Wpisz i kliknij enter

Variant – Auratia

Lodowate tchnienie arktycznej burzy.

Twórcy współczesnej elektroniki, szczególnie jej medytacyjnej formuły, zawsze byli zafascynowani różnymi odmianami przyrodniczych fenomenów. Do grona tego należy oczywiście również Stephen Hitchell, którego kolejne płyty firmowane szyldem Variant, były zainspirowane ciekawymi zjawiskami ze świata natury. Podobnie jest i z najnowszym dziełem amerykańskiego producenta.

Materiał na album „Auratia” powstał na początku tego roku, a pretekstem do jego realizacji była burza śnieżna, która nawiedziła na przełomie stycznia i lutego okolice Detroit i Chicago. Fale arktycznego powietrza skuły lodem dwie wielkie metropolie, co skłoniło Hitchella do wyjścia z magnetofonem w teren. W efekcie zarejestrowane w tym czasie odgłosy otoczenia stały się zaczynem dwóch części tytułowej kompozycji.

„Auratia (Part 1)” ma zaskakująco psychodeliczny nastrój. Ewokuje go początek nagrania – wijące się nisko przy ziemi dronowe wyziewy podbite miarowym pulsem o hipnotycznym metrum. Z czasem uderza dubowy bit utrzymany w wolnym tempie, który coraz mocniej z minuty na minutę wypływa na pierwszy plan utworu. Kiedy w jego połowie cichnie – zostaje po nim ślad w postaci plemiennych congów i miarowo dudniącego basu. Rytm ten wiedzie kompozycję do majestatycznego finału, rozegranego na mieniące się lodowatymi odcieniami bieli oniryczne strumienie zaszumionego dźwięku.

„Auratia (Part 2)” ma bardziej minimalistyczny charakter. Nagranie otwierają stłumione eksplozje świetlistych tonów, które ozdabiają grzechoczące efekty o dubowej proweniencji. Tym razem dopiero w połowie nagrania rozlega się rytmiczny puls – i ma on charakter miarowo ciosanego bitu spowolnionego techno. Płynne pasaże eterycznych syntezatorów nadają całości zdecydowanie ambientowe brzmienie – w czym wspomagają je subtelnie dozowane przestrzenne efekty. W finale wszystkie strumienie jarzących się dźwięków łączą się w jedną, spiętrzoną kaskadę, puentującą całość w monumentalnym stylu.

Zimowe tchnienie dubowych preparacji Stephena Hitchella sprawia, iż muzyka z „Auratii” kojarzy się przede wszystkim z pamiętnymi nagraniami z albumu „The Coldest Season”. Wszystkie brzmienia z obu kompozycji powstały na analogowych syntezatorach – a uzupełniły je jedynie terenowe rejestracje z okolic Detroit i Chicago. Jeśli będziecie więc potrzebowali odrobinę ochłody w ciepłe, wiosenne dni – „Auratia” bez problemu przywoła wspomnienie najzimniejszych dni tego roku.

Echospace 2015

www.echospacedetroit.com

www.echospacedetroit.bandcamp.com

www.facebook.com/echospace







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy