Wpisz i kliknij enter

Funki Porcini – nasza rozmowa

Pod koniec sierpnia Funki Porcini zawita z koncertem do Białegostoku. Z tej okazji udało nam się porozmawiać z brytyjskim twórcą.

James Braddell (aka Funki Porcini) – muzyk, didżej, reżyser filmowy, mistrz bitów downtempo i bedroom-eyed jazzu. Weteran niezależnej sceny, od wielu lat związany z legendarną wytwórnią Ninja Tune. W swojej twórczości znakomicie łączy funk, trip-hop, jazz, chillout i hip-hop, z abstrakcyjnym nastrojem i niepowtarzalnym humorem.

Łukasz Komła: Jak wyglądało twoje życie w USA?

Funki Porcini: Dostałem się na kurs grafiki komputerowej w Londynie. Po jakimś czasie postanowiłem, że nie będę kontynuował nauki i wyjadę do Kalifornii. To był rok 1979. Ówczesny Londyn był bardzo przygnębiający. Nie miałem pracy, a dom w którym mieszkałem był ciasny i bez łazienki. Wyjechałem mając w kieszeni 300 funtów.

Kalifornia to był inny świat. Poleciałem do Los Angeles. Tam odwiedziłem przyjaciół i znajomych z Hollywood. Słoneczna pogoda sprawiała mi mnóstwo radości. Spotkałem wielu ludzi, którzy pracowali w branży filmowej, ale po pewnym czasie chciałem zobaczyć inne miejsca w USA. Wybrałem się autostopem do San Francisco, w którym zostałem kilka lat, zanurzając się w muzyce eksperymentalnej. W tamtych czasach było możliwe, aby mieszkać w dużych magazynach za niewielkie pieniądze. Zacząłem robić instrumenty ze złomu przy użyciu różnego rodzaju dźwiękowych przetworników i tworzyć wielkie pętle z taśm, które niekiedy przekraczały długość mieszkania. Nie było komputerów, więc należało improwizować.

Poznałem kilka ciekawych osób m.in. Marka Pauline’ego z Survival Research Laboratories.

Przeniosłem się do Nowego Jorku na Lower East Side, gdzie wraz z przyjaciółmi mieszkałem naprzeciwko starego sklepu. Wtedy Nowy Jork wyglądał zupełnie inaczej i nie miał nic wspólnego z obrazem „oczyszczonego” (w latach 90. – przyp.red.) miasta przez prawicowego burmistrza Giulianiego. Samo miasto było dużo bardziej interesujące niż obecnie. Na pewno bardziej niebezpieczne, ale też bardziej innowacyjne. Strażacy z mojego osiedla, po obejrzeniu filmu „Czas Apokalipsy”, przywiązali ogromne głośniki do wozu strażackiego i puszczali utwór „William Tell Overture” w drodze do każdego pożaru.

To wszystko minęło.

Zawsze chciałem cię zapytać o pseudonim artystyczny Funki Porcini, choć jak wiadomo nagrywałeś muzykę pod wieloma aliasami. Gdzie i kiedy zrodził się pomysł na tą nazwę?

Ciężko było mi coś zrobić w Anglii przez jej wyspiarski prowincjonalizm. Cieszyłem się wolnością będąc cudzoziemcem; na krótki czas zamieszkałem w Berlinie, lecz w 1984 roku wybrałem Rzym, co bardzo mnie ucieszyło. Był to czas, kiedy komputery wkraczały do świata muzyki. Byłem zachwycony, że tak wiele można uzyskać, nie wydając mnóstwa pieniędzy. Okazało się, że pierwsze samplery były w dość przystępnej cenie i kupiłem sobie jeden egzemplarz. Miałem studio nagrań w dzielnicy Trastevere w Rzymie.

Po jakimś czasie dołączył do mnie mój przyjaciel – Keir Fraser i zaczęliśmy razem tworzyć muzykę jako 9 Lazy 9. Wysłaliśmy nasze demo do wszystkich niezależnych wytwórni płytowych. Następnie Keir dowiedział się o nowej oficynie, która właśnie rozpoczęła działalność pod nazwą Ninja Tune, więc wysłał i tam kopię dema. Odezwali się do nas i zapytali, czy chcemy dla nich nagrać płytę.

Wróciłem do Anglii w 1994 roku i zacząłem tworzyć pod szyldem Funki Porcini. Nazwa projektu pochodzi od sposobu śpiewania mojej przyjaciółki – Jessici Barton, która dołożyła swoje improwizowane partie wokalu do pewnego nagrania, zrealizowanego jeszcze podczas mojego pobytu w Rzymie. Ona powtarzała jedną frazę i tak zostało. Ten utwór jest dostępny tylko w wersji winylowej na krążku „Hed Phone Sex”. Myślę, że kompozycja „Mushroom Head” była pierwszym kawałkiem Funki Porcini.

