Wpisz i kliknij enter

Various Artists – Total 14

Lata mijają, a Kompakt nadal ten sam.

Kiedy wydawałoby się, że na elektronicznej scenie najlepiej sprawdzi się szybkie reagowanie na jak w kalejdoskopie zmieniające się mody, szefowie kolońskiej wytwórni wybrali zupełnie przeciwną taktykę. Od ponad piętnastu lat są wierni właściwie tej samej stylistyce – łagodnemu połączeniu motoryki rodem z techno i house’u z nastrojową melodyką wywiedzioną z indie-popu. Jej opatentowanie nie było jakimś wykalkulowanym posunięciem – po prostu Michael Mayer, Wolfgang Voigt i Jürgen Paap wpisali swe muzyczne reminiscencje z czasów młodości z lat 80. w kontekst współczesnych gatunków klubowych.

Nie inaczej dzieje się na najnowszej kompilacji Kompaktu, zbierającej najlepsze nagrania współpracujących z tłocznią artystów, które ukazały się w ostatnim roku.

Pierwszy dysk z „Total 14” ma zdecydowanie taneczny sznyt. Najwięcej tutaj tak charakterystycznego dla brzmienia kolońskiej wytwórni energetycznego tech-house’u. To oczywiście wszyscy nasi dobrzy znajomi z wcześniejszych płyt w katalogu niemieckiej firmy. Gui Boratto w swoim „Take Control” łączy nowofalową gitarę w stylu New Order z kobiecą wokalizą, Kölsch stawia w „Cassiopei” na wyraziste zestawienie tęsknych smyczków z house’owym piano, a Terranova popisuje się w „Headache” popowym wokalem Cath Coffey.

Mocniejsza energia pojawia się wraz z utworem „Delta” Superpitchera. Koloński weteran nie boi się sięgnąć po zaskakujące sample – chmurnego piano czy gospelowego zaśpiewu. Piękne dziewczyny z Blond:ish serwują w „Wunderkammer” solidne techno wypełnione mrocznymi brzmieniami rodem z soundtracków do włoskich filmów giallo. Najbardziej zaskakuje kompozycja duetu Saschienne – bo zamiast subtelnej piosenki o miłości, dostajemy w jego wykonaniu w „Horacio Delirium” horrorową psychodramę wpisaną w formułę tanecznej kosmische musik. I nawet Dave DK zanurza swój „Palmaille” w odmętach dubowych wyziewów, zestawiając house’ową motorykę z edytowanymi wokalami.

Kontrapunktem dla tych cięższych nagrań są utwory realizujące włoską recepturę na muzykę disco. Zaczyna brytyjski producent Dauwd swoją „Lydią” – przywołując wspomnienie melodyjnych produkcji ze słonecznej Italii sprzed trzech dekad. Bardziej eksperymentalny charakter ma „Disko 90” duetu Gunjah & Niconé. Pulsujący bas i dubowe efekty wskazują tu na inspirację nowojorskimi wyczynami Bobby’ego Kondersa. Najlepsze rezultaty osiąga jednak Maceo Plex – i choć przyzwyczailiśmy się, że spod jego palców wypływa dynamiczny tech-house, tym razem serwuje on nam w „Conjure Superstar” epickie italo-disco o moroderowym sznycie.

O ile pierwszy dysk przynosi ewidentnie zabawowe nagrania, tak drugi objawia bardziej eksperymentalną stronę Kompaktu, oczywiście nie pozbawioną tanecznej funkcjonalności. Nic w tym dziwnego, skoro prezentują się tutaj producenci znani ze skłonności do zaskakujących rozwiązań brzmieniowych.

Oto duet Thomas/Meyer demonstruje, jak w pomysłowy sposób można wykorzystać gitarowe sample z nagrań Eyeless In Gaza – podszywając je dubowym pochodem basu i chicagowskimi bitami („Unter Holzern”). W stronę minimalowego techno zwraca się Thomas Fehlmann – i jak przystało na weterana niemieckiej sceny elektronicznej, jego utwór porywa sugestywnym skojarzeniem suchej rytmiki z dronowym tłem. Jeszcze ciekawiej dzieje się w „Tischlein Deck Dich” duetu Voigt & Voigt. Sięgając po reggae’ową gitarę i kolorowe dęciaki skręca on dancehallowego killera o awangardowym tonie. Największe wrażenie robi jednak nowy utwór Michaela Meyera. Jego „Lamusetwa” w remiksie Matiasa Aguayo to fascynująca wycieczka do krainy minimalowych piosenek Suicide, uzupełniona aktorsko potraktowanymi wokalami.

