Wpisz i kliknij enter

Hauschka – What If

Ponure wizje i trafne pytania stawiane w tytułach utworów zmuszają do myślenia. Wnioski należą do was.

Jak lepiej przykuć waszą uwagę? Jeżeli napiszę, że będzie to tekst o artyście wizjonerze, który poszukiwanie formy zlepił z myśleniem o naszej przyszłości czy jeśli napiszę, że do gry na fortepianie preparowanym używa wibratorów przyłączonych do strun instrumentu? Dodam, że mówimy to o artyście, który jest Niemcem. Skandal gotowy.

Volker Bertelmann, bo o nim mowa, szerzej znany jest jako Hauschka. Od początku swojej muzycznej działalności stara się poszukiwać nowych form ekspresji. Stawia na łączenie muzyki klasycznej z elektroniką. Na swoim najnowszym albumie znalazł się bardzo blisko ideału. Co więcej na swojej płycie nie interesuje się tylko tym, aby brzmiała ona dobrze lub była ciekawie skonstruowana, a zastanawia się nad kondycją naszego świata. „What if” należy czytać wespół z tytułami piosenek np. „I Can`t Express My Deep Love”. To jedyne słowa jakie znajdziecie na płycie, reszta to twórcza interpretacja. I z tą interpretacją wiąże się najciekawszy efekt płyty. Należy zbadać samemu czy rozumienie tej muzyki podyktowane jest sugestywnym tytułem czy treścią muzyczną. Oba te aspekty są odczucio-genne.

Autor zarzeka się, że „What If” miało być w zamyśle bardzo radykalną wypowiedzią. Jest. Zapętlone i gęste partie fortepianu zostały utopione w elektronicznym pogłosie syntezatorów. Dodał do tego szmery, trzaski i zgrzyty świetnie brzmiące w otwierającym „I Can`t find water”. Ten niepokojący utwór stanowi świetne wejście do płyty. Szybko możemy stać się częścią tego świata. Opętany szaleńczym tempem „Constant Growth Fails” właściwie wbija w fotel. Pętle dźwiękowe przypominają trochę przejazd pociągu (Steve Reich się kłania) tylko z turbodoładowaniem. Hauschka bywa też liryczny. Smutek dochodzi do głosu w poruszającym „Trees Only Exists in Books”. Tu należy zaufać Volkerowi, że tworzył to z myślą o przyszłości swoich dzieci. Pamiętajmy, że zamiar artysta ma bardzo ambitny. Na szczęście nie zapomniał o przewrotności. „Nature Fights Back” brzmi jakby pianista opowiadał się po jednej ze stron. Co więcej wyczuwam tu nawet formę zachęty, aby natura wzięła sprawy w swoje ręce. Jest w tym utworze jakaś skoczność nawet. Na koniec wybrzmiewa „We live a thousand years”, z którego optymizmem nie wieje. To brzmi bardziej jak przestroga.

Cały album zasysa słuchacza. Warto słuchać wielokrotnie, bo „What if” w ogóle nie nudzi. Dodam tylko, że wyraz troski o przyszłość jest mi sprawą bliską. Podobnie jak mieszkaniec Dusseldorfu, tak i ja, należymy do ludzi w najlepszym przypadku sceptycznych. Nie wyrwiecie jej sobie ze świadomości. Bo uporczywie powracające partie pianina nie dają spokoju. Pozostaje sobie zadać pytanie: a co jeśli lepiej już nie będzie?

Hauschka „What If”, City Slang 2017







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy