Wpisz i kliknij enter

Rozmowa z Jozefem van Wissemem

Za kilka dni Jozef van Wissem wystąpi podczas 4. edycji wrocławskiego American Film Festival i zaprezentuje muzykę pochodzącą z najnowszego filmu Jima Jarmuscha. W związku z tym wydarzeniem udało mi się porozmawiać z artystą.

Jakiś czas temu pojawiła się informacja na stronie Nowej Muzyki o zbliżającym się koncercie tego znakomitego mistrza lutni barokowej. Więcej szczegółów tutaj.

 

Łukasz Komła: Pewnie wielu dziennikarzy Ciebie już o to pytało, ale zapytam raz jeszcze. Jak doszło do Twojej współpracy z Jimem Jarmuschem?

Jozef van Wissem: Jima spotkałem na ulicach Nowego Jorku i dałem mu swoje nagrania. Po jakimś czasie do mnie napisał. Na początku wymieniliśmy się różnymi pomysłami na CD, po czym zaczęliśmy razem grać na żywo i rejestrować muzykę.

American Film Festival zainauguruje najnowszy obraz Jima Jarmuscha „Tylko kochankowie przeżyją”. Proszę opowiedz jak powstawała muzyka do tego filmu.

Utwory na lutnię do tego filmu napisałem i nagrałem latem 2012 r. Między innymi stworzyłem piosenkę pt. „Solo Gratia”, pojawiającą się w filmie w kilku różnych wersjach. Po tym, jak zrobiłem początkowy materiał, udaliśmy się do studia Jima i wraz z jego zespołem nagraliśmy kilka rzeczy, w zasadzie tylko dołożyliśmy parę fragmentów do solowych partii lutni. Następnie po pracy w studiu z zespołem, postanowiłem, że dodam jeszcze kilka pojedynczych fraz lutni. Na przykład w jednej ze scen filmu, w której mamy postać Marlowe’a w roli Johna Hurta grającego (rzekomo) Szekspira, umieściłem utwór opierający się o klasyczne brzmienie lutni, pod tytułem „Sick, Sick and Very Sick”, zwany także „The Sick Tune”. Szekspir wzmiankował o tym fragmencie: Wiele hałasu o nic. Dlaczego właśnie teraz? Mówisz, że jest to chora melodia? (…) Wydaje mi się, że jest inna od wszystkich znanych mi melodii.

Myślałem, aby dodać to jako kolejną warstwę do filmu. W każdym razie, dla Johna Hurta podobało się, bo powiedział mi o tym w Cannes. Zrobiłem również utwór na lutnię i głos „In Templum Dei”, gdzie zaśpiewała Zola Jesus. Zaczyna się klasycznym wstępem, a następnie w połowie zmienia się, przyjmując strukturę palindromu. Wokale są jakby pseudo gregoriańskie.

Czy zdradzisz szczegóły dotyczące Twojego koncertu podczas American Film Festival?

Wprowadzę wrocławian w trans za pomocą lutni.

W tym roku wydałeś album „Nihil Obstat”, gdzie specjalnie na Twoje zamówienie stworzono pewien rodzaj czarnej lutni, autorstwa Michaela Schreinera. Opowiedz, jak ten instrument wpłynął na muzykę, którą stworzyłeś na albumie.

No cóż, lutnia jest nie tylko czarnym instrumentem z zewnątrz, lecz ma też ponure brzmienie. Wierzę, że jej mroczny dźwięk brzmi złowieszczo na tej płycie, chociaż pewne fragmenty są dość wesołe.

W kwestii technicznej, czarna lutnia posiada dodatkową strunę basową, która prawdopodobnie wpływa na to, jak rezonują ze sobą pozostałe struny basowe, stanowiące podstawę dla wszystkich kompozycji.

Przez ostatnie lata nagrywałeś z wieloma artystami jak choćby z Tetuzi Akiyamą, Gary Lucasem czy Jamesem Blackshawem. Jak wspominasz współpracę z tymi muzykami?

Grałem z tymi ludźmi, kiedy tylko zacząłem występować na żywo, ale to było dosyć dawno temu. Ostatnio pracowałem z Zolą Jezus, Tildą Swinton, Johnem Hurtem i oczywiście z Jimem. To jest dla mnie bardziej interesujące od współpracy z samymi muzykami, dlatego, że mogę się od nich jeszcze wiele nauczyć.