Nie brak tu również prób importowania popowych i rockowych elementów do klubowego kontekstu. Już prawie na samym wstępie Sebastian Bouchet przypomina, że techno i shoegaze całkiem dobrze do siebie pasują („Broken Heart”). Jeszcze śmielej poczyna sobie DJ Tennis – podbudowując psychodeliczną wokalizę frontmana grupy Pillowtalk kruchymi rytmami rodem ze zglitchowanego house’u („The Outcast”). Na podobny pomysł wpada The Modernist – ozdabiając rozmarzonym śpiewem zdubowane breaki w zwalistym „Die Fette Gazelle And The Hidden Sixpack”. Indie-popową wrażliwość wprowadzaną przez nostalgiczną wokalizę, znajdujemy z kolei w „Black Night” duetu Damh.

Nie brak tu również kompozycji uderzających taneczną energią bardziej wprost. „Taifa” Partial Arts i „Loop” Justusa Koehncke to surowy house w chicagowskiej wersji – w drugim z nagrań podrasowany jedynie melancholijnym śpiewem autora. „No.No” The Field dzięki remiksowi Johna Tejady traci nieco ze swej onirycznej atmosfery – wciągając na parkiet bujającym podkładem i trance’owymi brzmieniami. A na koniec typowy dla Kompaktu muzyczny żart – łączący dowcipnie rubaszną melodykę rodem z niemieckiego schlegera z marszowym rytmem i kowbojskimi okrzykami „Heuriger” samego Jürgena Paape. Ciekawe, jak w naszych klubach publika zareagowałaby na takie granie?

„Total 14” potwierdza, że artyści z Kompaktu nadal są w świetnej formie. 25 utworów z kolekcji prezentuje melodyjną i energetyczną muzykę klubową, nie pozbawioną zarówno popowej przystępności, jak i eksperymentalnego zacięcia. Nie ma drugiej takiej wytwórni!

Kompakt 2014

www.kompakt.fm

www.facebook.com/KompaktRecords







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
rkd
rkd
9 lat temu

Kompakt to jedyna dla mnie wytwórnia z kręgu techno, która istnieje i wciąż jest interesująca. Od 20 lat nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Ewoluowała w stronę bardziej dostępnych dźwięków, ale może też bardziej dorosłych. Kompakt, Profan, Studio 1 to legendy. Kto dziś interesuje się co wychodzi w Kanzleramt, Tresor, Bpitch..?
Ja nie. Natomiast sprawdzam każdą pozycję z Kompaktu. Może mi się nie podobać, ale zawsze znajdę inną, która mi odpowiada.
Nie znam też innej wytwórni, na której składanki bym przez tyle lat czekał. Może nie ze zniecierpliwieniem, ale na pewno zainteresowaniem.
Na tym składaku jest całę mnóstwo fajnych kawałków, jak zresztą na każdym Totalu. Dla mnie ta kompilacja i Pop Ambient to obowiązkowe pozycje zakupowe od wielu wielu lat. Przy czy nauczyłem się, żeby nie kupować ich na winylu. Pop Ambient na winylu to słaby pomysł jest.
Voigt & Voigt – Tischlein Deck Dich – ten duet nigdy nie zawodzi

Maciej
Maciej
9 lat temu

Moim zdaniem numer jeden to Sasha Funke i Kaito 🙂 Jeśli chodzi o Voigta to kocham kompilację GAS. Godne polecenia, Studio 1 takie jak lubię technicznie i chłodno. Bardzo podobne do Rekorder i Kaliber (te wychodziły regularnie za pośrednictwem Huntemnanna [chyba]) Pozdrawiam Pawła i całą załogę 🙂

jędrek
jędrek
9 lat temu

tu pozwolę się nie zgodzić o ile jakieś trzy pierwsze części były naprawdę dobre to potem chyba jest pikowanie w dół , dla mnie kompakt wydawniczo jest jednak takim kalkulatorem bez zdecydowania choć początki niezłe i przecierał choćby także dystrybucyjne szlaki … [ tak nawiasem kto pamięta latające kropki na stronie 😉 ]

ps. lubię serie pop ambient na sen 😉 & fehlmanna za równy poziom zawsze

pozdrawiam

jędrek
jędrek
9 lat temu
Reply to  Paweł Gzyl

faktem jest jeżeli weźmiemy pod uwagę pewną konwencję – pop zmieszany z tańcem i szczyptą humoru – wszystko to wymieszane w pewien koktail – mogę się zgodzić … ja po prostu wolałem ten kompakt minimalistyczny i eksperymentalny 🙂 pozdrawiam serdecznie

jędrek
jędrek
9 lat temu
Reply to  Paweł Gzyl

zgadzam się w całej rozciągłości studio 1 vs profan to niezły set 😉 pozdrawiam

ps choć teraz wolę nieco cieplej

Polecamy