Wpisz i kliknij enter

irresistible force – its tomorrow already


pod pseudonimem the irresistible force ukrywa się urodzony w anglii morris gould – osoba niezwykle ważna dla elektroniki lat 90. ten dziennikarz, muzyk i dj sam określa siebie słowami „international cheerleader of ambient” i już od kilkunastu lat konsekwentnie propaguje inteligentne taneczne dźwięki. to on był jednym z tych artystów, którzy w okolicach roku 1993 wydawali swe pierwsze albumy, a dziś stanowią „klasykę” dla nowych brzmień. mowa o the orb, aphex twin, fsol, autechre czy spacetime continuum – wykonawcach, których muzyka wciąż pozostaje inspiracją dla rzeszy dzisiejszych młodych ambienciarzy i elektroników. sam morris gould wydał w 1993 roku „flying high” – album będący jedną z pierwszych prób połączenia ambientowej elektroniki z taneczną rytmiczną strukturą. krążek „its tomorrow already” wydany został pięć lat później – już dla wytwórni ninja tune. ze swoją muzyką gould idealnie wpasował się w klimat labelu – nowoczesna, znakomicie wyprodukowana elektronika, powolne rytmy i obecność żywych [choć czasem samplowanych] instrumentów to atuty tego krążka. album nagrywany był w czasie, gdy w elektronicznym popie swe wielkie dni przeżywał styl zwany trip-hopem – i na „its tomorrow already” słychać również tego rodzaju dźwięki. tak jak jednak sporo trip-hopowych krążków dziś wydaje się być ładunkiem ciężkim i przesadnie gęstym – płyta irresistible force wciąż sprawia wrażenie świeżej i porywającej. może dzięki temu, iż zawiera muzykę niezwykle przestrzenną? że tak blisko jej do genialnych nagrań the orb? sam morris, na swej stronie interentowej stara się prezentować tych artystów, którzy mieli bądź mają na niego największy wpływ – wystarczy spojrzeć na stronę southern.com/MMM/. mimo wszystkich tych inspiracji dziś płyta „its tomorrow already” sama może mieć wielki wpływ na młodych twórców – jest bowiem jednym z najciekawszych i najbardziej udanych zapisów tego, co działo się w elektronice drugiej połowy lat 90.
1998







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
aleksandra
aleksandra
14 lat temu

Właśnie odkryłam tę muzykę na youtube trafiając na nią przez Jana Jelinka. Absolutnie nie zgadzam się z powyższą recenzją. Muzyka ta jest niezwykle przyjemna dla uszu – włączam kolejne utwory i jeszcze ani razu się nie zawiodłam, a nie zdarza mi się to zbyt często. Oczywiście każdy ma swój gust, ale dla mnie jest to urzekające.

mirunio
mirunio
14 lat temu

to ja się przyłączę do grona psioczących na recenzję. psioczyć nie będę tylko powiem, że płytę właśnie słucham i po prostu wymiata 🙂

_____  :_
_____ :_
16 lat temu

Przyznam, że Four Tet znam tylko i wyłącznie z epki No More Mosquitos, która mnie niezbyt przekonuje, jednakże zamieszczone tu pozytywne opinie, jak i również sprzeciw wobec opinii recenzenta powodują, że postaram zapoznać się z Rounds . Podejrzewam, że zderzenie bitów z pozytywką dało interesujący efekt.

Anna
Anna
16 lat temu

Własnie dziś, przed zajrzeniem na tę stronę pomyślałam, że wszystkie utwory z tej płyty są genialne…

jazz_lady
jazz_lady
16 lat temu

całość sprawia wrażenie albumu na jeden raz
– może to jakaś prowokacja?
rounds to album do którego bardzo czesto wracam od poczęcia,a she moves she to jeden z moim ulubionych kawałków, ever!
brrr!

kaśka
kaśka
16 lat temu

proponuje redakcji korektę błędu ortograficznego i umieszczenie jakiejś alternatywnej recenzji bo choć płyta sprzed 4lat to nadal, co widać po komentarzach, wzbudza emocje

kaśka
kaśka
16 lat temu

dla mnie ten album jest w pierwszej trójce najlepszych albumów jakie słyszałam.jest po prostu GENIALNY.od pierwszej do ostaniego utworu.nie tylko o niej nie zapomniałam ale nie mogę się od niej uwolnić.ciągle wracam do wszystkich płyt four tet i mam nieodparte wrażenie że spod ręki hebdena nie może wyjść nic bezwartościowego.oczywiście płyta mogła panu krzysztofowi nie przypaść do gustu ale proszę swoich opinii nie publikować pod mianem recenzji,bo nie ma pan żadnych argumentów, no ale skoro przesłuchał pan płytę tylko raz……..

uncool_ben
uncool_ben
17 lat temu

nie ufam recenzentom, którzy piszą macierzysta przez ż…

zdzislaw waciak
zdzislaw waciak
17 lat temu

.zapomniałem o pozdorwieniach dla Krzyśka Stęplowskiego proponuje jeszcze przynajmniej raz przesłuchać ROUNDS, bo nie kazda nutka przypada do gustu za pierwszym razem.

zdzislaw waciak
zdzislaw waciak
17 lat temu

.PŁYTA JEST NA TYLE BEZNADZIEJNA ZE SPECJALNIE KUPIŁEM ORGINAŁ. CO W MOIM PRZYPADKU NALEZY TO DO RZADKOŚCI

Grzesiek
Grzesiek
17 lat temu

Bardzo mnie rozczarowala recenzja.
Bo ta plyta jest po prostu cudowna. Te rytmy oraz melodie ciagle za mna chodza. Im wiecej razy sie ja przeslucha tym bardziej sie ja docenia. Jest interesujaca. Jest urozmaicona, choc nie chaotyczna. Taka chlodna, ale rownoczesnie pelna ciepla, niedopowiedziana. My Angel Rocks Back and Forth to jest cudenko. Bardzo dobra plyta.

P.S. Komentarze podobaja mi sie bardziej niz recenzja.

MrCroup
MrCroup
17 lat temu

Bez urazy, ale dla mnie ta recenzja to tylko jeszcze jeden dowód na to, iż krytyka muzyczna początku nowego wieku…:). My angel rocks back and forth -piękne!!!Całość-bardzo dobra. Poza tym wyróżnienie przyznane przez chociażby Pitchforkmedia też o czymś świadczy.Oczywiście każdy może mieć własne zdanie, ale album na jeden raz ???!!! Panie Krzyśku oby mi takich wpadek więcej nie było.

dmno
dmno
18 lat temu

he..tez sie nie zgadzam, ze album ten jest slaby bo takich kawawalki jak np. She moves she szybko sie nie zapomina. Z pewnoscia Four Tet nie jest muzyka dla wszystkich a dla tych ktorzy odnajduja rownowage w calym tym pierdolniku dzwiekow jaki niejednokrotnie serwuje…
generalnie to mysle, ze recenzent powienien posluchac fourtet live in kopenhagen co prawda to bylo dawno ale wciaz sieje w glowie spustoszenie .

kadaf
kadaf
19 lat temu

Nie zgadzam sie, że album -„Rounds” jest albumem slabym i niegodnym uwagi. Mysle ze jest to wlasnie ciekawa plyta, wciaż poszukujacego Kierana Hebdena. Polecam goraco, bo mysle ze wyroznienie tej plyty przez miesiecznik wire byl slusznym wyborem, a nie pomylka roku. Four tet wciaz wspaniale łaczy bity, zaskakuje, burzy rytm po czym znow pieknie wplata melodie. Te dzwieki wspaniale wspołgraja, choc wydaja sie czasem pelne chaosu. Godna polecenia jest takze wczesniejsza plyta „Dialogue” gdzie we wspanialy sposob polaczono jazz z elektronika(jak dla mnie chyba najciekawsza plyta four tet i wciaz do niej wracam).

sama_prawda
sama_prawda
19 lat temu

to przykre ze pan komentator nie dostrzega tych pieknych połączen słodkich melodi rodem z pozytywki, z zimnymi i ciezkimi bitami,ktore dążą do słodkiego bałaganu.Być moze warto najpierw zapoznac sie ze wczesniejszymi dokonaniami Kierana Hebdena (Dialogue i Pause) aby lepiej zrozumiec Rounds?

Polecamy