Wpisz i kliknij enter

Matias Aguayo & The Desdemonas – Sofarnopolis

Dystopijna mieszanina światów.

Po pierwsze, The Desdemonas to nowy projekt Matiasa Aguayo. Po drugie, jak przystoi na wizjonerów, podąża w inne rejony muzyczne. A wreszcie po trzecie, bardzo się dziwię, że płyta „Sofarnopolis” nie została zauważona w Polsce. Dlaczego? Proste, bo nie było wokół niej hajpu, kontrowersji i tego wszystkiego (?), co jest oczywiście zbędne, ale mogłoby ściągnąć uwagę. Tymczasem przejdźmy do meritum. Przytoczę kilka istotnych faktów choćby dla tych osób, które pierwszy raz się stykają z nagraniami Aguayo. Stali czytelnicy NM na pewno świetnie znają jego muzykę. A wiec tak, urodził się w Chile, ale wychował w Niemczech. Albumy Aguayo wydawał np. Kompakt. Znamy go też z roli wydawcy – w 2009 roku założył własną wytwórnię Cómeme, publikując muzykę Leny Willikens czy Phillipa Gorbacheva.

W skład The Desdemonas wchodzą znakomici instrumentaliści: perkusista Matteo Scrimali (Włoch), klawiszowiec Henning Specht (Niemiec), gitarzysta i basista Gregorio Gomez (Kolumbia) i oczywiście Matias Aguayo (wokal, klawisze). „Sofarnopolis” to koncepcyjny materiał. – „Płyta jest ścieżką dźwiękową lub serią fantazji wokół fikcyjnego miasta Sofarnopolis – a może Sofarnopolis to tylko stan umysłu – a The Desdemonas tworzą soundtrack do wszystkich tych fantazji” – opowiada Aguayo. Pomysł na taką opowieść zrodził się w głowie lidera, kiedy odwiedził miejsce swego dorastania, czyli obrzeża Kolonii. A dokładnie o jaką chodzi opowieść? – „Sofarnopolis to wyimaginowane miasto, być może w świecie równoległym, gdzie wciąż są zespoły na topie, a przemysł muzyczny jest ogromny. Są takie grupy jak The Desdemonas, Solid Bass, Cold Fever i Jonnie Frugo, które grają w różnych klubach, The Rabbithole jest najbardziej legendarnym. Chodzi o paczkę dzieciaków doświadczających tego legendarnego okresu” – wyjaśnia Matias.

Aguayo po swoim powrocie z Kolonii, chwycił za rejestrator terenowy, syntezatory, automat perkusyjny, mikrofon – i nie używając komputera – zaczął po prostu nagrywać. – „Gdy pojawiają się wspomnienia nastolatków, przypomina to retrospekcje, w której czas nabiera innego znaczenia. Dla mnie pisanie muzyki jest także wolnością podróżowania w czasie i nie mam tu na myśli odniesień, bardziej chodzi mi o wielowymiarową przestrzeń, w której można swobodnie tworzyć” – nakreśla Aguayo. „Sofarnopolis” jest wymagającym skupienia albumem – i bardzo dobrze – o czym sam artysta wspomina: „Chciałem stworzyć złożoną płytę, oddziaływującą na wielu poziomach, wymagającą od słuchacza pewnego skupienia i czasu. Chciałem aby odbiorcy mieli możliwość zagłębienia się w muzykę i odkrywania jej nawet po jakimś czasie. A to wszystko w kontrze do dzisiejszych czasów, czyli w dobie szaleństwa na portalach społecznościowych, psychopatologii i krótkich okresów koncentracji”.


Matias tka swoje historie słowne w języku angielskim, niemieckim i hiszpańskim. Odnośnie samej warstwy dźwiękowej, jestem przekonany, że nie tylko fani Tuxedomoon, Suicide, Davida Bowiego, Roxy Music, Can, Einstürzende Neubauten, The Legendary Pink Dots czy Coil będą zachwyceni zawartością „Sofarnopolis”. Nawet strona wizualna krążka, będąca serią szkiców i rysunków Aguayo dołączonych do płyty, wzmacnia natężenie odbioru. Ponoć w przyszłości ma powstać do tego seria filmów / kreskówek. Ci, którzy spodziewali się po „Sofarnopolis” elektronicznych bitów 4/4 czy didżejskiego setu, z jakich oczywiście znany jest Aguayo, mogą być mocno zaskoczeni, ale pozytywnie.

Mnie absolutnie oczarował świat „Sofarnopolis” i jednocześnie przywołał w pamięci klasyk filmowy Fritza Langa – „Metropolis” z 1927 roku. Czy to przypadek? Nie sądzę. Lang także roztaczał dystopijną wizję miasta przyszłości. „Sofarnopolis” wprowadza nas właśnie w aurę fikcyjnej opowieści o grupie nastolatków żyjących w dystopijnym świecie zanurzonym w oparach sonicznego eklektyzmu w odcieniach czerni i bieli. Wyimaginowane obrazy Aguayo napędzają post-elektroniczne brzmienia. – „Dorastałem w małym miasteczku. Dostęp do muzyki był wtedy bardzo utrudniony, więc nagrywałem dziwną muzyką z nocnych audycji, żeby posłuchać tego, czego chciałem, ale nagrywałem również osobliwe i tajemnicze dźwięki ultrakrótkich fal, syntezatorowe pasma z których wyłaniały się nieznane mi języki. Były to dziwne oraz zanikające piosenki lub zagłuszane przez powracające szumy/hałasy (…)” – tak wspomina Aguayo. Klimat „Sofarnopolis” ma dużo z tego o czym opowiada Matias.

Niezwykła płyta rzucona przez Matiasa Aguayo w wir ówczesnych plag. Zatrzymajcie się i posłuchajcie.

13.10.2017 | Crammed Discs

 

Strona Matiasa Aguayo »
Profil na Facebooku »
Strona Crammed Discs »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Bamse
Bamse
6 lat temu

Płyta Matiasa „Are You Really Lost” z 2005 to jedna z perełek techno/house, już wtedy śmiało przekraczał granice gatunków. „Sofarnopolis” to kolejny fascynujący etap jego ciągłego rozwoju. P.S. Do tego świetny występ na Tauronie w 2013!

Polecamy