Z kosmosu na Ziemię.
Electric Deluxe
Giorgio Gigli – The Right Place Where Not To Be
„Jeżeli nam zabraknie sił/ Zostaną jeszcze morze i wiatr”
Arad – nasza rozmowa
Współtwórca utalentowanego duetu Lakker, Irlandczyk Dara Smith, zaprezentował niedawno swój nowy, eksperymentalny materiał. Czytaj dalej »
3 pytania – DJ Red
Nowa podopieczna z labelu Speedy’ego J odpowiada na nasze pytania. Czytaj dalej »
Black Asteroid – nasza rozmowa
Oczko w głowie wytwórni Chrisa Liebinga – CLR – Bryan Black aka Black Asteroid, zgodził się odpowiedzieć na parę pytań. Specjalnie dla Nowamuzyka.pl. Czytaj dalej »
Sawlin & Subjected – Foreign Awake pt. II
Tęsknicie do Vault Series? Druga część „Foreign Awake” to hybryda, zawierająca w sobie elementy pierwszej części wydawnictwa oraz parkietowe rozwiązania, które niezmiennie towarzyszyły wydawnictwom Vault Series. Czytaj dalej »
AnD – Kundalini EP
Król nowego brytyjskiego techno – Blawan – tak kiedyś wyróżnił duet AnD: „Most powerful kick drum ever”. Czytaj dalej »
Brendon Moeller – Works
Od kiedy cztery lata temu Speedy J powołał do życia własną wytwórnię Electric Deluxe, tworzy jej repertuar z zadziwiająco dużą rozwagą. I właściwie do tej pory światła dziennego nie ujrzał żaden słaby materiał z ta naklejką. A to pewnie dlatego, że większość wydawnictw firmują weterani współczesnej sceny techno – choćby Terence Fixmer, Chris Liebing, Phil Kieran, Gary Beck czy Perc. Teraz dołącza do nich afrykański producent Brendon Moeller.
Choć pochodzi z dalekiego RPA, gdzie zaczynał didżejować już w 1994 roku, to sławę zdobył dopiero po przeprowadzce do Nowego Jorku, kiedy to na początku minionej dekady dał się poznać z nagrań firmowanych różnymi szyldami. Eksperymentował przede wszystkim z nowoczesnymi odmianami dubu – jako Echologist łącząc go z ambientem, jako Beat Pharmacy z afro-beatem, a pod swym własnym nazwiskiem – z house`m. Spotkanie z Jochemem Paapem dwa lata temu sprawiło, że odżył w nim sentyment do ognistego techno. I zaczął pracować nad nowym materiałem, któremu ostateczny kształt nadał wspólnie z holenderskim producentem w jego amsterdamskim studio.
„Works” zaczyna się od przestrzennego wstępu – to „Welcome” zapraszające do wysłuchania krążka rozwibrowanymi akordami podszytymi masywnym basem. Zaraz potem dostajemy typowe dla Moellera sążniste dub-techno osadzone na miarowo pulsującym rytmie. Ale „Spice” to właściwie jedyny taki utwór w zestawie – bo zaraz potem afrykański producent skręca w stronę bardziej jednoznacznie tanecznej rytmiki.
[embeded: src=”http://www.junostatic.com/ultraplayer/07/MicroPlayer.swf” width=”400″ height=”130″ FlashVars=”branding=records&playlist_url=http://www.juno.co.uk/playlists/builder/450191-01.xspf&start_playing=0&change_player_url=&volume=80&insert_type=insert&play_now=false&isRe lease=false&product_key=450191-01″ allowscriptaccess=”always”]
Oto już „In Pursuit” porywa głębokim bitem zatopionym w szeroko rozlanym tle o ambientowym tonie. Podobnie wypada umieszczony nieco dalej „Shuttle To Oblivion” – choć w tym przypadku otrzymujemy więcej dubowych efektów. Takie pastelowe dźwięki rozbrzmiewają również w „Take A Dive Into The Sound”. Tym razem Moeller zwraca się jednak w stronę Detroit – wykorzystując organiczne tony lekko jazzowego Hammonda.
Druga strona płyty to już siarczyste techno, które łączy w sobie tradycję rodem z Tresora i nowoczesność w stylu Berghain. Zaczyna się od „Far Out” – bo wtedy afrykański producent uderza tektonicznym bitem o zbasowanym sznycie, ozdabiając go świdrującym loopem zapamiętanym z klasycznych produkcji z połowy lat 90. Dudniące podkłady rytmiczne brzmiące tak, jakby dochodziły z ukrytego głęboko pod ziemią bunkra dostajemy również w „Off The Grid” i „Adjust To The Fading Light”. Moeller oplata je kumkającymi loopami o acidowej barwie, osadzając jednocześnie na przemysłowych tłach rezonujących fabrycznymi hałasami. Klasyczne techno o industrialnym sznycie w stylu Downwards dostajemy w dynamicznym „Wanderer”, natomiast typowe dla Stroboscopic Artefacts głęboko skorodowane dub-techno o morderczym brzmieniu – w zaszumionym „Shuttle To Oblivion”.
Nowojorski producent wyciska ze swych maszyn nieprawdopodobną wręcz energię – najlepsze nagrania z „Works” buchają niemal prawdziwym ogniem i parą. Pozostając w kręgu typowych dla siebie jamajskich brzmień, Moellerowi udało się zgrabnie nawiązać do modnych tendencji na współczesnej scenie techno. Nie zabrakło tu również będącego zawsze w cenie spojrzenie wstecz – do tradycji tego typu grania sprzed prawie dwóch dekad. W efekcie „Works” jawi się jako swoiste opus magnum swego autora – a zarazem jeden z najlepszych albumów tego gatunku w tym roku.
Electric Deluxe 2012