Wpisz i kliknij enter

Dinky – Valor

Byliście wczoraj na „czarnym marszu”? To teraz dla odmiany posłuchajcie piosenek o tym, jak Dinky walczyła o życie swego nienarodzonego dziecka.

Alejandra Iglesias zdobyła sobie w minionej dekadzie opinię jednej z najbardziej utalentowanych specjalistek od minimalowego tech-house’u. Nic więc dziwnego, że jej albumy wydawał najbardziej znane w tym kręgu wytwórnie – Vakant, Visionquest czy Wagon Repair. Z kolei wysokie umiejętności didżejskie sprawiły, że została z czasem rezydentką jednego z najważniejszych klubów w Berlinie dedykowanego takiej muzyce – Panorama Baru.

Co ciekawe – nie zaniedbała jednak prywatnego życia. Wyszła za mąż i dwa lata temu urodziła syna Valentina. Kiedy rok później ponownie zaszła w ciążę, okazało się, że jest ona wysokiego ryzyka. Przez kolejne miesiące musiała więc leżeć w łóżku, gdyż wszelka nadmierna aktywność mogła wywołać poronienie. Wtedy mąż zmajstrował w sypialni przenośne studio – i dzięki temu Alejandra mogła nagrać zestaw nowych utworów, które złożyły się na jej kolejny album.

Trudno słuchać materiału z „Valor”, nie pamiętając o szczególnych warunkach, w których płyta powstawała. Szczególnie, że producentka tym razem wyjątkowo dużo śpiewa. Czasem są to jedynie eteryczne wokalizy poddane komputerowej obróbce, jak w „Casa”, ale znacznie częściej – pełne partie niosące niczym w klasycznej piosence zwrotki i refren, choćby w „Lackers”. Tych electro-popowych utworów jest tu całkiem sporo – i mają one zaskakująco rozmarzony ton, tworzony zarówno przez pastelową elektronikę, jak i nastrojowy głos Dinky.

Nie brak tu jednak również tego, za co polubiliśmy producentkę w minionych latach. Ten minimalowy tech-house ma jednak tym razem w jej wykonaniu jeszcze bardziej melodyjny charakter. Dyskretne dozuje ona hipnotyczne rytmy, oplatając je łagodnie brzmiącymi partiami klawiszy. Czasem słychać tu acidowe loopy („Casa”) i rytmiczny clapping („Cut”), a kiedy indziej – tkliwe piano i stonowanego Rhodesa („Wakame”). Brzmi to lekko i zwiewnie, balansując na granicy muzyki tanecznej i nowoczesnej piosenki.

Wszystko skończyło się dobrze – i efektem zagrożonej ciąży okazał się ostatecznie drugi syn chilijskiej artystki, Orlando. I właśnie z fragmentów imion obu chłopaków ułożył się tytuł jej nowego albumu – „Valor” – który po hiszpańsku oznacza „Odwagę”. I trafnie oddaje on postawę Dinky w kwestii życia swego nienarodzonego dziecka. Pozornie mało kojarzy się on z miękką i melodyjną muzyką, jaką tym razem zaserwowała nam producentka. Ale kobieca odwaga jest przecież inna niż męska – właśnie dyskretna, ofiarna i czuła. Jak muzyka z „Valor”.

Crosstown Rebels 2016

www.crosstownrebels.com

www.facebook.com/CrosstownRebels

www.dinkyland.net

www.facebook.com/Dinky-34742128681







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy