Wpisz i kliknij enter

Esteban Adame – Day Labor

Chociaż latynoski producent pochodzi z Los Angeles, korzenie jego muzyki tkwią z jednej strony w Detroit, a z drugiej – w Chicago.

Esteban Adame zwrócił na siebie uwagę Mad Mike’a z Underground Resistance – i w efekcie dziesięć lat temu trafił do koncertowego składu Galaxy 2 Galaxy. To wtedy zapoznał się z pozostałymi bombardierami z detroitowego kolektywu. Najpierw zaprosił go do współpracy Santiago Salazar, a potem DJ 3000 – czego efektem były ich wspólne nagrania publikowane nakładem Ican i Motech. Z czasem Adame usamodzielnił się i rozpoczął autorską działalność produkcyjną i didżejską.

– Swego czasu moje studio znajdowało się na przedmieściach Las Angeles. Idąc do niego każdego ranka mijałem sklep z narzędziami. Stała tam zawsze grupka ludzi, którzy próbowali zaczepić się do pracy na budowie. Często z nimi rozmawiałem i usłyszałem wiele niezwykłych historii. Zrozumiałem wtedy, że mam wspaniałe życie w porównaniu do nich i nie powinienem na nie narzekać. Dlatego postanowiłem swój pierwszy album zadedykować takim ludziom. Bądźcie silni, zawsze jest następny dzień – deklaruje latynoski producent.

Niewątpliwie zawartość „Day Labor” doda pozytywnej energii, każdemu, kto wysłucha tej płyty. Już otwierający całość „Rise And Shine” wybucha ciepłymi dźwiękami strzelistych syntezatorów, układając się w prześwietlone jasnym światłem klawiszowe intro. A chwilę potem uderza miarowe techno, rozpisane na smolisty bas i rozedrgane akordy osadzone na twardym podkładzie rytmicznym. Bardziej sprężysty charakter niż w „Out To Get It” mają bity w „Paraphernalii” – a uzupełniają je klasycznie brzmiące soniczne akordy rodem z dawnych nagrań Underground Resistance.

W „Home Sick” Adame zwraca się w stronę głębszych dźwięków – zestawiając galopujący puls kompozycji z melodyjnym motywem klawiszowym i dźwięczną wstawką piano. „The Reason” zaskakuje energetycznymi breakami rodem z wczesnych dokonań Carla Craiga. Latynoski producent zanurza je w nostalgicznych pasażach onirycznych klawiszy upstrzonych ćwierkającymi efektami. Jeszcze bardziej soundtrackowy sznyt ma „Another Day” – uwodząc słuchacza nocnym klimatem, tworzonym przez łagodnie wijące się pastelowe syntezatory. A umieszczony na finał „Friday Night” to już czysta elektroniczna poezja w stylu kanonicznych utworów Derricka Maya – owiewająca ciepłym tchnieniem rozjeżdżonych klawiszy i przyjemnie mruczącego basu.

Jest na płycie również kilka nagrań o mocnieszej energii i surowym brzmieniu. Co ciekawe Adame skręca w nich raczej w stronę chicagowskiego hard house’u niż detroitowego techno. Pierwszy przykład tego brzmienia to „The Grind” – atakujący acidowym loopem i industrialnymi perkusjonaliami. Podobnie wypada „What I Really Thing” – uderzając zwalistymi bitami i szorstkimi akordami klawiszy, podszytymi warczącym dronem w tle. Z kolei „Handed Down” stanowi czytelny ukłon w stronę house’owych produkcji Mad Mike’a w stylu legendarnego „Jupiter Jazz” – wpisując w lekko podłamane rytmy finezyjny duet między zwiewnym fortepianem a funkowym Rhodesem.

Chociaż latynoski producent pochodzi z Los Angeles, korzenie jego muzyki tkwią z jednej strony w Detroit, a z drugiej – w Chicago. W efekcie jego debiutancki album przynosi udaną syntezę nastrojowego techno i surowego house’u. Dlatego „Day Labor” powinien się spodobać zarówno zwolennikom szlachetnej klasyki, jak również młodym hipsterom, ekscytującym się brudnymi produkcjami z L.I.E.S. czy Death Of Rave.

ePM Music 2014

www.epm-music.com

www.facebook.com/EPM.Music

www.estebanadame.com

www.facebook.com/pages/Esteban-Adame







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy