Wpisz i kliknij enter

Michał Miegoń & Adam Witkowski – Dwuja

Zawsze słucha się inaczej.

Jest ich dwóch. Jeden znany z Nagrobków, drugi z Kiev Office. Odchodząc nieco od swoich nawyków i przyzwyczajeń śmiało wkroczyli w rzeczywistość wypełnioną muzyką eksperymentalną. Niby nic nadzwyczajnego na naszej scenie. Wiele podobnych płyt już przerobiliśmy i mieliśmy okazję wysłuchać. Dla mnie „Dwuję” wyróżnia problematyczne podejście do tej materii, z którą przyszło mi się mierzyć. Materiał Michała Miegonia i Adama Witkowskiego jest – i to jedyne co pewnego mogę o nim powiedzieć. Będzie inaczej niż zwykle, gdyż zamierzam pójść w stronę blogasków lub beznamiętnej diarystyki opisując moje zmagania z tą płytą.

Normalnie powinienem otworzyć słownik i wypisywać z niego wszelkiej maści przymiotniki, synonimy i epitety celem uwznioślenia sztuki wolnej, nieskrępowanej formalizmem i dalekiej od oczywistości. „Dwuja” taka jest, ale jest również nieznośna, rozedrgana i przywodzi na myśl przeglądanie internetu – co żadnym komplementem nie jest. Mogę tylko przypuszczać, że taki mógł być zamiar twórców, aby słuchacza skołować. Przyjrzyjmy się bliżej pierwszemu z brzegu „Od siarki do gwiazd”. Brudne podłoże, na którym pojawiają się gitarowe bazgroły z fragmentami jakiś tekstów. Chwilę później w „Zroście” wyskakują strzępki melodii, które potraktowane dość brutalnie, giną w gąszczu hałasu.

Ścieżek dźwiękowych jest tu masa. Nałożone na siebie, przetworzone, kumulowane, wrzucane bez opamiętania – istny chaos. Czy w tym szaleństwie jest metoda? Nie mam pojęcia. Da się może na parę chwil odetchnąć („Cztery szóstkistki i pięć koni”), ale tylko pozornie, gdyż dostajemy tu matematyczną zagadkę z free jazzowym finałem. Mocno wygięty w stronę elektroniczną został utwór „Zapobiegajmy”. Łamaniec stylistyczny bawiący się błyskotkami. Momentami czułem się jak na złomowisku robotów albo jakimś lunaparku. I znów gubię się w domysłach, czy to dobrze, czy nie. Wiem natomiast, że podoba mi się „Zapach i serce”.

Siedmiominutowy kolaż, w którym czuję jakąś ludzką kontrolę nad całym procesem. Podobnie mam z surowym, kończącym płytę „Kosiarzem dusz”. Koniec wypada zdecydowanie najlepiej z całości materiału. Od recenzenta wymaga się sprecyzowanego zdania, a ja takiego, w przypadku „Dwui”, nie posiadam. Jednego dnia podoba mi się bardziej, drugiego mniej. Słuchałem też tej płyty w różnych miejscach i za pomocą różnych sprzętów. Najłatwiej jest ocenić i wyróżnić to, że zawsze słucha się inaczej. Coś innego wychwycę, co innego mnie zirytuje. Czasami to co wcześniej przykuwało uwagę, później okazuje się niezauważalne. Miegoń i Witkowski pootwierali tyle ścieżek dla spragnionych psychodelii, alternatywy, różnorodności czy eksperymentów, że miłośnicy tychże powinni tego skosztować. A ja piszę podanie o urlop.

Thisisnotarecord | 2019
Bandcamp
FB thisisnotarecord







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy