Wpisz i kliknij enter

Kittin – Cosmos

Kittin ciągle ta sama, choć już bez „Miss”.

Kiedy w jednym z wywiadów zapytano Kirana Sande, szefa wytwórni Blackest Ever Black, jak odkrył dla siebie post-punkową schedę muzyczną, powiedział, że poprzez electroclash, który był dla niego młodzieńczym doświadczeniem inicjacyjnym na początku minionej dekady. I rzeczywiście: jeśliby spojrzeć wstecz z dzisiejszej perspektywy, to wcale nie Regis, Function czy Silent Servant jako pierwsi zaczęli w kolektywie Sandwell District przywoływać nowofalową muzykę z lat 80., tylko DJ Hell i całą załoga z jego wytwórni International Gigolo.

Należał do niej również duet Miss Kittin & The Hacker. Każdy kto był uczestnikiem kultury klubowej na początku zeszłego dziesięciolecia na pewno zna dwa jego wielkie hity – „1982” i „Frank Sinatra”. To właśnie w nich odbijał się ejtisowy post-punk, łącząc się dyskotekowym glamourem i postmodernistyczną ironią. Twarzą duetu była Caroline Herve – francuska didżejka, producentka i wokalistka, która dzięki pomysłowym nagraniom zmajstrowanym ze swym krajanem stała się szybko jedną z najjaśniejszych gwiazd mody na electroclash.

Miss Kittin i The Hacker nagrali tylko jeden album, a potem ich drogi rozeszły się. Francuska artystka całkiem dobrze poradziła sobie działając na własną rękę. Jej solowe płyty – „I Com” i „Batbox” – objawiły gotycką wersję electroclashu, pozwalając swej autorce na miękkie lądowanie po upadku mody na ten gatunek. Pierwszą jej próbą zaistnienia poza tym obszarem okazał się album „Calling From The Stars” sprzed pięciu lat. Łączył on piosenkarskie ambicje Francuzki z jej upodobaniem do pejzażowej elektroniki.

Nie inaczej dzieje się na najnowszej płycie dawnej gwiazdy electroclashu. Wszystkie trzynaście utworów z „Cosmos” to piosenki – ale zaaranżowane na mocno elektroniczną modłę. Jest tu miejsce na chrzęszczące electro („Question Everything”) i sprężysty IDM („#metoo”), ale przede wszystkim popową wersję ambientu, rozpisaną na kosmiczne kołysanki, w których spogłosowany śpiew lub melorecytacje Francuzki łączą się z rozwibrowanymi arpeggiami („Cosmic Address”) i przestrzennymi efektami („Scanner”).

„Cosmic” nie lokuje się wcale tak daleko od „Calling From The Stars”, z tym że o ile poprzedni album piosenkarki był zdecydowanie taneczny, tak ten najnowszy ma bardziej balladowy ton. Trzeba przyznać, że tych rozmarzonych utworów słucha się całkiem przyjemnie – choć momentami ocierają się one o muzyczny banał. I jeszcze jedno: „Cosmic” firmuje Francuzka już jako Kittin bez „Miss”, bo podobno przedimek ten dodali do jej pseudonimu promotorzy, a tak naprawdę dwadzieścia lat temu wcale go nie używała. Czy ma to wpływ na muzykę artystki? Posłuchajcie sami.

Nobody’s Bizzness 2018

www.nobodysbizzness.com

www.misskittin.com

www.facebook.com/misskittin







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy