Wpisz i kliknij enter

Sistol – On The Bright Side

Ożywczy powiew klubowej energii.


Jednym z najmniej znanych dokonań Sasu Ripattiego jest album zrealizowany pod szyldem Sistol dla amerykańskiej wytwórni Phthalo w 1999 roku. Już wkrótce doczeka się on specjalnej reedycji – z dodatkowym krążkiem wypełnionym remiksami pochodzących zeń nagrań. Zanim to nastąpi, otrzymujemy nowy album Ripattiego pod dawnym pseudonimem – „On The Bright Side” – opublikowany przez pododdział Phthalo – Halo Cyan. Taką niezwykłą kolejność wydawania tych płyty wymyślił sobie szef tłoczni – producent i malarz Dimitri Fergadis.

Ci, którzy zwątpili już, że Ripatti powróci do tanecznej muzyki, będą pozytywnie zaskoczeni – nowe dzieło fińskiego producenta, które powstawało w ciągu ostatniego roku, to niespodziewany odwrót od wszelkiej maści abstrakcyjnej awangardy w kierunku konkretnego grania o klubowym charakterze.

Dwa pierwsze utwory to czytelne odwołanie do pierwszej płyty Sistol – surowe i twarde techno o marszowym rytmie. „(Permission To) Avalanche” uzupełniają wielokrotne nakładki melodyjnie brzęczących klawiszy nieustannie przeszywane dochodzącymi z dalekiego tła świdrującymi zgrzytami, a „Hospital Husband” – brzęczące pasaże przesterowanych syntezatorów podszyte kosmicznymi smugami. Wszystko to przywołuje wspomnienie techno z lat 90. – skoncentrowane na czystej energii, a nie dźwiękowych figlach.

Potem fiński producent sięga po electro. Tytułowe „On The Bright Side” dalekie jest jednak od jakichkolwiek oczywistości tego gatunku. Lekko podłamany bit niesie tutaj bowiem kolejne fale przesterowanych klawiszy o niemal shoegaze`owym natężeniu. Wszystko to brzmi jednak bardzo zimno – jakby zostało wykute w starym kombinacie hutniczym. Bardziej organicznie wypada umieszczone nieco dalej „Glowing And So Spread”. Nagranie, pulsujące w rytm kraftwerkowych uderzeń automatu perkusyjnego, zachwyca urokliwymi pasażami soczystych klawiszy o prawie popowej melodyce.

Wydaje się, że stąd już blisko do klubowych hitów firmowanych szyldem Luomo. I rzeczywiście dostajemy tu coś podobnego – to oparty na charakterystycznie zbasowanych uderzeniach masywnego rytmu „Fucked-Up Novelty”. Ripatti nie byłby jednak sobą, gdyby nie przekreślił komercyjnego sznytu nagrania orgią industrialnych hałasów w jego finale. Dlatego na klubowym parkiecie znacznie lepiej wypadnie „A Better Shore”. To przejmujące deep techno o galopującym metrum, łączące zgrabnie melodyjny pasaż klawiszy z chmurną falą basu, niczym nagrania Paula Kalkbrennera publikowane przez BPitch Control.

Z czasem Ripatti znów powraca do ciężkich podkładów rytmicznych. W efekcie „Contaminate Her” wypada niczym taneczny remiks któregoś z bardziej psychodelicznych nagrań Throbbing Gristle, wpisując przemysłowe echa w mechanicznie uderzający bit. Wpływy brzmienia rodem z Berghain przynosi natomiast finałowy „Funseeker”. Słychać to w typowym dla tamtejszych producentów tektonicznym rytmie, który w wykonaniu Ripattiego kontrastuje z kaskadami drżących syntezatorów, tworzących orientalną w nastroju melodię.

„On The Bright Side” to ożywczy powiew świeżej energii, dowodzący, że fiński producent nie zatracił się całkiem w dźwiękowych eksperymentach. Być może tak zadziała na niego kolejna przeprowadzka – tym razem na wyspę Hailuoto?

Halo Cyan 2010

www.halocyan.com

www.phthalo.com

www.vladislavdelay.com

www.myspace.com/vladislavdelaymusic







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
mallemma
mallemma
12 lat temu

b mocny eksperyment a zarazem zajebista przyjemność, tego szukam! ale muszę przyznać, że wcześniej słuchałam powierzchownie i nie sczaiłam ni w ząb. btw. jako cover morphosis widzę.

Polecamy