Zespołem Hang Em High dowodzi wrocławski basista niejaki Bond (znany z Miloopa, Eklektik Session). Właśnie ukazał się ich trzeci album.
Na uboczu, bez medialnego szumu, trio nagrywa swoją transową muzykę od przeszło kilku lat. Zadebiutowali w roku 2013 płytą „Hang Em High”, a dwa lata później opublikowali krążek „Beef’n’Bottle”. Obok wspomnianego Bonda, czyli Radka Bednarza, mamy też austriackiego perkusistę Alfreda Vogela (współpracował m.in. z Matsem Gustafssonem, Peterem Evansem, Kalle Kalimą oraz Peterem Madsenem) i szwajcarskiego saksofonistę/klarnecistę Luciena Dubuisa (grywał choćby z Markiem Ribotem, Hansem Kochem, Danielem Humairem czy Barry Guyem).
Dotychczas muzycy wystąpili na wielu renomowanych europejskich festiwalach jazzowych (m.in. Saalfelden, Ujbuda Jazz, BeJazz Transnational). Nie wiem, może się mylę, ale w Polsce ich dokonania raczej słabo zostały docenione. Liczę, że najnowsze wydawnictwo Hang Em High – „Tres Testosterones” (01.05.2017 | Gig Ant / Boomslang Records) doczeka się dobrej prasy, bo materiał jest po prostu wyjątkowy. W pierwszej kolejności panowie zaskakują brzmieniem – mięsistego dwustrunowego basu Bonda, klarnetu basowego/kontrabasowego Dubuisa i mocnej perkusji Vogela. Wszyscy świetnie się uzupełniają. Nie można odmówić im też bezkompromisowości, która wyrasta przynajmniej z paru odnóg: awangarda, jazz czy post-rock.
Słuchając „Tres Testosterones” nieustannie zastanawiałem się nad znalezieniem stosowanego porównania. Fakt, że Amerykanie z Codeine sporadycznie używali instrumentów dętych, ale barwa przesterowanego basu Bonda ma tą szorstkość jaką niegdyś wyciskał Stephen Immerwahr z swojego instrumentu. Interwały, dynamika, harmonie na linii bas-klarnety robią spore wrażenie. Miejscami miałem również skojarzenia z amerykańskim southern rockiem wolno przemierzającym mokradła awangardy. Nie zaszkodzi użyć także słowa „blues”, choć nie w rozumieniu klasycznym, do bólu wygładzonym i pachnącym z daleka schematem. Nieoczyszczony blues siedzi sobie tuż pod powierzchnią elektroniki, improwizacji, jazzu i narkotycznej atmosfery – nie pozostaje nic więcej, jak przyłożyć ucho i poznawać gęste warstwy dźwięku Hang Em High.
Strona Hang Em High »
Profil na Facebooku »
Profil na BandCamp »