Wpisz i kliknij enter

Scott Gilmore – Two Roomed Motel

Dandys na obrzeżach ekstrawagancji.

Gdzieś w dolinie San Fernando Valley położonej w hrabstwie Los Angeles mieszka i tworzy Scott Gilmore. Przyznam, że ostatnimi czasy straciłem jego działania z horyzontu. W końcu poprzedni krążek Amerykanina „Subtle Vertigo” ukazał się trzy lata temu. A tak w ogóle to debiutował płytą „Volume 01” wydaną w 2016 r.

Gilmore jest jednoosobową orkiestrą, ponieważ gra na syntezatorach, gitarze, elektronicznym basie, obsługuje automaty perkusyjne i oczywiście śpiewa. Jest wręcz zakochany w latach 80. i po części w 70. Scott powołuje się na wpływy zaczerpnięte z dokonań Briana Eno, Beach Boys, Cluster, Kraftwerk, Stereolab, Talking Heads, YMO, J.S.Bacha czy etiopskiej muzyki lat 70. i 80. Od siebie dorzuciłbym jeszcze wczesny okres Davida Sylviana (np. z Japan), R. Stevie’ego Moore’a, Air czy Junior Boys.

Najnowszy album „Two Roomed Motel” (Crammed Discs | 1 marca 2019) pomieścił wszystkie te wpływy. No i wiadomo, gdyby Gilmore’a teleportować do lat 80. to byłby jedną z „gwiazd” i wzorem dla innych, a tak jest niesamowicie zdolnym kolażystą żonglującym konwencjami. Nawet nie będę próbował doszukiwać się oryginalności w nagraniach Scotta, jakie znalazły się na „Two Roomed Motel”, ale gwarantuję, że spędzicie z tymi kompozycjami miło niejeden poranek, popołudnie, wieczór bądź sentymentalną podróż. Obawiam się, że nie ma co liczyć na jakiś głębszy zachwyt.

 

Strona Scotta Gilmore’a »
Profil na Facebooku »
Strona Crammed Discs »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Depeche Mode – Memento Mori

Piętnasta płyta Depeche Mode zaczyna się dźwiękami maszyny perkusyjnej produkowanej pod…Warszawą. A potem zaskakuje jeszcze bardziej.