Wpisz i kliknij enter

Holger Czukay – dowcipny geniusz

W wieku 79 lat odszedł Holger Czukay – współzałożyciel, basista i producent wpływowej grupy Can, krautrockowy wizjoner, uznany twórca solowy, ceniony muzyk sesyjny, innowator samplingu, niestrudzony eksperymentator i bardzo zabawny człowiek.

W jednym z wywiadów Holger Czukay wyznał, że podobnie jak Karlheinz Stockhausen, chciał znaleźć sobie bogatą żonę. Mógłby wówczas w pełni poświęcić się komponowaniu i nie martwić się o pieniądze. „Znalazłem w Szwajcarii bogatą Żydówkę, ale rozstaliśmy się, kiedy zdobyłem dobrze płatną pracę” – dodawał i zapewniał, że mówi całkowicie poważnie.

Pan od muzyki

Przyszedł na świat 24 marca 1938 roku w Wolnym Mieście Gdańsku jako Holger Schüring. Jego sąsiadem był Günther Grass, późniejszy autor „Blaszanego bębenka”. Na początku 1945 roku, kiedy Armia Czerwona zbliżała się do miasta, Schüringowie zdecydowali się opuścić Gdańsk. Mieli bilety na okręt „Wilhelm Gustloff”, ale babcia Holgera, obawiając się morskiej podróży, uparła się na pociąg. Statek został storpedowany przez radziecką łódź podwodną i zatonął z ponad 9 tysiącami ludzi na pokładzie. Babcina talassofobia uratowała życie całej rodzinie.

Jako nastolatek pracował w zakładzie naprawy radioodbiorników. Fascynacja falami radiowymi i zamiłowanie do techniki okażą się trwałe. Na początku lat 60. zamieszkał w Berlinie i zaczął zgłębiać muzykę pod okiem kontrabasisty tamtejszej orkiestry symfonicznej. „Powiedział mi, że jeśli będę grał w ten sposób, zostanę muzykiem orkiestry, ale to mnie nie interesowało” – stwierdził po latach. Pociągała go awangarda. Przeniósł się do Kolonii i został uczniem samego Stockhausena. To tam poznał młodego klawiszowca Irmina Schmidta. Zaprzyjaźnili się.

Przez pewien czas Czukay pracował jako nauczyciel muzyki. Słuchał muzyki klasycznej, konkretnej i jazzowej. Nie interesował się rock’n’rollem. Do czasu, kiedy jeden z uczniów włączył mu eksperymentalny utwór „I Am The Walrus” Beatlesów. Schmidt podsunął mu z kolei nagrania The Velvet Underground. Stateczny pan z trzydziestką na karku doznał olśnienia. Nie było wątpliwości – należało założyć zespół. Skład uzupełnili: młody gitarzysta Michael Karoli (uczeń Czukaya) i perkusista Jaki Liebezeit, znudzony graniem w freejazzowych bandach.

Basista królem

Nazwali się Can i przystąpili do improwizowanych sesji nagraniowych wraz z chimerycznym czarnoskórym wokalistą Malcolmem Mooneyem. „Jedynym pomysłem, z jakim wchodziliśmy do studia nagraniowego, było nastroić nasze instrumenty. Nie mieliśmy żadnych pomysłów na kompozycje. Wszystko rodziło się spontanicznie” – opowiadał Czukay w wywiadzie dla „Machiny” (nr 11/99 [44]) – „Nigdy nie wiedzieliśmy, jaki ton zabrzmi za chwilę. Ale byliśmy wystarczająco zgrani i wytrenowani, by tym chaosem odpowiednio pokierować”.

Dyskografia Can objęła dwanaście płyt studyjnych, w tym klasyczne już dziś „Tago Mago” (1971), „Ege Bamyasi” (1972), „Future Days” (1973) i „Soon Over Babaluma” (1974). Połączywszy muzykę rockową z awangardą, jazzem, wczesną elektroniką i raczkującym samplingiem, pionierska formacja stała się istotnym punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń twórców poruszających się w rozmaitych konwencjach – od nowej fali, poprzez post-rock, aż po muzykę elektroniczną (m.in. David Bowie, Joy Division, Mouse On Mars, The Orb i wielu innych).

Fundamentem brzmienia grupy były dwa składniki: monotonne rytmy Liebezeita (określane mianem „Motorik”) i pulsujący bas Czukaya. Razem stworzyli jedną z najbardziej charakterystycznych sekcji rytmicznych w muzyce popularnej. „Basista jest jak król w szachach”, zwykł mawiać Holger. „Nie rusza się zbyt często, ale kiedy to robi, wszystko zmienia”. Jego rola nie ograniczała się do grania na instrumencie. Parał się również produkcją, eksperymentował z brzmieniem, ciął taśmę i sklejał ją z powrotem. Ręcznie, bez samplerów.

