Wpisz i kliknij enter

Alice Russell – Pot of Gold


Mimo to na „Pot of Gold” rewolucji nie ma. Alice trzyma się dotychczas obranej ścieżki: zakorzeniona w soulu, wokalnie rozmarzona, eksploruje gdzieś przestrzenie muzyczne, które już wiele lat temu sama sobie nakreśliła. I chyba jej to służy. Początek płyty to idealny wstęp do piątkowo-sobotnich wojaży, bo „Turn and Run” i „Two Steps” to podnoszące na duchu, dodające animuszu numery, za pomocą których Pani Alice od razu rzuca na nas urok. Na krążku mamy też przykład tego, w jaki sposób wokalistka taktuje gatunek funk. Energiczne, momentami wręcz zaczepne „Living the Life of a Dreamer” czy „Hesitate” to klasyczne przykłady.


Nie zabrakło jednak miejsca na momenty wyciszenia – tu objawia się piosenkowy potencjał Pani Russell. Chodziło pewnie o to, aby nie „zakrzyczeć” abumu i pozwolić słuchaczowi złapać nieco oddechu. Słychać tu producencką intuicję TM Juke, kolegi z dawnej stajni. Na „Pot of Gold” regularnie popis dają muzycy sesyjni. Panowie od trąb, saksofonów, gitar, poprzecznych fletów czy pianina przez regularnie pchają się na pierwszy plan. To nie tylko dodatek do głosu Alice, który przecież zdaje się królować tu niepodzielnie.
Odwołania do „Under The Munka Moon” i „My Favorite Letters” są niezbędne, bo tam właśnie została ustawiona poprzeczka. Pierwsze dwie płyty były na pewno bardziej elektroniczne, zróżnicowane. W przypadku „Pot of Gold” Alice Russell idzie więc wcześniej przetartym szlakiem. I wciąż pozostaje jednym z najczarniejszych białych głosów.
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy