Wpisz i kliknij enter

Markus Guentner – Doppelgaenger

Koniec z muzyką klubową. Czas na ambient.

Ten pochodzący z Bawarii producent wystartował równo dekadę temu. I właściwie od razu znalazł dwóch ważnych mentorów – Wolfganga Voigta i Matthiasa Schaffhausera. Dlatego to właśnie nakładem ich wytwórni ukazały się w minionym dziesięcioleciu cztery jego albumy – „In Moll” i „1981” dla Kompaktu oraz „Audio Island” i „Lovely Society” dla Ware. Guentner z powodzeniem balansował na nich między rozmarzonym ambientem a dynamicznym tech-housem, choć i tak największy sukces komercyjny przyniósł mu… remiks „Such A Shame” z repertuaru Talk Talk. Po trzech latach wyraźnego wycofania się z rynku powrócił jednak z nową płytą – tym razem dla holenderskiej wytwórni Sending Orbs.

Jak można było się spodziewać, „Doppelgaenger” przynosi kolekcję premierowych nagrań Guentnera skoncentrowanych na typowo kolońskim ambiencie. W tej estetyce, której zresztą bawarski producent był współtwórcą, mieszczą się dwa nagrania spinające klamrą cały zestaw – „Angelpunkt” i „Toter Hafen”. Właściwie nic nie zakłóca płynących przezeń onirycznych dronów – i to właśnie one, oplecione jedynie analogowymi szumami i trzaskami, ewokują ulotny klimat, jakby z pogranicza jawy i snu, chwili, w której oddajemy się we władanie podświadomości.

„Das Haus” i „Niederwald” anektują już elementy innych gatunków. Pierwsza z kompozycji rozbrzmiewa orkiestrowymi tonami wywiedzionymi z muzyki poważnej, a druga – metalicznymi efektami o industrialnym rodowodzie. Idylliczny spokój zostaje więc zmącony – szczególnie w przypadku „Niederwald”, gdzie narastające napięcie budują miarowe uderzenia rozedrganego basu.

Jeszcze bogatszą strukturę dźwiękową ma tytułowy „Doppelgaenger” i następujący po nim „Flimmerfrequenz”. Pojawiają się tutaj bowiem zarówno egzotyczne tony kojącej harfy, jak również kontrastowo zestawione kąśliwe szarpnięcia elektrycznej gitary z chłodnymi akordami klasycznego fortepianu. To nowość w produkcjach Guentnera – otwierająca go na bardziej aktualne poszukiwania brzmieniowe w stylu Sebastiana Meissnera czy Brocka Van Weya.

Największe wrażenie z zestawu robią jednak dwa utwory w stylu deep techno. „Dreiglanz” pulsuje szybkim i miarowym bitem, niosąc perlista partię klawiszy, podszytą buczącym w tle dronem, a „Meer Der Luegen” – płynie wolniejszym rytmem o dubowym rodowodzie, wpisując klawesynową melodię w perkusyjne efekty rodem z klasyki Motor City.

Guentner – w przeciwieństwie do recenzowanego tu niedawno Andrew Thomasa – nie bawi się w przycinanie swych kompozycji do rozmiaru kilkuminutowych miniatur. Jak prekursorzy współczesnego ambientu stawia na epickość formy. Przez to jego muzyka ma swój ciężar i daleko jej do zwiewności typowej dla nagrań nowozelandzkiego producenta. Ale to nie zarzut – „Dopplegaenger” wyraża przez to dobitniej germańskiego ducha swego twórcy, zakorzenionego przecież w wagnerowskim rozmachu i ekspresji.

Sending Orbs 2009

www.sendingorbs.com

www.myspace.com/sendingorbs

www.m-guentner.de

www.myspace.com/markusguentner







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
formalina
formalina
14 lat temu

bardzo fajny materiał, zajebiście mi się go słucha jadąc do pracy a mam co raz dłużej …no i ten śnieg za oknami …fantastycznie się komponuje …płytka na 5.
ps. super okładka .

Polecamy