Inżynier dźwięku

W drugiej połowie lat 70. do Can dołączyli Rosko Gee (były basista Traffic) i perkusista Rebop Kwaku Baah. W rezultacie Czukay odstawił bas i skupił się na tym, co dziś nazwano by sound designem – tworzył dźwięki i generował podkłady z użyciem taśmy, nagrań terenowych, odbiornika falowego, alfabetu Morse’a w postaci impulsów dźwiękowych i wszystkiego, co uznał za interesujące. Tego typu inżynierią dźwiękową zajmował się na płycie „Saw Delight” (1977). W tym samym roku odszedł z zespołu i rozpoczął karierę solową.

W rzeczywistości swój pierwszy samodzielny album Czukay wydał równolegle do działalności Can, bo jeszcze w 1969 roku. Krążek „Canaxis 5” ukazał się pod szyldem Technical Space Composer’s Crew (w późniejszych wydaniach Holger Czukay & Rolf Dammers, choć ten drugi figurował tylko jako współproducent). Warto zwrócić uwagę na tę płytę – to jeden z pierwszych przykładów muzyki ambient, zrealizowany przed poszukiwaniami Briana Eno. Jako nauczyciel i koneser, Czukay z pewnością zetknął się z ideą „furniture music” Erika Satie.

Nagrany dekadę później krążek „Movies” (1979) portretował artystę w zupełnie innym miejscu. Wychodząc poza ramy muzyki rockowej, Czukay wypełnił warstwę dźwiękową samplami z filmów, programów telewizyjnych i radia – dwa lata przed podobnymi zabiegami Davida Byrne’a i Briana Eno na skądinąd fenomenalnej płycie „My Life in the Bush of Ghosts”. Sięgając zaś po elementy muzyki orientalnej, przyczynił się do popularności world music. Brytyjski magazyn „New Musical Express” umieścił „Movies” na piątym miejscu najlepszych płyt roku.

Malowanie radiem

W kolejnych dekadach naprzemiennie realizował autorskie płyty i nagrywał z innymi muzykami, zarówno jako sideman, jak i pełnoprawny współautor materiału. Znaki rozpoznawcze Czukaya – funkujące linie basowe, szerokie wykorzystanie fal radiowych i pomysłowy sampling – odcisnęły swe piętno na współpracy z takimi tuzami, jak Brian Eno, David Sylvian, Eurythmics, Jah Wobble, UNKLE i The Edge (U2). W latach 80. powrócił nawet do reaktywowanego Can, by nagrać ze starymi przyjaciółmi ostatni we wspólnym dorobku album „Rite Times” (1989).

Holger Czukay określał swe dokonania mianem „radio painting” – malowania za pomocą dźwięków odbiornika radiowego. Wybudował domowe studio wypełnione wiekowym sprzętem ze stacji radiowej funkcjonującej w latach 50. „Jeśli chcesz zrobić coś nowego, nie powinieneś wychodzić myślami zbyt daleko poza jeden konkretny pomysł” – radził. Bardziej niż wirtuozerię cenił naiwne, niemal dziecięce podejście do materii twórczej: „Całkowity dyletant to w rzeczywistości najbardziej cenny muzyk, jakiego można sobie wyobrazić”.

Był znany ze specyficznego poczucia humoru i dystansu do własnej osoby. Wideoklip do lekkiego utworu „Cool In The Pool” ukazywał Czukaya pod niedorzeczną muchą, grającego na rogu i strojącego miny do kamery. O reaktywacji Can mówił następująco: „Nastąpiłoby to wtedy, gdybyśmy zaprosili wielu muzyków, żeby wspólnie grali ze sobą za pośrednictwem internetu (…) – i wszystkich członków Can – a potem nagle odłączylibyśmy wszystkich gości spoza zespołu. W tym momencie grupa zagrałaby znowu w starym składzie, nawet o tym nie wiedząc”.

Niemoc matką wynalazku

Ostatni album, „Eleven Years Innerspace”, opublikował przed dwoma laty. Złożyła się nań mieszanka premierowego materiału i nowych wersji starszych kompozycji. Do końca pozostał twórczo niespokojny. Mawiał, że „niemoc bywa matką ograniczeń, a ograniczenie jest wielką matką wynalazku”. Nie stronił od kontrowersji – w kompozycji „Blessed Easter” wykorzystał kościelne zaśpiewy oraz wielojęzyczne fragmenty nabożeństw prowadzonych przez… ówczesnego papieża, Jana Pawła II. Nigdy jednak nie przekroczył granicy dobrego smaku.

We wtorek 5 września 2017 roku Holger Czukay został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Weilerswist. Zajmował pomieszczenia w budynku starego kina, który w przeszłości mieścił również Inner Space Studios, osobiste studio nagraniowe Can. Robotnicy budowlani zaniepokoili się zniknięciem muzyka. Odnalazł go sąsiad. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon. Kilka tygodni wcześniej, w dniu swych 55. urodzin, zmarła jego żona, Ursula. Przyczyna śmierci artysty nie została jak dotąd podana do publicznej wiadomości.

Na twitterowym koncie wytwórni Mute, z którą związany był muzyk, pojawił się krótki komunikat: „Nie przychodzi mi na myśl nic koherentnego do powiedzenia, zwłaszcza tutaj, najdroższy panie Czukay, będzie cię bardzo brakowało. [Byłeś] dowcipnym geniuszem”.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy