Wpisz i kliknij enter

archive – londinium


po pionierskich nagraniach massive attack i wydanej w roku 1994 pierwszej płycie portishead w muzyce połowy lat 90 nastała mała moda na trip-hop, ten specyficzny rodzaj brzmienia łączący nowe sposoby elektronicznej obróbki dźwięku z psychodelicznymi odjazdami kompozycyjnymi. w czasach tych swe najciekawsze płyty wydawały takie kapele jak morcheeba, mono, smoke city, crustation, statik sound system, spaceways, czy w końcu „wielka trójca trip-hopu” – massive attack, portishead i tricky. również w owym czasie projekt archive wydał swój debiutancki krążek, jak ulał wpisujący się w estetykę bristol-sound.
na londinium mamy więc piosenki mocno elektronicznie zaaranżowane, mamy kilka sampli, automatyczne, zwolnione hiphopowe rytmy i przede wszystkim nastrój wszechogarniającej melancholii. elementy niezbędne dla gatunku, ale dla brzmienia archive nie jedyne. panowie keeler i griffiths postarali się o urozmaicenie brzmienia zapraszając do współpracy kilku sesyjnych muzyków, dzięki którym możemy usłyszeć skrzypce, flet, gitarę czy nastrojowy, ciepły rhodes. świetnie brzmią tu również stare, analogowe intrumenty elektroniczne – popularne moogi, które również dziś są jednym z podstawowych elementów aranżacyjnych dla piosenek archive. wokalistka roya arab i hip-hopowiec rosco, choć odeszli z zespołu jeszcze przed ukończeniem miksowania płyty – na londinium wykonali kawałek niezłej roboty [nie lubię hip-hopy, rymowanie rosco jednak jest całkiem fajne i kawałków z jego udziałem słucha się z przyjemnością], kilka piosenek śpiewanych przez arab jest naprawdę pięknych [świetny „nothing else”], kawałki intrumentalne natomiast również dodają płycie uroku.
podsumowując – londinium to godzina fajnego, „tripowego” grania, które dzięki kilku umiejętnym „chwytom” aranżacyjnym do dziś zachowuje świeżość. dla tych, którzy zachwycili się ostatnią płytą archive – londinium będzie przyjemnym „deserem”. warto posłuchać.
1996







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
parachutesplay
parachutesplay
16 lat temu

moim zdaniem na tej plycie najlepszym utworem jest Take My Head. M

Tomasz Jedoń
Tomasz Jedoń
18 lat temu

Hej, Krzysiek, ale się wyżyłeś na tej płycie! Moim skromnym zdaniem ona wcale nie jest taka słaba. Fakt, piosenka the pain gets worse nie jest może wyjątkowa. Jest zbyt gładziutka i popowa, ale ma w sobie coś. Przypomina mi trochę dokonania The Delgados. I w ich piosenkach nie ma jakiś wirtuozerii, jest proste granie, proste teksty, ale nie banalne.
Na uwagę zasługuje (pominięty przez Ciebie) utwór Brother , który uważam za najlepszy na płycie.
Pozdrawiam!

Polecamy