Ostatni twój album opublikowany przez wytwórnię Ninja Tune to płyta „On” z 2011 roku. Czy w najbliższym czasie planujesz coś wydać pod szyldem brytyjskiej oficyny?

W ciągu ostatnich kilku lat pracuję nad wielkim kinowym interaktywnym projektem o nazwie City. W zeszłym roku pokazałem próbkę tego przedsięwzięcia na imprezach zorganizowanych przez Ninja Tune, a dokładnie na festiwalach w Norfolk i Norwich (trzy ogromne ekrany, trzy projektory HD, wyglądało to świetnie). Projekt cały czas jest w fazie rozwojowej i mam nadzieję, że znajdę sposób na uzyskanie środków finansowych, by dokończyć mój pomysł.

Póki co nadal cieszy mnie robienie muzyki i eksperymentowanie wokół niezależnych wydawnictw (funkiporcini.bandcamp.com). Kto wie, co przyniesie przyszłość.

W sierpniu tego roku przyjedziesz do Białegostoku, aby zagrać na żywo set do filmu niemego z 1929 roku pt. „Chemi Bebia/Moya Babushka” nakręconego przez gruzińskiego reżysera Kote Mikaberidze. Twój występ będzie częścią tegorocznej odsłony festiwalu Wschód Kultury/Inny Wymiar. Od wielu lat zajmujesz się tworzeniem ścieżek dźwiękowych do filmów. Jaki masz stosunek do kinematografii z okresu lat 20. i 30. XX wieku? I jakich cenisz sobie reżyserów?

Od kiedy pamiętam to zawsze moją uwagę przyciągała muzyka filmowa, ponieważ jest bardzo ważną, lecz nadal niedocenioną częścią filmu. Lubię muzykę Bernarda Herrmanna, Nina Roty i Pierro Umilianiego. Wiesz co powiedział Herrmann do Hitchcocka, w momencie kiedy ten był na fali popularności w Technicolor i robił wówczas czarnobiały film „Psychoza”: „Cóż, w takim razie użyję tylko strun”. Z kolei w filmie „Taksówkarz” Martina Scorsese Herrmann wykorzystał efekt przesunięcia Dopplera, co dało niezwykły efekt.

Kino w latach 20. i 30. było bardziej eksperymentalne. Nowe medium zawsze przyciąga ludzi otwartych na nieznane im wcześniej doznania, i to widać. Czasami to działa, a czasem nie, ale próbowano wszystkiego. René Clair, Hans Richter, Man Ray, Walter Ruttmann i oczywiście Luis Buñuel, ci wszyscy w istotny sposób wpłynęli na rozwój kina poszukującego.

W 2013 roku wydałeś płytę „Le Banquet Cassio”. Album jest dostępny na twojej stronie Bandcamp. Czy są szanse, że materiał ukaże się w wersji fizycznej?

Moje dwa wydawnictwa, w tym album „Le Banquet Cassio”, mają ukazać się na winylach. Więcej informacji znajdziesz pod tym adresem: www.beatdelete.com/artists/funkiporcini, choć trzeba będzie jeszcze trochę na to poczekać.

Co obecnie tworzysz?

Teraz pracuję nad ścieżką dźwiękową do filmu „Chemi Bebi” i jest to dla mnie fascynujące przeżycie, bo mogę dowiedzieć się więcej na temat gruzińskiej kinematografii, o której nic wcześniej nie wiedziałem. Poświęcam też sporo czasu na mój projekt City.

Bardzo dziękuję za wywiad.  

Ja również bardzo dziękuję!

 

——————————————-

 

Funki Porcini wystąpi 28 sierpnia w Białymstoku w ramach festiwalu Wschód Kultury/Inny Wymiar. Koncert odbędzie się w kinie Forum.

Strona Bandcamp artysty »
Profil na Facebooku »
Profil na YouTube »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Sara
Sara
9 lat temu

Czy ktoś z centrum albo zachodu Polski wybiera się na ten koncert? Można by zorganizować coś na zasadzie Funki-blablacar. Inaczej będę się tłukła pociągiem 🙂

Krystian Różycki
9 lat temu

Na tym pokazie filmu z muzyką na żywo, w ramach festiwalu Wschód Kultury, również ze swoim występem, ma się pojawić białostocka wokalistka Miss God

Polecamy