Wpisz i kliknij enter

Rebolledo – Mondo Alterado

Gdyby Nicolas Refn nie nakręcił filmu „Drive”, Rebolledo musiałby to zrobić zamiast niego.

Meksykański producent zaistniał na fali mody na latynoską elektronikę, wywołaną pod koniec minionej dekady przez Matiasa Aguayo. Nic więc dziwnego, że od razu trafił do jego wytwórni Cómeme, która opublikowała mu większość singli i debiutancki album „Super Vato”. Połączenie przerysowanego machismo z tanecznymi rytmami wywiedzionymi z klubowej muzyki połowy lat 80. sprawdziło się bez zarzutu – nic więc dziwnego, że nawet Kompakt oddał Rebolledo ostatni z serii swoich DJ-miksów.

Związki meksykańskiego twórcy z kolońską wytwórnią są zresztą znacznie bliższe niż mogłoby się wydawać. Oto bowiem współtworzy on duet Pachanga Boys, w skład którego wchodzi również Aksel Schaufler znany bardziej jako Superpitcher. Obaj artyści publikują nagrania swego niekonwencjonalnego projektu nakładem własnej wytwórni Hippie Dance, która działa pod egidą Kompaktu. I to właśnie ona firmuje drugi album solowy Rebolledo – „Mondo Alterado”.

Płytę otwiera kompozycja, jakiej chyba nie spodziewalibyśmy się po Meksykaninie. „Here Comes Te Warrior” to piętnastominutowy utwór osadzony na monotonnych bębnach, w którym tribalowe perkusjonalia sąsiadują z ilustracyjną elektroniką, a dubowe efekty z psychodelicznymi wokalizami. Nagranie idealnie wprowadza jednak w nastrój dalszej części płyty – bo oto „Discóteco Sinétco” pulsuje plemiennymi breakami, inkorporując spogłosowany śpiew Rebolledo i niepokojąco zawodzące syntezatory.

„Life Is Strange, Life Is Hard, Life Is Great” wprowadza do zestawu echa lat 80., brzmiąc niczym latynoska wariacja na temat muzyki DAF, poprzez połączenie hipnotycznych rytmów z warczącymi klawiszami. Jeszcze bardziej rozmarzony charakter ma „Spacer Rainbow Woman”, anektując pulsującą elektronikę i przeciągłe dźwięki gitary. Post-punkowy rytm o marszowym metrum wiedzie z kolei „Fears Come True” – a dla kontrastu towarzyszą mu przejmujące syntezatory rodem z soundtracków Johna Carpentera.

„A Numb Gas To The Future” mógłby wyjść spod palców Throbbing Gristle – i znaleźć się na ich pamiętnym albumie „20 Jazz Greats”. Stąd już krok do przenicowanej na plemienną modłę wersji EBM – i zostaje on poczyniony w „Pow Pow” i „Discóteco Estatico”, w których chóralne refreny i chmurne klawisze podporządkowane są nieustępliwej rytmice jak u Laisons Dangereuses. Całość kończy się podobnie jak się zaczęła – transowym „Dance Warrior Dance”, w którym podniosłe fale epickich syntezatorów spotykają się z warknięciami garażowej gitary.

Meksykański producent nie zawiódł. Przygotował materiał mocno odmienny od tego, co wypełniało jego debiutancki album. Niby składniki są te same, ale tym razem podporządkowane tworzeniu psychodelicznej wizji. Stąd nacisk na hipnotyczną rytmikę, zanurzenie muzyki w studyjnych pogłosach, nadanie liniom wokalnym sennego brzmienia i dyskretne cytaty z rockowego kanonu końca lat 60. Efekty są fascynujące – gęsta i mroczna muzyka o wciągającym pulsie, łącząca w stylowy sposób post-punk, psychodelię i electro w latynoskiej formule.

Hippie Dance 2016

www.facebook.com/pages/Rebolledo/33562199144

www.facebook.com/Pachanga-Boys-Hippie-Dance-315216318504660







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy