Wpisz i kliknij enter

Mmoths – Luneworks

Nokturnowa elektronika.

Ratunku! Jak można podpisywać się jako „Ććmy”? Zwoje mózgowe wprost prostują się z absmaku, choć podobno chodzi o grę słowną – wariację na temat lokalnego określenia „motts” oznaczającego po prostu dziewczyny. No, to już wiadomo w jakim celu Jack Colleran sięgnął wpierw po fortepian, a potem po laptopa…

Na szczęście muzyka firmowana tą nazwą nie budzi już takich wątpliwości estetycznych. Irlandzki producent zadebiutował małą płytą EP (2012) w wieku zaledwie 19 lat. Rok później ukazała się wydana tylko na winylu epka Diaries. Dopiero co wydany Luneworks to pierwszy album długogrający Collerana.

Jest to płyta odkrywająca swe atuty powoli i tajemniczo. Młodzian z Newbridge specjalizuje się w trudnej do zdefiniowania i zarazem znajomo brzmiącej elektronice, której korzenie niechybnie tkwią w brytyjskiej odmianie tejże (choć materiał nagrano w Los Angeles). Jest niemal pewne, że do ulubionych muzyków Collerana należą między innymi Boards of Canada, Four Tet, My Bloody Valentine i Cocteau Twins.

Łatwo z tego wywnioskować, że zawartość Luneworks stanowi wypadkową estetyki shoegaze, ambientu podbitego rozklekotaną rytmiką, elektroniki spod znaku Warp Records oraz odprysków sceny tanecznej (UK garage chociażby). Tak mniej więcej jest, jednakowoż Irlandczyk kompiluje te elementy z wielką gracją i w sposób maskujący szwy. Dominuje nastrój melancholijnej zadumy, więc fani smuteczków będą zadowoleni.

https://soundcloud.com/mmoths/parapolaris

Kompozycji jest ogółem czternaście i w każdej z osobna sporo się dzieje. Jako całość jawi się to jako rzecz całkiem koherentna, choć kto dziś słucha albumów od A do Z? Większość utworów ujawnia wyjątkowy talent producenta do bezbłędnego przechodzenia od delikatnego minimalizmu do rozbuchanego baroku. Jest urodzaj – nie ma klęski.

Luneworks to muzyka oniryczna i na wskroś nocna, co zdradza nawet tytuł wraz z sugestywną okładką. W żadnym razie nie usypiająca. Warto mieć oko na Mmoths – może jeszcze namieszać. A jeśli ktoś koniecznie potrzebuje wsparcia autorytetów, to jegomość ów otwierał już występy Aphex Twina, The xx i At The Drive-In. Jeżeli więc niebo nie zwali nam się na głowy, czeka go tak zwana przyszłość.

Because Music | 11.03.2016







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Meridian Brothers – wywiad

Udało nam się porozmawiać z Eblisem Álvarezem, liderem kolumbijskiego zespołu Meridian Brothers, o ich niedawno wydanej płycie „¿Dónde Estás María?”.