Drugi wasz wspólny album z Jarmuschem to „The Mystery of Heaven”, gdzie w jednym z utworów gościnnie pojawiła się Tilda Swinton. Jak wspominasz współpracę przy tym utworze z aktorką? I jaką jest osobą na co dzień Tilda Swinton? 

Tilda jest świetna, graliśmy na żywo razem w maju na festiwalu All Tomorrow’s Parties na Islandii. Ona jest hipnotyczną aktorką i niezwykle ciepłą osobą, a do tego bardzo interesuje się polityką.

Do tej pory nagrałeś trzy doskonałe płyty z Jimem Jarmuschem. Na tych albumach łączycie elementy muzyki noise, gitarowe drony z lirycznym dźwiękiem lutni barokowej. Skąd w ogóle pomysł, aby połączyć te dwa instrumenty i jak wygląda wasza wspólna praca nad nagraniami?

Pomysł na połączenie lutni z gitarą elektryczną przyszedł zupełnie w naturalny sposób, i był wynikiem tego, co ja i Jim robiliśmy w ostatnim czasie. Muszę powiedzieć, że wszystko zależy od miejsca, w którym grasz. Na początku wymieniliśmy się własnymi utworami na CD i stwierdziliśmy, że chcemy dodać to tu, to tam różne rzeczy. Następnie gramy razem i jak jest dobrze to rejestrujemy nagrania, ale zdecydowanie nasz materiał najczęściej nie składa się z improwizacji, lecz jest kompozycją.

Jakie najbardziej lubisz filmy Jima Jarmuscha? I jakich reżyserów filmowych sobie cenisz?

Moje ulubione filmy Jima to: „Inaczej niż w raju” i „Truposz”. Lubię też filmy Rainera Wernera Fassbindera, Akiego Kaurismäkiego i Béla Tarra.

Czego ostatnio słuchasz?

Ostatnio słucham utworów chilijskiej grupy Föllakzoid. Wysłali do mnie materiał będący częścią soundtracku do filmu „Partir to live”, nakręconego przez jednego z członków zespołu – Domingo Garcíe-Huidobro. I jak zawsze wielokrotnie wsłuchuję się w kilka klasycznych dzieł barokowych na lutnię, inspirujących mnie do tworzenia nowego materiału.

Nad czym obecnie pracujesz?

Obecnie pracuję nad kilkoma ścieżkami dźwiękowymi, m.in. do filmu „Red Right Return” z Leo Fitzpatrickiem w reżyserii George’a Manatosa, ja też w nim zagram. Tworzę też muzykę do kryminału z akcją rozgrywającą się w Detroit. Jestem w trakcie prac nad nowym projektem. Nagrania będą opierać się o brzmienie 12 gitarach elektrycznych – mocny materiał. Jestem też przed premierową prezentacją ścieżki dźwiękowej do obrazu „Tylko kochankowie przeżyją”, którą przedstawię na festiwalu All Tomorrow’s Parties 29 listopada w Wielkiej Brytanii. Piszę kilka nowych kawałków do duetu z Jimem Jarmuschem, a więc pojawią się świeże utwory, pochodzące z początku 2013 roku. Wkrótce zostanie też wydany soundtrack do filmu Jarmuscha.

Jakie płyty 2012 roku zrobiły na Tobie największe wrażenie?

W Nowym Jorku na jakiejś wyprzedaży znalazłem album „Conversations Regarding the Future of Architecture”. Zrobił na mnie duże wrażenie, choć nie jest z 2012 roku.

Na koniec chciałbym zapytać, czym się jeszcze inspirujesz przy tworzeniu muzyki?

Inspiruje mnie też czytanie starych tekstów.

Dziękuję Ci bardzo za wywiad i życzę miłego pobytu w Polsce podczas American Film Festival.   

Ja również dziękuję. Przyznam, że Polska bardzo dynamicznie się rozwija.

 

Strona Jozefa van Wissema »
Profil na Facebooku »
American Film Festival »
Profil na Facebooku »







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy