Wpisz i kliknij enter

Brett Naucke – The Mansion

Psychotropowe  gobeliny.

Eksperymentalny muzyk Brett Naucke z Chicago wrócił z nową płytą. Nieustanne szukanie nowych form, tworów muzycznych, prowadzi nie od dziś. Niektórzy mogą pamiętać jego album z 2014 roku „Seed”. Podkreślanie silnego konceptualizmu w jego twórczości sprawia wrażenie rzeczy oczywistej. Jednak Naucke nigdy nie porzucił celu, jakim jest budowania odpowiedniego nastroju, czy też dbania o formę. „The Mansion” to owoc dwuletniej pracy, szukania odpowiednich dźwięków i nadawania muzyce odpowiedniej wagi. Jest to waga ciężka. Ciąży ilość pomysłów i żmudny sposób ich prezentowania. Niektóre z nich trafiają słuchacza rykoszetem.

Konceptem naczelnym są wspomnienia z dzieciństwa. Doszła jeszcze swoista manufaktura, która powstała na potrzeby tego albumu. Nawigatorem jest sam twórca, a kroczymy po odmętach psychiki, której towarzyszą odpowiednie dźwięki, zapętlenia i różnej maści urywki rzeczywistości. Można odnieść to do gęsto tkanych gobelinów, z którego każdy przedstawia inny obraz. Celowo posługuję się porównaniem z gobelinem, gdyż równie istotne co obraz jest tworzywo, z którego powstało. Muzyka Naucke nabiera fizycznych rozmiarów, które można zmierzyć za pomocą pomiaru wysokości, szerokości i głębokości. Każdy z tych ornamentów zawiera w sobie małe mikrokosmosy, które stanowią o charakterze dzieła.

To jednak nie jest pamiętnik, ale jego impresjonistyczna wersja. W skład „The Vanishing” wchodzą przeróżne odgłosy i dźwięki niewiadomego pochodzenia łączą się na jednej, sonicznej płaszczyźnie. Wlepione zostały też ludzkie głosy. Rzemiosło Bretta Naucke daje o sobie znać, gdyż te wplecenia są misternie ułożone. Dźwięki żywe sąsiadują ze sztucznymi, field recordings z ambientem, a wszystko podane w formie kolażu. W „Clocks In The Mansion” pojawia się wiolonczela, na której gra Whitney Johnson. Zamykający „No Ceiling In The Mansion” skupia uwagę swoim rozpostarciem oraz stopniem złożoności. Naucke unika przegięcia swojej muzyki w bardziej eteryczną stronę.

Skupienie na detalu słyszalne jest w „Youth Organ”. Poszatkowana rytmika przeszkadza głównemu motywowi w stworzeniu jednorodności. Rzeczą niełatwą jest nazwanie lub opisanie metody twórczej kompozytora. O przypadkowość nie można go posądzić czego dowodem jest pokrętny „Sisters”. Kryje w sobie sporo odwagi w eksplorowaniu nowych form ekspresji. Królestwo syntetycznych dźwięków przybiera formę szalonego snu. Najpełniej wychodzi to w „Born Last Summer”. Wolniejsze tempo sprzyja rozwijaniu pomysłów i przedłużaniu plam muzycznych. Wszystko się przelewa, przenika, jakbyśmy zanurzali się w czystej wyobraźni. Brak czytelnych reguł i skrępowania jest główną zaletą „The Mansion”. Każdy utwór niczym osobny i osobliwy pokój, ale tytułową posiadłością jest głowa twórcy.

Spectrum Spools | 2018

Soundcloud

Bandcamp







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy