Wpisz i kliknij enter

kiRk – III

Improwizowane duszności z innej bajki.

Oryginalne elektro-akustyczne trio niczym sprawny organizm po raz kolejny wyrzuca z siebie muzyczny strumień świadomości. Jak powszechnie wiadomo Paweł Bartnik (producent), Olgierd Dokalski (trąbka) i Filip Kalinowski (gramofony) tworzą swoją muzykę poprzez improwizację i to zarówno podczas prób jak i koncertów. Te drugie naprawdę potrafią przenieść słuchacza w zupełnie inny wymiar i całe szczęście zaczynają docierać do coraz szerszego grona odbiorców – dla przykładu zespół zagrał koncert transmitowany „na żywo” przez radiową Trójkę i to nie o 3 w nocy, ale o ludzkiej 19-stej.

Siłą muzyki kiRk, jak zresztą sam w jednym z wywiadów stwierdził jeden z członków kapeli jest „dużo różnorodności, ale brak kompromisów”. Z racji, że trio bez przerwy poszukuje nowych przestrzeni dźwiękowych i dotychczas nigdy nie zeszło z wysokiego poziomu jakości, to każdy jego nowy materiał rozbudza ciekawość. Utwory z nowego longplay’a zostały wyimprowizowane podczas kilkudniowej sesji w płockim Centrala Studio (www.centrala.pro) na zrębach muzyki taperskiej, stworzonej przez zespół pod niemy film pt. „Zew Cthulhu”, na zlecenie Białostockiego Ośrodka Kultury w sierpniu 2013.

Najnowszy niespełna 47-minutowy album składa się z 6 utworów, z czego 1/3 długości zajmuje ostatni kawałek z gościnnym udziałem Antoniny Nowackiej (znanej też jako WIDT), która jak wynika z najświeższych doniesień, może być w zasadzie traktowana już jako nowy członek formacji. Ich wzajemena współpraca zaczęła się od tego, że Antonina była po prostu dużą fanką twórczości zespołu. Faktycznie, kobiece wokalizy dostarczają nową jakość do muzyki kiRków, ale po kolei.

Album zaczyna się dość zaskakująco, po 2 minutach spokojnie narastającego intra, rolę lidera przejmuje dubująco-hiphopowy bit, który oplatają przelatujące gdzieniegdzie dzwiękowe mary, dubowe strzały czy winylowe szurania. Podobne BPM-y znajdziemy również w kolejnym nagraniu, gdzie pulsację nadaje prosty electro-bas – luźne skojarzenia kierują się w tym miejscu ku debiutowi Nosowskiej z „Jeśli Wiesz Co Chcę Powiedzieć” na czele.

Trzeci najkrótszy i bezperkusyjny numer niczym oddech przedziela cały krążek ambientowym rozprężeniem, tylko po to by doprowadzić nas do smolistego i spowolnionego „dub-techno”, gdzie z początku odnajdujemy ni to ludowe, ni to etniczne sample wokalne, by finalnie zanurkować w odmętach dronujących głębin.

Niezwykle ciekawą, piątą propozycję na „III” rozpoczyna mocno stereofoniczne techniczno-zegarowe bicie, które w połowie zaczyna uprzykrzać natrętny dwugłos latania mucho-trąbki i bliżej nieokreślonego cyfro-dźwięku. Transowość wciąga z każdym kolejnym taktem, ale faktyczne apogeum zyskuje dopiero w finałowej kompozycji, która swym mantrycznym charakterem, zwłaszcza brzmieniowym (kontrabas i rant werbla), może nasunąć skojarzenie z zapętlaniem znanym z „Salta” Konwickiego/Kilara. Na tle posępnego marszu, przedziwny miejscami dialog prowadzi trąbka z wokalem. Czasami nawzajem się naśladując, czasem wespół się kotłując, kiedy indziej uciekając w śmiechoszaleństwo. Totalnie niezwykły to utwór.

kiRk powrócił z albumem, który zdaje się konsekwentnie podążać ścieżką wydeptaną przez dwa poprzednie wydawnictwa, ale tym razem chce jednak uciec od drogowskazowej znaczeniowości – stąd prawdopodobnie brak tytułów na płycie oraz w samej jego nazwie. Ten zabieg faktycznie sprzyja dowolności interpretacyjnej i pozwala odwrócić uwagę od wskazówek, które przynosiły ze sobą rewelacyjne „Msza Święta w Brąswałdzie” czy „Zła Krew”. Dla twórczości warszawsko-płockiego zespołu znamiennym jest, że każdy z trzech filarów go tworzących jest równie ważny, nikt z trójcy Bartnik/Dokalski/Kalinowski nie zyskuje przewagi, a już na pewno skrajną krzywdą byłoby powiedzieć, że w tym zespole trębacz gra solówki na tle niebanalnej elektroniki.

Po raz pierwszy w historii zespołu materiał miksowała osoba trzecia, w tym wypadku Marcin Szwajcer i trzeba podkreślić, że efekt jest znakomity, brzmienie albumu jest idealnie wyważone przestrzennie i zachowuje niezbędną selektywność, zwłaszcza partii solowych. Poza tym „III” to płyta bardzo spójna, zwłaszcza rytmicznie, poszczególne jej elementy przelewają się płynnie jeden w drugi, ale gdyby chcieć wyłowić którykolwiek z nich z kompletnej całości to ów element bez problemu stworzyłby zamknięty mikrokosmos. Najważniejsza jednak konkluzja jest taka, że kiRk jest klasą samą dla siebie, bo tworzy muzykę odrębną od wszystkiego co się na świecie dzieje – to jest zupełnie inna bajka.

19.06.15 | Asfalt Records

https://www.facebook.com/kirkband
http://www.asfalt.pl/artysci/kirk/







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy