Wpisz i kliknij enter

The Necks – Vertigo

Musiałem czekać aż do września, aby usłyszeć jedną z najważniejszych płyt tego roku.

Przy każdym kolejnym albumie australijskiego tria zachodzę w głowę, jak oni to robią, że praktycznie zawsze nagrywają materiał, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Mało tego, okazuje się, że ich krążek zdobywa szczyty wielu zestawień na całym świecie w kategorii jako najciekawsze wydawnictwo danego roku (oczywiście mam tu na myśli serwisy internetowe i prasę z szeroko rozumianego niezalu).

Dwa lata temu muzycy z The Necks: Tony Buck (perkusja, gitara), Lloyd Swanton (bas) i Chris Abrahams (fortepian, syntezatory) opublikowali kapitalny longplay, pt. „Open”. Tak oto pisał na łamach Nowej Muzyki Lawrence English o tej płycie: To tak, jakbyś słuchał zbiorowego snu odbywającego się w szczególnym miejscu, pośród bogactwa znakomitych detali, skłaniającego do wspólnego przeżywania. I dalej: Album „Open” jest prawdziwym doświadczeniem słuchowym, to płyta kategorycznie odmawiająca dostarczenia słuchaczowi tego, co może go uwieść od pierwszych chwil. Po prostu genialne!

Na albumie „Vertigo”, podobnie jak na „Open” i nie tylko, mamy jeden długi utwór skomponowany w słusznym przedziale czasowym (ponad 40 minut!). Sam początek tej metafizycznej wędrówki z The Necks jest jak skok w nieznaną otchłań dźwięków (w przypadku „Open” materiał był znacznie wolniejszy, mniej dynamiczny i miał więcej z transowego zawieszenia). Pierwsze minuty „Vertigo” w pewnym stopniu należą do głębokiego i mrocznego brzmienia fortepianu, a z drugiej strony pełna energii gra Abrahamsa – tak, jakby chciał rozrzucić poszczególne frazy wokół siebie i tym samym na słuchaczy. Ten udźwiękowiony huragan powraca niejednokrotnie w dalszej części tego wydawnictwa. Wyraźny zwrot następuje w okolicach szóstej minuty, gdzie fortepianowe akordy „rozlewają się” wśród miarowych i kaskadowych uderzeń Bucka w talerze oraz dronowego basu Swantona. Na „Vertigo” nastrój zmienia się z sekundy na sekundę, ale nie chciałbym wcielić się w rolę komentatora czy sprawozdawcy (to nie wyścigi!), bo muzyka tria jest szalenie intymna i należy ją odkrywać na własną rękę. A więc dajcie się porwać…

The Necks w mistrzowski sposób dokonują uelastycznienia awangardy (robią to konsekwentnie od kilku dekad), sprawiają, iż free jazzowa ekspresja miesza się z swobodną improwizacją, elektronika z akustycznymi preparacjami, a przy tym Australijczycy są jak żywe projektory filmowe, wypuszczające z siebie każdorazowo obraz pozbawiony monotonii i rutyniarstwa. Artyści nigdy nie pozostawiają słuchacza w stanie emocjonalnej pustki, wręcz przeciwnie – zawsze prowokują, rozpychają wyobraźnię na wszystkie możliwe strony oraz dają kilkadziesiąt minut muzyki nie z tego świata. W końcu są muzycznymi kosmitami!

11.09.2015 CD | Fish of Milk/ReR Megacorp | 30.10.2015 Northern Spy Records (CD/LP)

 

5 listopada The Necks zagrają w Bydgoszczy w ramach 11. edycji Mózg Festival (szczegóły).

 

Strona The Necks »
Profil na BandCamp »
Strona ReR Megacorp »
Strona Northern Spy Records »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy