Wpisz i kliknij enter

MIN t

Wokalistka, producentka i dyplomowana songwiterka. MIN t, czyli Martyna Kubicz, rozmawia z nami m.in. o swoim najnowszym teledysku, życiu w Berlinie i artystach którzy ją inspirują.

Dosłownie przed chwilą miała miejsce premiera teledysku do twojego nowego singla „No One Else”. Skoro jest nowy utwór, to gdzieś na horyzoncie musi już migotać nowa płyta. Opowiesz nam coś o niej? Kiedy się ukaże? A może wcale nie masz żadnych planów wydawniczych?

Tak, obecnie pracuje nad nowym materiałem; w tej chwili jest na etapie miksu. Będzie to EPka z sześcioma utworami, które są wynikiem przeżyć i doświadczeń jakie miały miejsce w 2018 roku w moim życiu. Myślę, że będzie dojrzalej, miejscami mrocznie. Ocenicie sami!

Czym nowa płyta będzie różniła się od debiutanckiej „Assemblage”?

Powrotem do elektronicznych brzmień, ale spokojnie – nie rezygnuję całkowicie z brzmienia żywej perkusji. Na tym materiale mocno skupiłam się eksperymentach w partiach wokalnych, próbowaniu nowych technik i rozwiązań na zasadzie rozbudowanych harmonii. Wokalnie to moja kontynuacja stylu soul / R&B. Będzie groove’ić i zaskakiwać.

Pod teledyskiem pojawił się taki komentarz: „Tak dobre, że aż trudno uwierzyć że polskie”. Starasz się brzmieć, jak współcześni zachodni wykonawcy, czy może w jakiś sposób pielęgnujesz w sobie również „polskość”, tak, by wybrzmiała w twojej muzyce?

Moje brzmienie nie wynika z naśladownictwa, ani trochę nie chcę brzmieć jak zachodnia artystka. To “naturalny” proces, płynie z wchłanianych inspiracji i emocji, które dostrzegam u artystów, których twórczość lubię. Biorę to za komplement <śmiech>. Czy pielęgnuje polskość? Hm, chyba tak, podświadomie. Ostatnio ukłonem w stronę naszej pięknej tradycji był “rework” Mazurka Karola Szymanowskiego pt. Blues Keeps Crooning, który znalazł się na mojej debiutanckiej płycie Assemblage.

Masz w planach trasę koncertową?

Coś się kroi. Na pewno nie raz zagram w Polsce. W kwietniu odwiedzę klub Surowiec we Wrocławiu (12 kwietnia) oraz Spring Break Festival w Poznaniu (26 kwietnia), A w trasę koncertową ruszymy by promować nadchodzącą EPkę.

Współpracujesz z  Gniewomirem Tomczykiem. Ostatnio nagraliście płytę „Project Live – Quality Jazz Live”Jak doszło do waszej współpracy?

W projekcie Gniewomira Tomczyka jestem stałym członkiem zespołu. Tworzymy ten projekt już od kilku lat.  Poznaliśmy się w 2015 roku podczas trasy na której supportowałam zespół xxanaxx i zaprzyjaźniliśmy się.  Obecnie pracujemy nad trzecim albumem.

Jesteś jeszcze studentką BIMM Berlin? Czy może skończyłaś już studiować z oceną bardzo dobrą na dyplomie?

Tak, jestem już absolwentką, dyplomowaną songwriterką / producentką 🙂

Czujesz się lepiej w Niemczech czy w Polsce? Co najbardziejpodoba ci się w obu krajach, a co najbardziej cię wkurza?

W Niemczech czuje się bardzo dobrze, ponieważ Berlin jest idealnym miejscem do swobodnej pracy twórczej, pozyskiwania wyjątkowych inspiracji. To zagłębie undergroundowych i nowatorskich projektów, wystaw czy koncertów. To miasto napędza mnie do nowych, artystycznych poszukiwań. To nie tak, że w Polsce jest zupełnie odwrotnie. Aktualnie niezależna scena rozwija się w szybkim tempie co tylko wpływa na jej rosnący poziom, co widzę chociażby działając z kolektywem i labelem regime brigade z rodzimego Wrocławia. Wydaje mi się, że ze względu na naszą historię mamy mniejsze tradycje kulturowe w rozumieniu muzyki popularnej czy elektronicznej.  Wracając do pytania… Co mi się najbardziej podoba? W Berlinie czuję się w pewien sposób anonimowa (prywatnie), co jest fajne. Dostęp do kultury i rozrywki jest znacznie wyższy. Za to trudniej się przebić. W Polsce tę prywatność gubi się szybciej, a z drugiej strony “konkurencja” jest mniejsza bo dużych ośrodkach miejskich (porównując) przebywa mniej ludzi.

Gdyby nie tworzenie muzyki, to czym byś się teraz zajmowała?

Myślę, że wciąż byłoby to zadanie związane ze sztuką. Np. w roli kuratorki. Albo mogłabym być szefową kuchni.

Ostatnio naukowcy opublikowali raporty, w którym dowodzą, że muzyka metalowa nie zachęca do przemocy, a wręcz przeciwnie, poprawia nastrój. A jak działa na ciebie muzyka elektroniczna? Podobnie?

To zależy. Przede wszystkim od tego o jakim konkretnym artyście i jego twórczości  mówimy. W moim odczuciu elektronika przelatuje przez szerokie spektrum emocji. James Blake wpływa na mnie melancholijnie, Aphex Twin bardziej psychodelicznie, Ross From friends tanecznie, a Sevdaliza… skłania do przemyśleń.

Gdybyś miała wybrać TOP5 swoich ulubionych albumów, to które tytuły by się w tym zestawieniu znalazły?

Trudne pytanie… ale chyba pójdę w swoje klasyki: Serpent With Feet Soil / AutechreAmber / Hiatus Kaiyotee –  Choose Your Weapon / Robert Glasper ExperimentBlack Radio / Moloko I Am Not A Doctor.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy