W poniedziałek jako pierwsi informowaliśmy o nowej płycie duetu Matmos, zatytułowanej „Supreme Balloon„. W sklepach krążek ma się ukazać 6 maja, od poprzednich płyt różnić się będzie zupełnym brakiem typowych dla twórczości projektu, dziwacznych sampli. Tym razem całość materiału nagrana została w oparciu o różnego rodzaju syntezatory – pierwszych efektów słuchać możecie już dziś, na naszych łamach.
super kawałek!!!
czekam na płytkę!
a może po prostu wystarczyło napisać, bez napinania, że utwór jest w mojej ocenie słaby i wtórny? Zwyczajnie, nie polubiłem go i nie polubię, nawet po 10 przesłuchaniu…
Aha,nie da mi to spokoju – Yezior,elektronika dostępna w warunkach domowych była już pod koniec lat 70 ubiegłego wieku,oczywiście cały ten sprzęt był o niebo droższy i bardziej prymitywny,ale jednak np Warm Leatherette już zostało nagrane w małym londyńskim,wynajmowanym pokoiku.Oczywiście teraz wszystko przybrało rozmiary nieporównywalnie większe,ale człowiek człowiekem pozostał i zawsze wyczuje to co szczere w muzyce,należy szukać..
ubunoir – RESPEKT!
😀
Nie wiem,niestety dalej nie rozumiem jak długo można oczekiwać od artysty,ażeby był nowatorski ??? go go,biegiem na salę operacyjną i heja – następna płyta z mikro sampelkami..a może po prostu zechcieli tak sobie pograć sobie na zwykłych i mnie zwykłych maszynkach,bardziej live bo mieli dosyć sampli,samplerów ??
aw: jakiś rok temu kupiłem płytę Raymonda Scotta i tak cudownie się złożyło,że ten utwór brzmi dla mnie jak hołd dla tego pioniera..Wcale tego utworu nie bronię,po co? po prostu polubiłem go od pierwszego posłuchania i tyle,nie trzeba wielkiej filozofii..
😉
jeju, ale się napinacie. mi się utworek bardzo podoba, bo akurat teraz lubię tego typu brzmienia i naprawdę nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia czy nagrał go matmos czy nikomu nieznany twórca majspejsowy (ja takich akurat staram się w równym stopniu promować). nigdy jakoś nie oczekiwałem od duetu schmidt & daniel specjalnie nowatorskich brzmień, natomiast ceniłem u nich umiejętność zręcznej realizacji fajnych konceptów i przede wszystkim dużej dozy humoru. a poza tym to czemu muzyka matmosa miałaby się niby nadawać do zabaw nocnych z kobietą ..jak już to z mężczyzną! ;D (jest zresztą soft pink truth)
Jeszcze jedno. Nie uważasz, że muzyka elektroniczna i okołoelektroniczna jest dziś zbyt pewna siebie? Może błądzenie jest jakąś wartością?
Do aw: Rzecz w tym, że np. The Civil War powinno się, moim zdaniem, traktować jako całość, z tego względu, że The Civil War jako całość wyraża coś, co nie jest sumą utworów: zachodzi tu, jeśli można tak powiedzieć, coś w rodzaju emergencji. Dlaczego w przypadku nowej płyty miało by tak nie być? Patrząc z innej strony: załóżmy, że pierwszym i jedynym obejrzanym przez Ciebie filmem Lyncha jest Prosta historia . Jak to się ma do całego Lyncha? Pozdr.
Sprawę rozptruję bardziej globalnie.
Wszechobecny dostęp do elektroniki w warunkach często domowych spowodował że cały nurt muzyki elektronicznej rozmienił się na drobne. Domorośli aryści poszukują coraz to nowszych, dziwniejszych i nie dających się słuchać gatunków. Do czego nadaje się taki przykładowy utwór Matmosa? Do samochodu? Na imprezę? Do zabaw nocnych z kobietą? No niestety. Nadaje się to może jedynie jako podkład do nowej wersji Mario Bros na komórkę.
Hej – a dlaczego mam nie oceniać po 1 utworze? Może i racja – może płyta będzie OK. Ale skoro udostępniają ten utwór i jest, lekko mówić, średni, to mogę chyba go tak ocenić? Co – Matmos = kolejni nieomylni bogowie tworzący nowe dźwięki? A może tym razem zbłądzili?
Trzeba sobie zadać pytanie jak jeden utwór ma się do całości płyty. Ci co po jednym utworze, niezależnie od tego jaki by był, są bodajże nie tylko niecierpliwi i pochopnie-sądliwi, ale dziwaczni w zupełności. Poczekajmy na całość, może okaże się, że będzie to coś innego, niż muzyka do gry 8-bitowej. Elo!
Maćku, to, że to zrobił Matmos powoduje, że bronisz tego kawałka? Kiedyś byli odkrywczy, teraz brną w jakąś wyplutą stylistykę… takich kawałków na myspace słyszałem setki i niewielu się tym podnieca…
dwaj panowie poniżej – nie przesadzacie czasem? przecież to ma naprawdę dobry poziom.a zresztą co tu będę pisał – nie wypada dyskutować o gustach..
No rzeczywiście mało, bardzo mało odkrywcze. Na pewno płyty nie kupię…
Ale szit…czego to nie zrobią ludzie żeby nazywano ich twórcami.
Szit do potęgi…
aha! ducha raymonda scotta tym razem wywołali w studiu panowie,heh? może sam przyszedł żeby z nimi trochę potańcować w swoje 100 urodzinki
😀
ślicznie – matmos trzyma poziom!