Wpisz i kliknij enter

Honzo – Distopia – Un Mondo Indesiderable

Muzyka zrodzona z zaburzeń psychicznych.

Jeśli wierzyć słowom Davide Carbone, projekt Honzo pojawił się, kiedy zdiagnozowano u niego zaburzenia dwubiegunowe. Doświadczenie ekstremalnych stanów lęku, rozpaczy i zniechęcenia, a zaraz potem akceptacji, radości i euforii sprawiły, że postanowił oddać ich moc za pomocą swej muzyki. Aby odróżnić ją od tego, co zazwyczaj tworzy jako D. Carbone, ochrzcił pierwsze zrealizowane w tym cyklu nagrania szyldem Honzo. Do tej pory ukazały się trzy EP-ki tego projektu – każda dla innej wytwórni: 3TH, Haunter i Arboretum. Teraz przyszedł wreszcie czas na debiutancki album.

Pierwszą stronę winylowej płyty (albo kasety) tworzy rozszalałe hard techno, z jednej strony sięgające po rave’owe brzmienia sprzed ćwierć wieku, a z drugiej – mocno anektujące zdobycze elektronicznego industrialu. Stąd w „D” zdeformowane głosy i świdrujące loopy, a w „I” – ekstremalna bombardierka przesterowanymi bitami i acidowymi efektami. „S” lokuje się bliżej dubstepu – miażdżąc nerwowym rytem, który raz za razem zalewa fala majestatycznego noise’u. W „T” włoski producent skręca już całkiem w stronę przemysłowego preparu, niespodziewanie ozdabiając go jednak detroitowym loopem.

Otwierający drugą stronę „O” rezonuje dalekim i przytłumionym pulsem techno, oddającym pole acidowym konwulsjom i piłującym loopom. „P” również wykorzystuje dźwięki wyciskane z Rolanda TB303, ale tym razem wpisane są one w kontekst apokaliptycznego industrialu, eksplodującego spazmami zbasowanych uderzeń. O ile tego rodzaju muzyka kojarzyć się może z wczesnymi dokonaniami Orphx, tak „I” przywołuje wspomnienie fabrycznego hip-hopu ze szkoły Techno Animal czy Scorna. Całość wieńczy jednak w „A” syntezatorowa wariacja w stylu Conrada Schnitzlera.

Jeśliby na podstawie czterech wydanych do tej pory płyt projektu Honzo diagnozować stan psychiczny Davide Carbone, ostatnia z nich mogłaby wskazywać, że zaburzenia włoskiego producenta się pogłębiają Osiem nagrań z „Distopii” emanuje skrajnie paranoicznymi emocjami: lękiem, przerażeniem, zagubieniem, wściekłością, no i może na końcu wreszcie rezygnacją. Kiedyś Barney Sumner z New Order wyznał, że gdy zaczął leczyć swoją depresję, nie potrafił stworzyć nowej muzyki. Czy to oznacza, że D. Carbone woli czerpać z choroby artystyczną inspirację niż usunąć jej przyczyny lekami albo psychoterapią?

3TH 2017

www.3th-records.com

www.facebook.com/3TH-records-302780536516233

www.facebook.com/honzomusic







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Julie
Julie
6 lat temu

Psychotropy zobojętniają, więc gdyby zaczął je brać, cała jego muzyka poszłaby się… kochać 😉

kardolini
6 lat temu

„prepar” to taki ziomalski skrót od „preparacji”? 🙂

Polecamy