Wpisz i kliknij enter

Mapstation – Distance Told Me Things To Be Said


Za nazwą Mapstation ukrywa się Stefan Schneider, jedna z ciekawszych postaci niemieckiej elektroniki ostanich lat, założyciel i członek tak ważnych dźwiękowych projektów jak Kreidler czy To Rococo Rot, również ambitny solowy twórca. Wydaje się, że właśnie solowa działalność Schneidera jest dziś rozpoznana najmniej, że bardziej ceni się jego „kolektywną” aktywność. Jak się okazuje, swoją najnowszą płytą Schneider dał sobie wielką szansę zmiany tej sytuacji – bardzo trudno bowiem ignorować „Distance Told Me Things To Be Said”, zbyt dużo ciekawych rzeczy się tutaj dzieje.
Schneider otwarcie przyznaje się do inspiracji niemiecką elektroniką lat 70, szczególnie tą wywodzącą się z jego miasta – Düsseldorfu. I faktycznie, „Distance Told Me Things To Be Said” pełna jest tego rodzaju odniesień – nieśmiałych ukłonów w stronę wczesnych, elektroakustycznych produkcji Kraftwerk, eksperymentów Neu! czy DAF. Na najnowszym albumie Schneidera inspiracje dawną niemiecką elektroniką i kraut-rockiem biegną jeszcze dalej, czerpią z doskonałej twórczości Can, biegną do najlepszych nagrań Cluster, nadając całości specyficznej, intrygującej motoryki. Ostatecznie ciężko stwierdzić, czy „Distance Told Me Things To Be Said” jest albumem stricte elektronicznym – sporo tutaj brzmień wywodzących się z naturalnego świata, sporo żywych instrumentów [doskonała trąbka i harmonijka], różnego rodzaju przeszkadzajek, bardzo umiejętnie zagranych i zaaranżowanych. Całość zdaje się pulsować swym własnym, przedziwnie naturalnym rytmem, zyskując przez to swobodę i lekkość, jakiej brakuje choćby ostatnim nagraniom To Rococo Rot. Chyba własnie w naturalności tkwi siła nowej produkcji Stefana Schneidera – choć bardzo mocno nasycona jest elektrycznością, potrafi zachować przyciągające ciepło, skłaniając słuchacza do zupełnego oddania się kolejnym swoim rozdziałom. Każda z zawartych tutaj kompozycji przypomina misternie zaplanowaną konstrukcję, nieco dziwaczną, momentami rozłażącą się tu i tam, zawsze jednak przekornie intrygującą. Schneiderowi udało się stworzyć kolaż owocujący specyficznym pięknem: sporo tutaj klimatów – uwaga – islandzkich, pełnych melancholii i ciepła, przyciągających trudnymi do zidentyfikowania brzmieniami. „Distance Told Me Things To Be Said” jest więc bardzo twórczym, wartościowym rozciągnięciem klasycznych dla niemieckiej elektroniki brzmieniowych pomysłów.
Dopiero dziś możemy poznać pełną siłę elektronicznych eksperymentów lat 70. Te inspiracje trwają i będą trwać nadal, również dzięki takim nagraniom jak „Distance Told Me Things To Be Said”. Bardzo prawdopodobne, że płyta Stefana Schneidera, w przyszłości, sama stanie się inspiracją dla młodych gniewnych twórców. Jej twórczy potencjał i siła sprawiają, że taki scenariusz okazać się może się bardzo prawdopodobny.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
dilmun
dilmun
17 lat temu

eee, no co Wy. ja zawsze lubiałem Mapstation, a od jakiegoś czasu uważałem wręcz, ze prędzej w Mapstation znajdę to, co kiedyś ( To Rococo Rot , Veiculo , Amateur View ) tak mnie urzekało w To Rococo Rot, niż w samym TRR.

msu
msu
17 lat temu

Racja jego soloalbumy były strasznie nudne, mocno, podobnie z występami solo, ale tym razem bardzo mnie zaskoczył, czyżby rozwijał skrzydła?

yac
yac
17 lat temu

zawsze wolałem Schneidera jako basistę, ale o ile na dotychczasowych swoich solach niemiłosiernie przynudzał to w wypadku tego album dla scape jestem pozytywnie zakoczony

Polecamy