Wpisz i kliknij enter

Tyler, The Creator – IGOR

Władca marionetek.

Przełamanie w postrzeganiu Tylera, the Creatora nastąpiło u mnie wraz z premierą krążka „Flower Boy”. Jego najnowsza płyta „IGOR” nie tylko utwierdza mnie w przekonaniu o świetności rapera, ale przenosi oczekiwania, co do jego następnych dokonań, na wyższy poziom. Dodam, że jest to wynik nietuzinkowej twórczości, z którą przychodzi się zetknąć. Mówiąc prościej Tyler poszedł jeszcze dalej w klimat klasycznej muzyki soulowej, nie zapominając o rapie, jazzie, samplach, gościach i luzie. Gdzieś błąka się kalejdoskopowa estetyka grupy Outkast, a całość spaja tytułowa postać Igora, co każe przywołać ducha Davida Bowiego wraz z jego scenicznymi wcieleniami. Kończąc bez okrągłych słówek: kurde, facet jest niesamowity.

Liczba gości na albumie robi wrażenie, ale jeszcze większe wrażenie robi to, że w ogóle nie przytłaczają gospodarza. Tyler niczym władca marionetek umiejętnie z nich korzysta na tyle, na ile jemu wygodnie i na ile potrzebuje ich wkładu. Pamiętajmy, że ostateczny kształt utworu zależy od naszego kreatora. O tym, że było z kogo skorzystać, niech świadczy ta niepełna lista: Solange, Kanye West, Santigold, slowthai, CeeLo Green, Frank Ocean oraz Pharrell Williams. Dodam do tego, że głównym tematem jest miłość. Pomimo płynności w zmianie utworów i stylistyki, „Igor” nie jest dziełem przypadku. To przemyślany koncept, którego poszczególne utwory tworzą części albumu. Dochodzi do tego mnogość emocji oraz jeden, mocny punkt kulminacyjny.

Zaczynamy od części nęcącej. Już w pierwszym utworze muzyka gnie się i brzmi mocno elektroniczne, aby za moment odejść i zrobić miejsce dla fortepianu w kapitalnym „Earfquake”. Zaraz następuje jeden z moich faworytów „I Think” z Solange. Poganiany kapitalnym rytmem, ulepiony z płynnego basu i zawierający kapitalne zwroty: „I’m your puppet, you are Jim Henson”. Tę część kończy „Running out of time” z mocną końcówką. Część druga jest mocniejsza. Otwiera ją progresywny „New Magic Wand”. Gorączkowy, bardziej złowrogi i intensywny. Po chwili wpadamy w bardziej miękki i przewrotny „A Boy Is a Gun”. I tak dopadamy „Puppet” z Kanye Westem. Świetny utwór, mądrze skomponowany i wyprodukowany. Nawet West daje radę w swojej zwrotce. Magia trwa, a my wpadamy w punkt kulminacyjny.

„What`s good” to szybki, elektryzujący kawałek, w którym Tyler pokazuje, że jak tylko się mu zachce to przycisnąć do podłogi potrafi. W wersie, w którym pojawia się postać Draculi, muzyka kroczy ku mrokowi, a podmiot liryczny odzyskuje wiarę w siebie z małą pomocą slowthai`a. Część trzecią wypełnia składanka trzech utworów, w których idealnie mieszą się jazz, pop, soul i hip-hop. Z tego najcieplej i najokazalej wypada „Are We Still Frends?”. Mamy tu Pharella i sample z Ala Greena. Mnie „IGOR” wystarcza, żeby uznać, że mamy do czynienia z najoryginalniejszym twórcą z szeroko pojmowanego nurtu hiphopowego. Jednocześnie tworzy muzykę powierzchownie łatwą w odbiorze, ale już nie tak prostą, gdy się jej bliżej przyjrzeć. W dodatku potrafi wciągnąć słuchaczy do swojego, pokręconego świata, używając w tym celu internetu, a jednocześnie udaje mu się zachować swoją prywatność. Tak powinno się to robić w XXI wieku.

Columbia | 2019
FB
FB Columbia







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy