Wpisz i kliknij enter

Lee Van Dowski – Cerca Trova

Czego się nie robi dla dzieci!

To zabawne – bo wszystko wskazuje na to, że ten szwajcarski producent ma polskie korzenie. Naprawdę nazywa się Renaud Lewandowski, ale na potrzeby swej muzycznej działalności przechrzcił się na Lee Van Dowskiego. Zadebiutował w połowie minionej dekady, zgrabnie wskakując do pociągu pędzącego w stronę mody na tech-house w minimalowej wersji. Taki był też jego album dla szkockiej Somy z tamtego czasu i kolejne single publikowane przez Cadenzę, BPitch Control czy Cocoon.

Jednocześnie w tym samym czasie objawił swoją słabość do połamanych rytmów i pejzażowej elektroniki, wywiedzioną z fascynacji wczesnym katalogiem Warpu. Ponieważ dziesięć lat temu takie brzmienia były powszechnie uznawane za passé, wydawał taką muzykę na boku – dla nieistniejącej już wytwórni Antii-iism czy eklektycznej tłoczni Mental Groove. Kiedy jakis czas temu został ojcem bliźniaków, zdecydował się powrócić do tamtych brzmień, by dzieci, kiedy dorosną zobaczyły w nim prawdziwego artystę.

„Cerca Trova” zawiera dwanaście nagrań, w których Van Dowski odsłania w pełni swą romantyczną naturę. Z jednej strony sięga po bajkowy IDM („Creating Me” czy „Gy6z2”), a z drugiej po pastelowe electro („Toran” i „Cerca Trova”), za każdym razem jednak modeluje swe utwory na melodyjną i nostalgiczną modłę. Podobnie dzieje się, gdy serwuje breakbeat i downtempo, choć w obu tych przypadkach efekty są już mniej ciekawe, bo mimo wzbogacenia partiami post-rockowych gitar czy filmowych smyczków, ocierają się o sentymentalny banał („Au Minimum” i „Alekhine’s Defense”).

W sumie przebojem z tej płyty może być właściwie tylko jedno nagranie – zaśpiewany przez Miss Kittin z prawdziwym wdziękiem „I.L.A.N.E.N.O.”. Niby to typowy dla tej artystki electro-pop, ale pomysłowo spleciony przez szwajcarskiego producenta z IDM-owych breaków i nastrojowej elektroniki. Ludzki głos (może samego autora płyty?) pojawia się również w finałowym „Sinon Toi” – ale tym razem zostaje wpisany w eteryczny ambient wypełniony klawiszowym arpeggio.

Zgodnie z zamierzeniem twórcy, „Cerca Trova” to hołd dla muzyki z lat 90. – i to nie tylko tej z Warpu, ale też bardziej komercyjnej, od downtempo po breakbeat. To jest siłą, ale i słabością płyty, bo nie we wszystkie te style udało się Van Dowskiemu tchnąć ożywczą energię. Nic więc dziwnego, że środkowy segment tej długiej płyty nudzi zbyt dosłownym odgrzewaniem pomysłów sprzed dwóch dekad. Całe szczęście początek i koniec są zdecydowanie lepsze. Co pozwala mieć nadzieję, że bliźniaki będą jednak kiedyś dumne ze swego taty.

Mobilee 2016

www.mobilee-records.de

www.facebook.com/mobilee

www.facebook.com/LeeVanDowski







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy