Wpisz i kliknij enter

Various Artists – Permanent Vacation X Ten Years Label Anniversary

Cóż, słoneczna i beztroska pora wakacji skończyła się na dobre, nie ma się co oszukiwać. Z drugiej strony nie ma też powodów do rozpaczy, za jakiś czas wszystko wróci „do normy”, a tymczasem otwiera się nowy sezon, jesienno-zimowy, w którym każdy z nas może wykazać się inwencją twórczą w zakresie samodzielnego organizowania sobie słońca. Jak mawiały Dziewczyny do wzięcia, możliwości jest wiele. I jeśli chodzi o muzykę to nie zostawię was bez odpowiedzi co do tego „a jakie?”. Otóż 1 września ukazała się nowa, jubileuszowa składanka spod szyldu Permanent Vacation – X Ten Years Label Anniversary, która ma w sobie dużo słońca, i to odczuwalnego w kilku odmianach, w zależności od pory w jakiej na nie patrzymy. Od wschodów, przez południowy skwar, do wyjątkowego zachodu.

To już 10 lat od kiedy Tom Bioly i Benjamin Fröhlich serwują fanom jedyną w swoim rodzaju mieszankę elektro i disco, okraszoną wieloma dodatkami – od balearic przez cosmic, krautrock do protohouse’u. O pierwszej z ich składanek Süddeutsche Zeitung napisał, że to „ostry, pulsujący, pornograficzny, wybijający wszystkie bezpieczniki szalony pop”. Od tamtej pory sporo się zmieniło, choć rdzeń pozostał ten sam – jest naprawdę pulsująco. Przykładowo, po tych 10 latach nikt chyba nie napisałby, że składanki Permanent Vacation to jakkolwiek pop. A to dlatego, że historia labelu i jego wydawnictw doprowadziły do wytworzenia jej własnego stylu. Można próbować uchwycić go definicyjnie, ale to chyba właściwie nic nie wyjaśni. Jasne, dziś to świetny miks disco i elektro, soft techno, balearic, a nawet jungle. Ale Permanent Vacation ma w sobie coś jeszcze, czego etykiety nie oddadzą. Ukazuje w rzadko słyszalny sposób, że elektro i techno to muzyka nie tylko radości, ale przede wszystkim bliskości i ciepła. Ciężko to pewnie poczuć przysłuchując się z dystansu, ale jak już wejdzie się w to bez zbędnych zahamowań, bliskość nabierze zupełnie nowego wymiaru. Na Permanent Vacation – X Ten Years Label Anniversary najlepiej wyraża to chyba numer samego Benjamina Fröhlicha zat. „I.A.M.B.D.”. Choć nie tylko. Podobnie pięknie wiruje „Morrow” Lake People. Mało, jest nawet taki specyficzny moment w dość wywrotowym „Space Ramp” The Drifter. Niby to kosmiczne techno, ale też ma swoje ciepłe przejście gdzieś ok. 5 minuty.

Jubileuszową crème de la crème Permanent Vacation można się tylko cieszyć. Doskonale definiuje styl labelu, który przeniósł elektroniczne disco do innego wymiaru. Wspomnieć tu można choćby kultowych pod każdym względem Azari & III i ich „Reckless with your love” czy Antena i „Camino Del Sol”. Co do tego drugiego, wielkiego (jeśli nie największego) hitu wytwórni z samych początków jej historii, na Permanent Vacation X znajdziemy wyjątkowy „Camino De La Luna” Joakima, którym hołduje on „Camino Del Sol” (uwaga kolekcjonerska – świetna wersja dub tego utworu dostępna jest tylko na winylowym wydaniu składanki).

Permanent Vacation X Ten Years Label Anniversary to łącznie 16 (na winylu 17, ze wspomnianą wersją dub „Camino De La Luna”) utworów. To takie pontoniki dryfujące swobodnie po elektronicznym jeziorze ciągłych wakacji. I choć każdy nieco inny, to jednak wszystkie pasują do jego tafli idealnie. Poza wspomnianymi powyżej na płycie znajdziemy także: New Jackson z wokalami Margie Jean Lewis w romantycznym „There Will Always Be This Love”, Lauer z chilloutowo wibrującym „Falling Back Up”, Daniela Bortza z rozciągającym się „Chasing Worms”, Woolfy vs Projections z funkującym „Astronaut” czy Red Axes z surowym klubowym „Eastern Crown”. To nie wszystko, są jeszcze Tuff City Kids, Pional, Lord Of The Isles, Mano Le Tough, TB & Bostro Posepeo i Tensnake. I to słuchacz, jako wolny wczasowicz, wybiera na którym z tych muzycznych pontoników chce sączyć swój chłodzący napój z palemką.

Na koniec, przewrotnie, wyczekana uwaga na temat wyjątkowego otwarcia jakie zapewnił winylowej wersji Permanent Vacation X John Talabot z ponad dziewięciominutowym utworem „The Strange Silence”. Jego dwupoziomowość jest urzekająca. Podobnie jak delikatne pulsacje. Obie linie doskonale współgrają ze sobą zachowując niezależność. W połowie utworu zaczynają się jednak zbliżać i wreszcie osiągają naprawdę wyrafinowaną muzyczną harmonię. Po połączeniu są absolutnie magiczne.

https://www.youtube.com/watch?v=cfdsbVzTMMk

Ten numer osadził się w mojej głowie najmocniej z całej składanki. Nie dawało mi jednak spokoju, że pomimo olbrzymiego ładunku emocji, jakie ma w sobie, John Talabot zatytułował go „The Strange Silence”. I w końcu, słuchając tej płyty w trakcie jazdy autem w okolicznościach zachodu (pisałam, że to płyta na każdą porę) wczesno-wrześniowego słońca, rozwiązanie przyszło do mnie samo. Przecież jak to zostało powiedziane z właściwą głębią w kultowym filmie Jima Jarmusha: „W pewnym sensie jestem turystą, turystą na nieustających wakacjach.” Bingo.

2017 | Permanent Vacation

Oficjalna strona Permanent Vacation »
Profil na BandCamp »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy