Wpisz i kliknij enter

X-102 – Re-Discovers The Rings Of Saturn

Kamień milowy w rozwoju klubowej elektroniki.

Tworząc muzykę techno, można wypowiedzieć się w nowatorski i fascynujący sposób w formule długogrającego concept-albumu. Oczywiście trójka pochodzących z Detroit producentów dała się już wcześniej poznać z nagrań publikowanych na dwunastocalowych winylach, ale to właśnie „Discovery The Rings Of Saturn” okazało się dziełem wyjątkowym.

Płyta otworzyła drzwi na kompaktowy rynek innym artystom tworzącym techno i house – stało się jasne, że do tej nowej muzyki można nie tylko tańczyć w klubach, ale z powodzeniem można jej słuchać w domu.

Dziś, po szesnastu latach od premiery tego krążka, Jeff Mills i Mike Banks (znów z pomocą Roberta Hooda) wyruszają w tę samą podróż. Album „Re-Discovers The Rings Of Saturn” jest rozbudowaną wersją swego legendarnego poprzednika. O ile na tamtej płycie znajdowało się czternaście nagrań, to teraz dostajemy ich aż dwadzieścia.

Oznacza to, że na krążku pojawiły się remiksy i zupełnie premierowe utwory, przeplatające zremasteryzowane kompozycje z klasyka. Pomysł był doskonały – album zachowuje epickie brzmienie oryginału, objawiając się słuchaczowi w jeszcze pełniejszej glorii.

Szesnaście lat temu X-102 wykreowali własną wizję minimalistycznego hard techno, w której z jednej strony odbijały się echa pejzażowych brzmień z Detroit („Mimas”), z drugiej – elementy surowego house`u z Chicago („Phoebe”), a wszystko to wpisane było w autorski kontekst, składający się z sonicznych akordów syntezatorów, zbasowanych loopów i twardych, ale motorycznych bitów („C-Ring”).

Mało tego – choć X-102 serwowali tu siarczyste techno-killery w stylu wcześniejszego „Sonic Destroyera”, jak choćby „Ground Zero („The Planet”) czy „Titan”, to po raz pierwszy poprzeplatali je ambientowymi kompozycjami o postindustrialnym brzmieniu w rodzaju podniosłego „Intro” czy niepokojącego „B-Ring”.

A jak wypadają premierowe nagrania na wersji albumu z 2008 roku? Pasują one idealnie do zrealizowanej prawie dwie dekady temu muzyki. Mamy tu mroczne deep techno płynące strumieniem skrzących się klawiszy podszytych kraftwerkowym cykaniem i głębokim bitem („Daphnis – Keeler`s Gap”), chmurne dub techno z gąszczem pogłosów przeszytych pikającym loopem („The Flyby”), a nawet ambientowe miniatury o lodowatym tchnieniu („Flickering Alderbaran # 3” czy remiks „B-Ring (Second Look)”).

Każdy z producentów odciska na tych kompozycjach indywidualne piętno. „Discovery” z partią soczystych smyczków z powodzeniem mogłoby się znaleźć na albumie Jeffa Millsa „Blue Potential” nagranym z orkiestrą symfoniczną, a „The Grandfather Paradox (Dr. Mallets Theory)” z powodzeniem mogłoby trafić na płyty Mike`a Banksa z futurystycznym techno-jazzem, firmowane szyldem Galaxy 2 Galaxy.

Jeśli ktoś ma w swoich zbiorach oryginał płyty z 1992 roku – powinien go zachować na wieczną pamiątkę. Ale musi też sięgnąć po nową wersję albumu z 2008 roku. Wtedy dopiero pozna piękno tej ponadczasowej muzyki w pełniejszym blasku.

Tresor 2008

tresorberlin.com

axisrecords.com







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
DetroitManiax
DetroitManiax
15 lat temu

Jedna z Największych płyt najważniejszej wytwórni Techno na tej planecie…ooops Najważniejszej Wytwórni Na Tej Planecie….GENIUSZ!!!

Polecamy