Wpisz i kliknij enter

Pearson Sound – Pearson Sound

Pearson Sound dołącza do swych kolegów po fachu z równie śmiałym i efektownym dziełem.

Londyńskie tuzy dubstepu nagrywają pierwsze albumy po kilku latach od swego debiutu. W efekcie brzmią one zupełnie inaczej niż mogłyby zabrzmieć w początkach ich działalności. Przez ten czas dubstep zdążył się bowiem wyeksploatować i zamienić w parodię samego siebie, przez co większość „ojców” gatunku zwróciła się w stronę house’u, techno, czy nawet awangardy. Najlepszym przykładem tego był ubiegłoroczny album Untolda – „Black Light Spiral”. Jak w tym kontekście wypada płyta Pearson Sound?

David Kennedy nie odchodzi aż tak daleko od kanonu stylu, który współtworzył od połowy minionej dekady, jak jego wspomniany kolega. Ale to nie znaczy, że pozostaje przy brzmieniach, które realizował na pierwszych dwunastocalówkach swej wytwórni Hessle Sound. Owszem jest tutaj dubstep – ale w swej mocno abstrakcyjnej wersji, skoncentrowanej na oszczędnej rytmice i podrasowanej niekonwencjonalnymi brzmieniami.

Oto „Asphalt Sparkle” dudni spogłosowanym bitem – ale wiedzie nas on w stronę rwanych klawiszy, których dźwięki układają się w oniryczną melodię. „Glass Eye” ma nieco szybsze metrum – głównym motywem nagrania są jednak przeciągłe syntezatory, nadające mu mocno soundtrackowy klimat. Podobnie dzieje się w „Six Congas”, gdzie spiętrzone breaki znajdują kontrapunkt w dźwiękach rodem z klasyki sci-fi. Klaskany „Headless” wnosi z kolei dziecinną melodyjkę podszytą wijącym się basem.

Na jeszcze bardziej odjechaną produkcję trafiamy w „Gristle”. Tym razem Kennedy rezygnuje z mocnego bitu, wprowadzając rytm jedynie przez miarową pulsację basu. A w tle horrorowa elektronika – wypisz wymaluj z nagrań Demdike Stare. „Swill” zaskakuje gęstym rytmem – i te stepujące uderzenia automatu perkusyjnego układają się w rozwichrzoną wizję UK garage’u. „Crank Call” i „Russet” wnoszą na płytę zaskakujący powiew chicagowskiego house’u – mocno jednak zdeformowanego na dubową modłę.

Syntezą wszystkich fascynacji Davida Kennedy’ego okazuje się być najlepsze nagranie z kolekcji – finałowe „Rubber Tree”. W warstwie rytmicznej mamy tu z jednej strony dubstepowe wiertła, a z drugiej – chicagowskie hi-haty. Do tego dołączają wywiedzione z techno falujące blachy, a całość wieńczą zgrzytliwe sprzężenia o noise’owej proweniencji. Wszystko to składa się na potężnie brzmiącą całość, wymykającą się jednoznacznej klasyfikacji.

Właściwie to dobrze, że „ojcowie” dubstepu zwlekali z nagrywaniem albumów. Po latach muzycznych peregrynacji i nasiąkania różnymi wpływami tworzą efektowną muzykę, która godzi wielbicieli rożnych gatunków. Jest w niej ciężar dubstepu, surowość house’u, moc techno i co najważniejsze – eksperymentalna wizyjność. Pearson Sound dołącza do swych kolegów po fachu z równie śmiałym i efektownym dziełem.

Hessle Audio 2015

www.hessleaudio.com

www.facebook.com/hessleaudio

www.pearsonsound.com

www.facebook.com/pearsonsound







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
renegad
renegad
9 lat temu

Świetny album, oszczędny w środkach ale bardzo klimatyczny (wspomniane soundtrackowe naleciałości). Niby nie jest to łatwa muzyka ale słucha się tego jednym tchem. Zdecydowanie album do wielokrotnego odsłuchu.

Polecamy