Wpisz i kliknij enter

Mattia Trani – The Hi-Tech Mission

Efektowny hołd dla futurystycznej wizji techno z Motor City.

Mattia Trani trafił na detroitowe techno, house i electro poprzez lekcje jazzowej gry na fortepianie, które pobierał za młodu za namową ojca. Kiedy poznał dawne nagrania Juana Atkinsa, Derricka Maya i Kevina Saundersona, zamienił klasyczny instrument na zestaw analogowych syntezatorów. Efekty muzykowania w domowym studiu objawił światu po raz pierwszy cztery lata temu, od razu nakładem swej własnej wytwórni z Bolonii – PushMaster Discs. Jego starania docenili szefowie kolektywu Underground Resistance, oddając Włochowi jeden z serii swoich podcastów.

Teraz Mattia Trani prezentuje nam swój debiutancki album, „The Hi-Tech Mission”, składając na nim hołd swym mistrzom zza oceanu. I faktycznie – już otwierające zestaw ambientowe „Departure (Intro)” przenosi nas w świat wyimaginowanych podróży kosmicznych, jakie inspirowały niegdyś klasyków z Motor City. „Low-Tech Descending” uderza już perkusyjnymi breakami i funkowym basem, nurzając się jednak w onirycznej elektronice. Z kolei w „Traffic 2 Traffic” dostajemy energetyczny jungle, którego ozdobą jest zamaszyste solo na Rhodesie.

Echa ilustracyjnego techno z Detroit rozbrzmiewają w „The Hi-Tech Mission” i „Symphony Of A Cosmic Goddess”. Tym razem bity są twarde i szybkie, a sążniste pasaże onirycznych klawiszy uzupełniają zawadiackie wariacje na Korgu i melodyjna partia piano. Dla odmiany „The Detroit Student” i „Alien Pattern” eksplodują surową energią rodem z kanonicznych nagrań Underground Resistance, rozpisaną na soniczne akordy i szeleszczące perkusjonalia. Na finał otrzymujemy najpierw wokoderowe electro rodem z katalogu Drexcyi („Metaphysic State”), a potem podrasowany jamajksą nawijką siarczysty jungle („Future Funk Return”).

Choć wydaje się, że większość włoskich producentów techno tworzy mroczną i ciężką muzykę, są wśród nich tacy, którzy od dawna preferują jaśniejsze brzmienia. Dowodem tego właśnie ta płyta – choć nie pozbawiona mocnego uderzenia, to jednak zanurzona w świetlistych wizjach przyszłości, zamienianych na przełomie lat 80. i 90. przez muzycznych marzycieli z Motor City na poetycką elektronikę. I nawet przywołanie estetyki jungle ma tu sens – bo przecież byli i tacy artyści z Detroit, jak Carl Craig czy Sean Deason, którzy dawno temu z powodzeniem penetrowali te obszary.

PushMaster Discs 2016

www.pushmasterdiscs.net

www.facebook.com/pushmaster.discs

www.mattiatrani.com

www.facebook.com/mattiatrani







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
night
night
7 lat temu

co prawda nie słuchałem jeszcze tego albumu, ale myślę że w kategorii szeroko pojętego Detroit techno/house’u mało kto w tym roku ma szansę przebić nowego Omara-S 🙂

Polecamy