„Dobre, polskie, na winylu. Czego chcieć więcej?”
Pod nazwą Technosoul ukrywa się rodzimy kolektyw, który początkowo zajmował się organizowanie klubowych imprez, a od niedawno wydaje również muzykę na winylach. Jego szefowie – Essence i Dtekk – stawiają na jakość: dlatego krążki mają staranną oprawę graficzną, są pierwszorzędnie wytłoczone, a każdy przynosi nie tylko nowe nagrania polskich producentów, ale też remiksy zachodnich mistrzów gatunku.
Pierwszą płytę w katalogu Technosoul firmuje Piotr Klejment. I trzeba przyznać, że to znakomity debiut. Na pierwszej stronie krążka znajdują się dwa utwory w stylu potężnego hard techno. „1984” tworzy chmurny klimat oszczędnymi dźwiękami przemysłowych stuków i szeleszczących efektów, a „Black March” uwodzi splotem warczących i szumiących loopów. Na drugiej stronie wydawnictwa najpierw rozbrzmiewa „Black March” w remiksie Sleeparchive – skręcając w stronę przestrzennego deep techno o laboratoryjnym tchnieniu. Z kolei „Rose Path” dostajemy w wersji Perca – i nagranie zaskakuje hipnotyczną wibracją, wpisaną w masywny podkład rytmiczny.
Druga płyta firmowana przez Technosoul odsłania nową wizję techno w wykonaniu Michała Wolskiego. „Magma” ma lekko minimalowy sznyt – a jego niepokojący nastrój tworzą chmurne fale skorodowanych dźwięków, przewiercone świdrującym loopem. „Vector” uderza już zdubowanymi bitami, wnoszącymi ze sobą strumienie ziarnistego noise’u. Jednym słowem – killer! Pod palcami duetu Orphx „Magma” niespodziewanie tężeje, łącząc falujące blachy z onirycznym tłem. Z kolei Fluxion zamienia tę kompozycję w łagodną kołysankę – koncentrując się na ambientowych pasażach podszytych dubowym pulsem.
Technosoul przerzuca swymi dwoma pierwszymi wydawnictwami most między polskim a światowym techno. I okazuje się, że nasi producenci mogą śmiało konkurować (i współpracować) ze swymi zachodnimi kolegami. Tak jak niegdyś punk, tak teraz techno trafiło nad Wisłą na wyjątkowo podatny grunt – i wreszcie możemy zbierać tego plony.
