Wpisz i kliknij enter

Jo Berger Myhre & Ólafur Björn Ólafsson – The Third Script

Jaką muzykę można nagrać w opuszczonym magazynie w Reykjaviku?

Norwesko-islandzki duet Jo Berger Myhre (kontrabas, elektronika) i Ólafur Björn Ólafsson (syntezatory, perkusja) odpowiada na zadane przeze mnie pytanie, nie wypowiadając żadnego słowa, za to wysyła sygnały dźwiękowe, które trafiły na ich pierwszy wspólny album „The Third Script”.

„Moje studio znajduje się na przedmieściach Reykjaviku w opuszczonym magazynie, gdzie stoją śmieciarki” – opowiada Ólafsson. Dodaje: „Czasami chodzę i zbieram rzeczy, które zostały wyrzucone, a następnie robię z nich instrumenty perkusyjne, które gromadzę w studiu (…). Warto wspomnieć, że Islandczyk koncertował z Sigur Rósem, Jonsim i nagrywał z Jóhannem Jóhannssonem. Myhre z kolei współpracował z Splashgirl, Nilsem Petterem Molvaerem oraz Susanną.

Wiosną ubiegłego roku obaj spotkali się w tym wyjątkowym miejscu z widokiem na morze i – jak wspomina Ólafsson – pracowali nad muzyką w dość spontanicznej atmosferze oraz tworzyli codziennie nowe utwory od zera (z wyjątkiem nagrania „1000%”), ale też bez zamykania się na jakiekolwiek pomysły.

„The Third Script” wychodzi poza krąg przemielonych patentów ambientowych oraz tych bliższych muzyki improwizowanej. Wspomniany „1000%” jest bardzo dobrym przykładem na nieoczywiste wydrążenie ambientowego „przerębla” (chłodne te ich dźwięki), przez który Myhre i Ólafsson zanurzają tradycję (m.in. znakomita linia kontrabasu w stylu Williama Ryana Fritcha i pulsujące organy Farfisa). Jeszcze inne niecodzienne pomysły na wykorzystanie tradycji, choć tym razem o wyraźnie indyjskich konotacjach, znajdziemy w kompozycjach „Orifice” (kontrabas, sekcja rytmiczna, elektronika rozlewają się jak u The Necks) oraz „Ravening”. Tytułowe „The Third Script” posiada pewne elementy (np. rozciągnięte minimalistyczne tło) kojarzące się z wczesnym ambientem Briana Eno (całe szczęście, że duet nie sięga po współczesne albumy Anglika). Trzeba także odnotować fakt, że ich materiał dopieścił w norweskim studiu Helge Sten (Deathprod).

Natura wciąż jest istotnym czynnikiem wpływającym na rozwój wrażliwości artystów. Myhre i Ólafsson podkreślają to niejednokrotnie mówiąc, że inspirowały ich codzienne spacery po okolicznym wybrzeżu. Nasuwa się więc pytanie: co będzie z muzyką/muzykami, pisarzami, reżyserami itd., kiedy zabraknie prawdziwej przyrody?

16.06.2017 | Hubro

Strona Hubro »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy