Wpisz i kliknij enter

The 7th Plain – Chronicles II & III

Luke Slater w swoich najlepszych nagraniach.

W tym roku mija trzydzieści lat, od kiedy ukonstytuowała się nowa elektronika, której zaczynem były narodziny dwóch gatunków – techno i house’u. Nic więc dziwnego, że nurt ten dorobił się już własnej klasyki, która teraz wraca po dwóch lub trzech dekadach, brzmiąc nadal świeżo i efektownie. Szczególną popularnością wśród autorów tego rodzaju wznowień cieszy się obecnie pierwsza połowa lat 90., którą można uznać za arkadyjski czas większości gatunków wchodzących w skład nowej elektroniki. Na tej fali nostalgii za tamtym okresem dostajemy teraz dwie kolejne części kompilacji archiwalnego materiału projektu The 7th Plain sprzed ćwierć wieku.

Luke Slater wydaje się przeżywać swoją drugą młodość. Z pięćdziesiątką na karku, z powodzeniem pełni swą funkcję DJ-rezydenta w Berghain, nie rezygnując jednocześnie z występów w takich klubach jak Rex, Fabric czy Printworks oraz na największych festiwalach nowej elektroniki na świecie. Równie energetycznie brytyjski producent poczyna sobie w sferze fonografii. Dostaliśmy więc już dwa nowe albumy jego najsłynniejszego projektu – Planetary Assault Systems – oraz dwa albumy jego najnowszej inkarnacji – L.B. Dub Corp. Działa również z Functionem i Stevem Bicknellem w triu LSD. Teraz do tej bogatej kolekcji dołączają dwa kolejne zbiory archiwaliów The 7th Plain.

Drugą część serii tworzy osiem nagrań. Zaczyna się od efektownej kosmische musik, wypełnionej rozwibrowanymi arpeggiami i gitarowymi pasażami niczym dawne nagrania Manuela Goettschinga („Silver Shinhook”). Potem uderza detroitowe techno, w którym jest miejsce na acidowe efekty i szeleszczące breaki, jak również rozmyte tła i melodyjne motywy („Astra Naut-E” i „Wand Star”). „Conves” to urocze wspomnienie dawnego brzmienia z Sheffield – bleep. Zabawnie popiskujące klawisze tworzą tu radosną melodyjkę, która zostaje podszyta oldskulowymi breakami. Wypisz-wymaluj: wczesne LFO lub Sweet Exorcist.

Przykładem ówczesnego pojmowana ambientu jest z kolei „I Think I Think Too Much”, w którym radiowe szumy i przetworzone głosy mieszają się z rozmarzonymi pulsacjami. Potem znów przychodzi czas na nastrojowe Detroit techno. „JDC” wprowadza na płytę nocny klimat, koncentrując się na matowych klawiszach i perkusyjnych szelestach. „To Be Surreal” rozwija się powoli – by ostatecznie uderzyć klasycznym bitem w stylu Derricka Maya czy Juana Atkinsa. Na finał rozbrzmiewa kolejny modny na początku lat 90. gatunek – ambient dub, czyli coś, co zapamiętaliśmy z pastoralnych płyt Higher Intelligence Agency czy Banco De Gaia („Big Field”).

„Chronicles III” to głownie materiał z albumu „Playing With Fools” z 1996 roku. Slater zaproponował na nim własną wersję muzyki będącej syntezą detroitowego techno-funku z brytyjskim IDM-em. Nic więc dziwnego że już otwierający kolekcję „Time Melts” uderza breakowym rytmem i oplata słuchacza łagodną elektroniką. W „Reality Of Space” mamy do czynienia z głębokim techno, którego głównym wątkiem jest tajemnicza melodia wygrywana przez analogowe syntezatory. „Excalibur’s Radar” najbliżej do podszytego dubowym pulsem downtempo, które ożywiają świetliste klawisze.

„Millenium” przenosi nas na powrót do Detroit. Głęboki bit wnosi tutaj nastrojowo kumkające efekty rodem z Rolanda TB-303. Dla odmiany „Lost” ma bardziej funkowy charakter – a to za sprawą masywnego pochodu rozedrganego basu. Podobny efekt Slater uzyskuje w „Think City” – ale tym razem za sprawą zastosowania połamanego rytmu i ciepłej elektroniki. W „Shades Amaze” rozbrzmiewają echa jazzowego fusion w stylu Weather Report – i świetnie pasują one do spowolnionego bitu utworu. Krążek kończy „Seeing Sense” – niezwykle piękne nagranie, syntetyzujące w perfekcyjny sposób rytmikę detroitowego techno z brzmieniem i nastrojem angielskiego IDM-u.

Przesłuchanie dwóch części „Chronicles” jest wyjątkowo przyjemnym doświadczeniem. Slaterowi udało się na trzech płytach projektu The 7th Plain z lat 1994 – 1996 stworzyć wyjątkowej urody nowoczesną elektronikę, która nie rezygnując z klubowego potencjału, potrafi uwodzić bogatą aranżacją, sugestywnym klimatem i urokliwą melodyką. Nic więc dziwnego, że tego rodzaju granie wcale się nie zestarzało. Przeciwnie: dziś, kiedy takiej muzyki jest coraz mniej na klubowej scenie, te nagrania sprzed ponad dwóch dekad wydają się jeszcze piękniejsze.

A-Ton 2018

www.a-ton.berlin

www.lukeslater.com

www.facebook.com/LukeSlaterPlanetaryAssaultSystems







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy