuszczenia potwierdzają się gdy zerkam na instagram zespołu. […]

Polecamy