Wpisz i kliknij enter

Maurice Louca – Benhayyi Al-Baghbaghan

Drapieżna i nieokiełznana, gdyż taka jest muzyka egipskiego artysty Maurice’a Loucy.

Maurice Louca to muzyk, producent i kompozytor urodzony w Kairze, jeden z najbardziej ekscytujących twórców na arabskiej scenie muzycznej. Jest współzałożycielem zespołów Bikya, Alif i Dwarves of East Agouza. Nie tak dawno pisałem o grupie Bikya na łamach Polyphonii. W 2011 roku wydał też solowy album „Garraya” (100Copies Music). Louca ma na swoim koncie wiele kolaboracji, a także koncertów zarówno w państwach arabskich, jak i Europie.

Jego najnowsze dzieło „Benhayyi Al-Baghbaghan (Salute the Parrot)” powstawało w okresie ostatnich dwóch lat. Nie da się ukryć, że twórczość Loucy rozwija się w błyskawicznym tempie, co też pokazuje tegoroczny longplay. Gdzie mamy prawdziwy rejs po różnych gatunkach muzycznych, z nawiązaniem do egipskiego shaabi. Sama okładka autorstwa Maha Maamouna przyciąga wzrok oraz doskonale koresponduje z zawartością tego krążku. W jego zespole mamy kilku świetnych muzyków, takich jak Alan Bishop (Sun City Girls, Alvarius B.), Sam Chalabi (Land of Kush, Shalabi Effect), Tamer Abu Ghazaleh (solo/Alif), Khaled Yassine (Anouar Brahem/Alif), MC Alaa 50 i wielu innych.

Płytę wypełniło osiem kompozycji, których w żaden sposób nie da się jednoznacznie sklasyfikować i ometkować. To, co prezentuje Louca to swoisty mariaż tradycji ze współczesnymi brzmieniami („Al-‚Asr Adh-Dhahabi”) gdzieś na przecięciu syntezatorowej elektroniki, gitarowej psychodelii, post-rocka, dubu, hip-hopu, free jazzu i tylko Allah wie czego jeszcze.

W nagraniu „Al-Mashoub” jest wszystko to, czego bym oczekiwał po utworach Omara Souleymana, czyli inteligentnego spojrzenia na muzykę arabską. Każdy kolejny fragment to bezkompromisowa jazda burząca wszystkie utarte schematy i podziały („Benhayyi Al-Baghbaghan”). Z kolei w „Tasaddu’” i „Maksim” mamy niepowtarzalny trans, który lekko mi się skojarzył z Billem Laswellem, z tą różnicą, że te wyśmienite kawałki stworzył Louca a nie Laswell. „Al-Mallahat” to mieszanka Talking Heads, King Crimson z okresu „Discipline” zanurzona w orientalnej improwizacji. „Sharraq Rah Tegharrab” to wokalny popis MC Alaa 50, pulsujące syntezatory, dynamiczna sekcja rytmiczna i free jazzowa partia saksofonu Alan Bishopa. Całość zamyka egzotyczny, nieprzewidywalny i pełny zaskakujących rozwiązań fragment „Malnash Diyah”.

Na dniach pojawi się w sprzedaży nowy numer Kwartalnika Muzycznego M/I, a w nim m.in. pisałem o fantastycznej płycie „Amansara” (Crammed Disc) argentyńskiego producenta Pedro Canale (aka Chancha Via Circuito). Kapitalny album „Benhayyi Al-Baghbaghan” Maurice’a Loucy mógłbym stanowić jedno wydawnictwo w połączeniu z propozycją Canale’a. Mam tu na myśli ich podobne zachowanie w stosunku do zacierania granic stylistycznych. Louca oczywiście nawiązuje – podobnie jak Canale – do swoich muzycznych korzeni, ale nie robi z nich podrasowanej wizji world music okraszonej elektroniką czy gitarowym graniem. Kompozycje tego egipskiego artysty to wyższy poziom wtajemniczenia i genialny przykład prawdziwej transgresji w muzyce.

17.11.2014 | Nawa Recordings (LP/CD)

 

Strona Nawa Recordings »
Profil na Facebooku »
Słuchaj na Soundcloud »
Strona Facebook artysty »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Mil
Mil
9 lat temu

Całkiem ciekawe arabskie rytmy!

Polecamy

Meridian Brothers – wywiad

Udało nam się porozmawiać z Eblisem Álvarezem, liderem kolumbijskiego zespołu Meridian Brothers, o ich niedawno wydanej płycie „¿Dónde Estás María?”.