Wpisz i kliknij enter

Janusz Jurga – Hypnowald

Przyroda w służbie transu.

Na pozór wszystko wydaje się takie samo jak było. Ciągle poruszamy się po terenie mrocznej elektroniki, która najlepiej brzmi w połączeniu ze środowiskiem naturalnym. Minimal techno, dark ambient to tylko metki, którymi należałoby oznaczyć opisywaną przeze mnie muzykę w celu nakierowania słuchacza na tor skojarzeń. Dorzucę jeszcze porównanie z twórczością GAS`a. W ten sposób wylądowaliśmy w świecie stworzonym przez Janusza Jurgę, którego można kojarzyć z zespołu Vysoké Čelo lub z wywiadu, którego udzielił Emilii Stachowskiej dla Nowej Muzyki. Powodem, dla którego nie można pominąć tego wykonawcy, są jego znakomite płyty, a szczególnie najnowsza.

Mowa o „Hypnowald”. Jak pisze twórca tytuł odnosi się do lasu tuż przed zmierzchem. Dodajmy, że nie jest to zwykły las, ale pełen psychodelicznych zjawisk, narkotycznej aury oraz pozbawiony wyjścia. Wejście do niego jest proste i wciągające. Głównie za sprawą tajemniczego głosu Angeliki Patuły, który na tle elektronicznej plamy dźwięku, wciąga nas do środka, a przy okazji będzie daje sposobność na przetestowanie własnej podatności na hipnozę. W dodatku „1 HYPNOWALD 1” zawiera w sobie odgłosy leśnych zwierząt, świerszczy, a nade wszystko sów. Kapitalnie z mroku i gęstwiny przebija się rytm, który osiąga wyraźną formę wraz z nastaniem kolejnego utworu.

„2 HYPNOWALD 2” to zaproszenie na imprezę techno w środku lasu przy szumie potoku. Rytm stanowi kręgosłup kompozycji, ale najciekawsze wydają się rachityczne dźwięki pląsające dookoła niego. Januszowi Jurdze do pełnego transu udało się pozyskać przyrodę, która nie stanowi tu ozdobnika, a staje się integralną częścią muzycznych faktur. W utworze drugim piękne są momenty, kiedy muzyk wprowadza naszą świadomość do innego świata, rządzonego przez psychodeliczne dopalacze podczas, gdy nasze ciała ciągle spoczywają na leśnej polanie. Przeobrażenie krajobrazu następuje w „3 HYPNOWALD 3”.

Do kolekcji dźwięków dochodzi gitara, na której gra Damian Wolski. Deszcz tworzy szemrzące otoczenie, a wokół słychać ptaki. Z każdą chwilą atmosfera się zagęszcza, rytm pęcznieje aż do końcowego wyciszenia. Na sam koniec zostaje najmniej oczywisty „4 HYPNOWALD 4”. Podkręcając nieco głośność da się wychwycić głosy będące składnikiem dziwnego rytuału. Niosą się one niczym fala echa przez co nie można mieć do końca pewności co do ich realności. Niepokój jest raczej podskórny niż wyraźnie namacalny. Cały album jest bardzo dojrzały, dobrze skomponowany i wyważony. Napięcie utrzymuje się pomimo niezbyt wysokiego tempa. Janusz Jurga osiągnął poziom mistrzowski w budowaniu transu.

Opus Elefantum Collective | 2019
Bandcamp
FB
FB Opus Elefantum Collective







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy